Arkadiusz Malarz: Nie da się ukryć, że dopiero się rozkręcamy

Choć Legia w meczu z Trenczynem wygrała 1:0, to po tym spotkaniu na szczególne wyróżnienie zasługuje Arkadiusz Malarz. Bramkarz Legionistów popisał się kilkoma spektakularnymi interwencjami.

Nikola Zbyszewska
Nikola Zbyszewska
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki

W środowym meczu III rundy eliminacji Ligi Mistrzów Legia pokonała na wyjeździe 1:0 AS Trenczyn. Do bramki trafił Nemanja Nikolić. Choć Legioniści zanotowali wygraną, to nie był to ich najlepszy mecz. Przeciwnicy piłkarzy z Łazienkowskiej stwarzali duże zagrożenie, a kilka sytuacji był w stanie uratować tylko Arkadiusz Malarz. - Ja się nad tym nie zastanawiam. Bramkarz jest od tego żeby bronić i cieszę się, że to zadanie wykonałem. Najważniejsze, że mamy zero z tyłu - mówił po meczu.

Spotkanie z Trenczynem, to była również walka o morale kibiców, którzy nie mogli w ostatnim czasie pochwalić się sukcesami swojej drużyny - przegrana o Superpuchar, zaledwie jedno na pięć zwycięstw z nowym trenerem czy strefa spadkowa po dwóch kolejkach ligowych. Porażka ze Słowakami, których budżet wynosi 2 miliony euro rocznie byłaby dla nich prawdziwym ciosem.

Czy Trenczyn zaskoczył czymś rywali? - Boiskiem - odpowiedział żartobliwie Malarz. - A tak na serio, to byliśmy przygotowani i mieliśmy ich rozpracowanych. Kontrolowaliśmy to spotkanie, choć to nie był łatwy przeciwnik. U nas wszystko fajnie funkcjonowało, cała obrona, cała drużyna. Nie da się jednak ukryć, że jeszcze się rozkręcamy - dodał zawodnik.

Mecz Trenczyna z Olimpiją Lublana pokazał, że ta drużyna najgroźniejsza jest w pierwszych minutach spotkania. Słowacy w dwumeczu do 32. minuty strzelili aż 6 goli. - Trener nas uczulał, że z nimi najważniejsze jest to pierwsze 20 minut. Niestety to właśnie wtedy brakowało nam przyspieszenia i dynamiki. Później, wydaje mi się, że prowadziliśmy grę - skomentował Malarz.

ZOBACZ WIDEO Piotr Stokowiec: Znam duński futbol. Oni tworzą zespół (źródło TVP)

Po tym jak w decydujących momentach Nemanja Nikolić, Kucharczyk czy Moulin pudłowali, trener Besnik Hasi może się jedynie cieszyć, że ostatecznie jego zawodnicy wykonali plan minimum. - Cieszymy się z wygranej, ale wiemy, że na dobrą sprawę jeszcze nic nie zrobiliśmy. Właśnie dlatego nie podniecamy się i przygotowujemy na kolejny mecz - podsumował golkiper.

Kolejne spotkanie Legia rozegra w sobotę 30 lipca z Wisłą Płock. Cztery dni później przy Łazienkowsiej warszawiacy zmierzą się ponownie ze Słowakami.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×