Czesław Michniewicz: Zrobiliśmy dobrą robotę

- Marzyliśmy o medalach, ale nie wyszło. Zrobiliśmy jednak postęp w stosunku do poprzedniego sezonu - uważa Czesław Michniewicz, trener Pogoni Szczecin.

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski
Czesław Michniewicz WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Czesław Michniewicz

- Zacznę od gratulacji dla zespołu Legii. Mistrzostwa nie zdobywa się jednym meczem, ale przez cały rok. Legia była najlepszym zespołem i mam nadzieję, że sprawi nam sporo radości w Europie - powiedział Czesław Michniewicz. Jego Pogoń Szczecin przegrała w Warszawie 0:3, ale wstydu nie przyniosła.

- Legia grała o mistrzostwo Polski, my liczyliśmy na 5. miejsce - rozkłada ręce szkoleniowiec.

- Straciliśmy gola po strzale, który, gdyby nie rykoszet, znalazłby się za bramką. Mieliśmy swoją szansę, ale fantastycznie obronił Arkadiusz Malarz. Po zmianie stron zrobiliśmy korekty w składzie, chcieliśmy wygrać. Dawid Kort świetnie grał, ale młodzieńcza fantazja go poniosła. Stracił piłkę i przez to padła druga bramka. Był załamany, ale moim zadaniem jest go pocieszyć.

ZOBACZ WIDEO Żurek kontra dziennikarz."Niech pan nie rzuca oskarżeń!" (Źródło: TVP)

Wszystkich bardziej interesowała jednak ocena sezonu. Pogoń zajęła szóste miejsce, choć w pewnym momencie wydawało się, że może powalczyć o puchary. Po 30 kolejkach zespół zajmował trzecie miejsce.

- Myślę, że przez cały sezon prezentowaliśmy się godnie. W poprzednim sezonie zespół zajął 8. miejsce. Wtedy awans do ósemki przyszedł cudem. Teraz awansowaliśmy z trzeciego miejsca. Szkoda, że nie wygraliśmy kilku meczów więcej. Dziś byśmy grali o medal - mówi Michniewicz.

Na pytanie o swoją przyszłość wzruszył jedynie ramionami.

- Nie znam swoich losów - stwierdził. - Po fazie zasadniczej zajmowaliśmy trzecie miejsce, wskoczyliśmy na nie w ostatniej kolejce. Gdyby było tylko 30 meczów, odebralibyśmy medal, ale znaliśmy reguły. Wygraliśmy 2 mecze w rundzie finałowej, czyli o dwa mecze więcej niż w poprzednim sezonie. Nie zwyciężyliśmy w tych najważniejszych starciach - przyznał trener.

- Kluczowy był mecz z Ruchem, a potem porażka z Zagłębiem. Te 7 minut mieliśmy fatalne, wszystko było w naszych rękach - przyznaje.

- Wtedy po raz pierwszy miałem takie dziwne uczucie. Wszedłem do szatni i zobaczyłem zwłoki. Chłopcy byli załamani. Chcieliśmy medalu - przyznał szkoleniowiec.

- Na pewno mogliśmy więcej. Mieliśmy 17 remisów. Ale jak remisujesz, to nie przegrywasz. Dopóki byli zdrowi Fojut i Czerwiński, nasza gra wyglądała bardzo dobrze. Nie od razu człowiek z przedszkola się goli - zaznaczył, dając jednoznacznie do zrozumienia, że zespół potrzebuje czasu, żeby wskoczyć na wyższy poziom.

Skandale, awantury i sensacje w Ekstraklasie. Tych wydarzeń nie da się nie pamiętać!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×