Ukraińska piłka na beczce prochu

Jarosław Rakicki przechodzi obok żurnalistów, wywołuje gniew jednego z nich. - Mieliśmy pogadać - krzyczy dziennikarz. - Napisz sobie sam co chcesz - odpiera filar reprezentacji Ukrainy. Takie przypadki u naszych sąsiadów są na porządku dziennym.

 Redakcja
Redakcja
Andrij Jarmolenko PAP/EPA / ROMAN PILIPEY / Na zdjęciu: Andrij Jarmolenko

Ledwie trzy dni później we Lwowie dochodzi do hitu Szachtar - Dynamo Kijów. Dynamowcy już wcześniej zapewnili sobie mistrzostwo Ukrainy, ale boje z ich odwiecznym rywalem, niektórzy nawet używają stwierdzenia wrogiem, niosą za sobą dodatkowy ładunek emocji, często wyjątkowo negatywnych.

W majowym szlagierze panował Szachtar, a po trzecim trafieniu Eduardo da Silvy, Taras Stepanenko podbiegł do sektora zajmowanego przez fanów Dynama i pocałował znaczek klubu z Doniecka. Rozzłościło to Andrija Jarmołenkę, który sprzedał Stepanence kopniaka. Inni zawodnicy Dynama koniecznie chcieli wymierzyć w ich pojęciu sprawiedliwość rywalom i rozpętała się gigantyczna bijatyka, żywcem przypominająca walki MMA. Jarmołenko i Stepanenko, reprezentanci Ukrainy, oraz rezerwowy Szachtara, też kadrowicz, Ołeksandr Kuczer zostali ukarani czerwonymi kartkami, a na trybuny wyleciał Mircea Lucescu, trener Górników z Doniecka. Na dobrą sprawę sędzia mógł potraktować ostrzej obie strony, bo do bójki włączyli się inni gracze, ale nie chciał eskalacji konfliktu, także na trybunach, a delikatnie mówiąc, fani obu ekip za sobą nie przepadają. - Nie zapomnę tego Jarmołence - przyznał Stepanenko, który już kiedyś miał scysję na gruncie klubowym z partnerem z kadry. Przed trzema laty Jarmołenko omal nie złamał nogi zawodnikowi Szachtara, co ten zamierzał mu przebaczyć. Gdy obaj panowie po jednym z meczów wymienili się koszulkami, dynamowiec rzucił trykot klubu z Doniecka na ziemię na oczach kibiców z Kijowa. Zyskał ich uznanie, ale większość Ukraińców uznała go za oszołoma. Wydawało się, że po awansie kadry do finałów Euro 2016 konflikt odejdzie w niebyt, Stepanenko i Jarmołenko zagrali razem w pomocy w wiosennych sparingach z Cyprem i Walią, zawodnik Szachtara nawet strzelił gola ekipie z Wyspy Afrodyty.

Nikt nie spodziewał się, że majowa potyczka we Lwowie wywoła spór na nowo, bo zespół Dynama pod wodzą Serhija Rebrowa przyjechał mając już zapewnione mistrzostwo kraju. Na Arena Lwów gładko przegrał 0:3, lecz nikt nie będzie kojarzył tego spotkania przez pryzmat futbolu. Nawet najgorsi pesymiści nie przewidywali takiego rozwoju wypadków, tym bardziej, że już po meczu cały czas ktoś dolewał oliwy do ognia. - Na miejscu Stepanenki nie czułbym się bezpiecznie w Kijowie, gdzie mieszka wraz z rodziną - tak palnął bramkarz Dynama, 41-letni Ołeksandr Szowkowski. Weteran do dziś nie może przeboleć absencji w finałach Euro 2012, gdzie pierwszym bramkarzem sbornej trener Ołeh Błochin nominował Andrija Pjatowa. Niedługo po pamiętnej imprezie organizowanej wspólnie przez Polskę i Ukrainę legendarny golkiper zrezygnował z występów w drużynie narodowej, w której zaliczył od 1994 roku 92 spotkania, a na mundialu w Niemczech 2006 dotarł do ćwierćfinału. Od paru lat przy każdej okazji Szowkowski, idol fanów Dynama, nie szczędzi uszczypliwości zawodnikom Szachtara. W ich gronie aniołków raczej brakuje, a często skandale dotyczą też Rakickiego. Przed dwoma laty obrońca zapowiedział rezygnację z gry w drużynie narodowej, co jednak po fali krytyki zdementował, a przy okazji obraził się na dziennikarzy.

