Zawsze gramy do końca - komentarze trenerów po meczu Lech Poznań - Udinese Calcio

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Lech Poznań zremisował z Udinese Calcio 2:2 w pierwszym meczu 1/16 finału Pucharu UEFA. Taki wynik nikogo specjalnie nie zadowala, choć w lepszej sytuacji przed rewanżem stawia Włochów. Udinese prowadziło już 2:0, ale w końcówce poznaniacy zdołali doprowadzić do wyrównania. -<I> Zawsze staramy się grać do końca</i> - mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener Lecha, Franciszek Smuda.

Gospodarze chcieli w tym spotkaniu wygrać, choć w najgorszym przypadku bezbramkowy remis by ich nie martwił. - Mówiłem przed meczem, że uniknięcie porażki będzie mnie cieszyć, ale w duchu pomyślałem sobie, że trzeba wygrać. Teraz musimy pójść na całość i jak to się mówi będzie rybka albo akwarium - mówi Smuda. Nieco mniej ambitne cele mieli Włosi, których remis bardzo by cieszył. Przebieg spotkania pozostawia jednak niedosyt. - Przed meczem mówiłem, że satysfakcjonowałby nas remis, więc wynik 2:2 wziąłbym w ciemno, ale teraz jest duże rozgoryczenie - wyznaje Pasquale Marino.

Nie można się dziwić trenerowi Udinese, bowiem jego podopieczni na początku drugiej połowy dwukrotnie pokonali Ivana Turinę. - Prowadziliśmy 2:0 i wydawało się, że mamy mecz pod kontrolą - opowiada. - Mogliśmy przypieczętować zwycięstwo, bo mieliśmy doskonałą okazję do zdobycia trzeciej bramki. Niestety się nie udało. Lech zaatakował mocno, stwarzał sytuacje i strzelił dwie. Moi zawodnicy nie byli już wstanie tak dobrze utrzymywać się przy piłce jak wcześniej. Szkoda, że tak to się skończyło

Lechici mogli to spotkanie wygrać, bowiem mieli mnóstwo sytuacji do zdobycia bramki, ale świetnie bronił Samir Handanović. W ostatnim dziesięciu minutach udało się go jednak pokonać dwukrotnie. - Na pewno gdybyśmy wygrali byłbym bardziej zadowolony. Przegrywaliśmy 0:2, wyciągnęliśmy na 2:2, więc można mieć powody do radości. Znów zafundowaliśmy kibicom horror - mówi Smuda. - Zabrakło nam ogrania w europejskich pucharach, pomimo tego, że było to nasze jedenaste spotkanie w tych rozgrywkach. Po Udinese było widać doświadczenie. "Franz" żałował, że jego drużyna nie rozegrała jeszcze żadnego meczu w ekstraklasie. - W sparingach można coś wypracować, ale to nie to samo co mecze o stawkę. Brakuje nam ligi, co było widać szczególnie w pierwszej połowie - twierdzi.

Mimo prowadzenia Udinese dało sobie wbić dwie bramki. Marino nie uważa jednak, że poznaniacy czymś zaskoczyli jego podopiecznych. - Lech nas niczym nie zaskoczył, bo znaliśmy ich mocne strony. Moja drużyna dobrze neutralizowała przeciwników. Duże problemy sprawiały nam ich długie podania, wrzuty z autu oraz stałe fragmenty gry - zakończył trener Włochów.

Źródło artykułu: