Błękitni Stargard rozczarowali na początku sezonu. "Wycisnęliśmy maksimum"
Piłkarze Błękitnych Stargard w dwóch kolejkach II ligi uzbierali tylko punkt. W sobotę zremisowali oni 1:1 z Legionovią Legionowo. Nie takiego startu rozgrywek spodziewali się na Pomorzu Zachodnim.
Błękitni Stargard rozpoczęli sezon od wyjazdowej porażki z Gryfem Wejherowo (1:2). To ich pierwsze stracone na inaugurację punkty od 2009 roku. W tamtym spotkaniu stargardzianie pokazali się jednak z dobrej strony a o wyniku zadecydowały pojedyncze błędy. Gorzej było przed własną publicznością. Jedynie z ostatnich 15 minut w pierwszej połowie Błękitni mogą wyciągnąć pozytywy. Wtedy wyrównującą bramkę strzelił Paweł Lisowski a gospodarze stworzyli sobie kolejne szanse. Po przerwie nie poszli za ciosem i to rywale mieli więcej klarownych okazji na drugie trafienie.
- Wycisnęliśmy z tego meczu maksimum. Trzeba powiedzieć, że ten remis jest dla nas szczęśliwy, bo Legionovia miała jeszcze dwie poprzeczki. Zupełnie w pewnym momencie nie mogłem zrozumieć, że przestaliśmy na boisku ze sobą rozmawiać, podpowiadać sobie. Wyszliśmy apatyczni, senni. Myślami nie byliśmy gotowi na to, żeby bić się. Legionovia to wykorzystała i strzeliła ładną bramkę. Trzeba to przeanalizować i wyciągnąć wnioski, bo zaprezentowaliśmy się zupełnie inaczej niż tydzień temu. W mojej ocenie zagraliśmy słabo - przyznał trener Błękitnych, Krzysztof Kapuściński.
Po dwóch kolejkach z punktem w ligowej tabeli jest także Legionovia. - Zrobiliśmy progres, bo jak sobie przypominam dwie ostatnie gry z Błękitnymi to były porażki. Z wyjazdowego remisu trzeba być zadowolonym, ale patrząc na przebieg meczu byliśmy dosyć dobrze dysponowani. Mogliśmy się pokusić nawet o zwycięstwo - analizował trener przyjezdnych, Ryszard Wieczorek.
Legionovia nie zaczęła dobrze kolejnego sezonu. Czym było to spowodowane? - Zespół znowu trzeba było budować. Wielu zawodników jeszcze ze sobą nie grało w ważnym meczu. Mówię przede wszystkim o Marcinie Wodeckim i Arku Ciachu. Brakowało na boisku automatyzmu i to nam przeszkadzało. Mam nadzieję, że w następnych meczach będziemy się cieszyć ze zwycięstwa. Tego życzę również trenerowi gospodarzy, bo jesteśmy w tym samym miejscu - tłumaczył doświadczony szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO Polacy faworytami nie są, ale nie można ich lekceważyć (źródło TVP)