ZOBACZ WIDEO Żurek kontra dziennikarz."Niech pan nie rzuca oskarżeń!" (źródło TVP)

- U nas panuje taka moda, że piłkarze winą za wszystko obarczają media. Ciągłe fochy, marudzenie to norma - mówi Halyna Chop, dziennikarka ze Lwowa, która była pod ogromnym wrażeniem... Grzegorza Krychowiaka. Reprezentant Polski po pierwszym półfinale Ligi Europy z Szachtarem cierpliwie odpowiadał na pytania Polaków i Ukraińców. Takie zachowania ze strony rozpieszczonych gwiazd Szachtara i Dynama to rzadkość, ale niebawem kwestie klubowe zejdą na dalszy plan, bo zaczną się przygotowania kadry Ukrainy do Euro 2016. Na temat konfliktu zawodników dwóch najlepszych klubów naszych rywali z grupy dość powściągliwie wypowiada się selekcjoner, Mychajło Fomenko. - Wierzę, że inteligentni ludzie potrafią się dogadać. Piłkarze problemy powinni rozwiązywać sami ze sobą w klubach, nie przenosić ich do reprezentacji, którą czeka wielka impreza - stwierdził. Pod jego wodzą Ukraina imponuje świetnie zorganizowaną defensywą i traci bardzo mało goli. W eliminacjach Euro 2016, włącznie z barażami, Ukraińcy dali sobie strzelić tylko pięć bramek w tuzinie spotkań. Nawet prezentując się słabiej, towarzyskie mecze z Cyprem i Walią zakończyli na zero z tyłu. Przeciw Walijczykom defensywa wyszła w zestawieniu: Szewczuk (Szachtar), Chaczeridi (Dynamo), Kuczer (Szachtar), Fedecki (Dnipro), ale w zasadzie w każdym ze sprawdzanych wariantów, także z Putiwcewem z Termaliki Nieciecza, obrona funkcjonowała poprawnie.

W ciągu ostatniego roku selekcjoner opierał reprezentację na piłkarzach Szachtara i Dynama. Z kolei as zespołu z Dniepropietrowska, Jewhen Sełezniow, po przenosinach do rosyjskiego Kubania Krasnodar został obwołany zdrajcą. - Nie przyjąłbym takiej oferty - podkręcił Szowkowski i rozpętała się burza. Dziennikarze otwarcie pisali, żeby przestać go powoływać do kadry i Fomienko wyszedł naprzeciw oczekiwaniom. Pewnie nie była to jego decyzja.

- To spokojny, wyważony i mądry człowiek - mówi o byłym swoim trenerze z Metalista Charków Serhij Pyłypczuk, pomocnik Korony Kielce, który współczuje mu pracy w takich warunkach.

Po wybuchu konfliktu rosyjsko-ukraińskiego w Ukraińcach obudził się patriotyzm, co było demonstrowane podczas spotkań piłkarskich, czy to reprezentacji kraju czy w europejskich pucharach. Dla zmęczonych wojną ludzi drużyna narodowa była jak promyk nadziei - odskocznia od codziennych problemów. Ukraina z optymizmem wyczekiwała finałów Euro 2016. Wstrząs wywołała dopiero bijatyka ekip Szachtara i Dynama. Cały czas nie ma decyzji w sprawie awantury, informacji o ewentualnych karach, ale sam Fomenko za wszelką cenę nie zamierza osłabiać drużyny. W 2012 roku, kiedy Ukraina po raz pierwszy zagrała w finałach Euro, mimo iż panował pokój w kraju, drużyny klubowe nie osiągnęły tyle co obecnie w pucharach. Szachtar zakończył przygodę z Champions League już w grupie, i to na ostatnim miejscu. Dynamo się nie popisało, bo najpierw przegrało kwalifikacje Ligi Mistrzów i co prawda weszło do grupy w Lidze Europy, gdzie dało się wyprzedzić Besiktasowi i Stoke. Honor Premier Lihi obronił Metalist Charków, docierając w LE do ćwierćfinału.

Dziś klub z Charkowa znajduje się na krawędzi upadku, problemy ma także Dnipro, finalista Ligi Europy sprzed roku i wszystko spoczywa na barkach Szachtara i Dynama. Team Mircei Lucescu nie dał rady wyjść z grupy w Lidze Mistrzów, ale został wyprzedzony nie przez byle kogo, bo Real Madryt i Paris SG. Trzecie miejsce dało promocję do Ligi Europy gdzie po kolei rozprawił się z Schalke 04 Gelsenkirchen, Anderlechtem, Bragą i w półfinale uległ broniącej trofeum Sevilli. Dynamo zajęło drugą lokatę w grupie Ligi Mistrzów, za Chelsea, a przed FC Porto i Maccabi Tel Awiw i w 1/8 finału odpadło. Kadra Ukrainy oparta na zawodnikach otrzaskanych w rozgrywkach pucharowych, cierpiących na głód sukcesu w futbolu reprezentacyjnym, miała odpalić we Francji. Póki co niektórzy zawodnicy odpalili we Lwowie. Niebawem zakończą się rozgrywki ligowe, kadrowicze spotkają się na zgrupowaniu i niezwykłe wyzwanie stanie przed selekcjonerem. Beczka prochu może eksplodować w każdej chwili.

Ze Lwowa Jaromir Kruk

POLECANE
CZYTAJ TAKŻE W PIŁCE NOŻNEJ

Gdy śmierć wkracza na boisko --->>>
Hiszpańskie muchy 359: Nie tylko wynik --->>>
Oni nie pojadą do Francji. Najwięksi nieobecni Euro 2016 --->>>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×