Marcin Kaczmarek: Niektórzy już dawno skazali nas na spadek

Skrzydłowy Olimpii Grudziądz cieszy się ze zwycięstwa w Bełchatowie, które znacznie przybliża jego zespół do utrzymania na zapleczu ekstraklasy.

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk
Norbert Barczyk/ Press Focus / Newspixpl / Norbert Barczyk/ Press Focus / Newspix.pl

Grudziądzanie przed 32. kolejką mieli tylko punkt przewagi nad znajdującym się w strefie spadkowej PGE GKS-em Bełchatów. Wygrana z Brunatnymi nie przyszła łatwo, bo goście długo przegrywali, ale najważniejsze, że ostatecznie sięgnęli po zwycięstwo, które pozwoliło drużynie Jacka Paszulewicza głęboko odetchnąć.

- Ciężki mecz za nami. Wiedzieliśmy jak gra Bełchatów u siebie. Na pewno było kilka taktycznych ustaleń w tygodniu, właśnie odnośnie gry GKS-u. Dobrze przeczytaliśmy rywala. Przegrywaliśmy, to prawda, ale drugie połowy w naszym wykonaniu praktycznie zawsze są lepsze i w tym meczu to udowodniliśmy - zaznaczył po spotkaniu Marcin Kaczmarek.

Doświadczony skrzydłowy Olimpii Grudziądz sobotnie spotkanie rozpoczął na ławce rezerwowych, ale już po niespełna 30 minutach gry pojawił się na boisku. Jego wejście wyraźnie ożywiło poczynania ofensywne zespołu.

ZOBACZ WIDEO Gwiazdy podziękowały Bogusławowi Kaczmarkowi (źródło TVP)

- Trener podjął taką decyzję i musiał wejść w trudnym momencie, żeby pomóc drużynie. Myślę, że to mi się udało. W jakimś stopniu pomogłem drużynie się podnieść. Odbudowaliśmy się i wygraliśmy bardzo ważny dla nas mecz. Wiadomo, jaka jest sytuacja w tabeli i te trzy punkty są dla nas niezwykle ważne - przyznał 36-letni pomocnik.

Zespół z Grudziądza po fatalnej jesieni wiosną jest jedną z lepszych drużyn w pierwszoligowej stawce. Strata z pierwszej części sezonu powoduje jednak, że Olimpia wciąż nie może być pewna pozostania w I lidze na kolejny rok. Wygranie trudnego meczu w Bełchatowie sprawiło jednak, że zespół z województwa kujawsko-pomorskiego znacznie przybliżył się do celu.

- Niektórzy już po pierwszej rundzie skazywali nas na porażkę. Jednak piłka jest okrągła, a bramki są dwie i trzeba grać do końca. W naszym przypadku na pewno tak właśnie będzie - zadeklarował Kaczmarek w rozmowie z serwisem WP SportoweFakty.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×