Mariusz Rumak zaskoczył Lecha Poznań. "To mogło przynieść nam punkty"

Szkoleniowiec Śląska Wrocław, Mariusz Rumak, w inauguracyjnej kolejce Ekstraklasy nieoczekiwanie postawił na skład bez klasycznego napastnika. - To mogło przynieść punkty - argumentował. Spotkanie zakończyło się wynikiem 0:0.

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński
Mariusz Rumak Newspix / JAKUB PIASECKI / Na zdjęciu: Mariusz Rumak

Mariusz Rumak zostawił na ławce Kamila Bilińskiego i w roli najbardziej wysuniętego gracza wystąpił Ryota Morioka. - Drugi raz wystawiłem taki skład. Już w zeszłym sezonie z Wisłą Kraków wyszliśmy z Morioką jako dziewiątką, którego wspomagali na skrzydle Mervo i Pich. Ten schemat był ćwiczony na treningach. Obserwując spotkanie Lecha z Legią podjąłem taką decyzję. To mogło przynieść nam punkty - wyjaśniał szkoleniowiec.

Śląsk miał problemy ze stworzeniem klarownej sytuacji bramkowej i na ostatnie 15 minut trener Rumak posłał w bój klasycznego napastnika. W miejsce Petera Grajciara pojawił się nie Biliński, do niedawna gracz pierwszej jedenastki, lecz mający na koncie jedno spotkanie w Ekstraklasie 19-letni Mariusz Idzik.

- Tak naprawdę liczy się praca na treningu i żadnemu z moich piłkarzy nie można odmówić pasji, także Kamilowi Bilińskiemu. Z przebiegu pojedynku zadecydowałem, że Mariusz Idzik zagra z przodu. Pokazywał się nieźle w spotkaniach kontrolnych i wywalczył sobie to miejsce w rywalizacji sportowej - tłumaczył Rumak.

Choć przed sezonem do Wrocławia sprowadzono Lubosa Kamenara, to miejsce w bramce zachował Mariusz Pawełek. - To była jedna z najtrudniejszych decyzji. Obaj znajdują się w podobnej formie. Po długich przemyśleniach podjąłem decyzję, ze zagra Pawełek, ale mam nadzieję, że Kamenar będzie na niego naciskać - komentował szkoleniowiec Śląska.

ZOBACZ WIDEO Mateusz Sawrymowicz: To moja ostatnia szansa na medal (źródło TVP)
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×