Lukas Haraslin pluje sobie w brodę. "Powinienem strzelić po ziemi lub pod poprzeczkę"

Dla Lukasa Haraslina mecz z Bruk-Bet Termaliką był pierwszym w tym sezonie. Słowak zastąpił Pawła Stolarskiego i choć nie udało mu się strzelić wyrównującej bramki, pokazał się momentami z bardzo dobrej strony.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski
Lukas Haraslin WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Lukas Haraslin

Lukas Haraslin wszedł w końcówce spotkania z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza, które nie zakończyło się tak, jakby chcieli tego gdańszczanie. - Oczywiście, że miało być inaczej. Mieliśmy zdobyć trzy punkty. Niestety przegraliśmy. Mamy przed sobą kilka spotkań i musimy odrobić te straty - powiedział Słowak.

Piotr Nowak na konferencji prasowej powiedział, że nie wpuścił Haraslina po urazie Bartłomieja Pawłowskiego w 13. minucie, gdyż obawiał się o jego ogranie po kontuzji. - To była decyzja trenera. Czy bym wytrzymał, czy nie - ciężko powiedzieć, bo mecz miał naprawdę bardzo dobre tempo. Czuję się dobrze fizycznie. Ze zdrowiem jest już ok - zauważył Haraslin.

Przez długi czas słowacki skrzydłowy musiał czekać na swoją szansę na boisku. - To decyzja trenera i zawodnik nie może jej nigdy podważać - zaznaczył Haraslin, który w końcówce niedzielnego meczu mógł zostać bohaterem. - Niestety uderzyłem w środek bramki. Powinienem strzelić po ziemi lub pod poprzeczkę, a tak bramkarz obronił i przegraliśmy 1:2 - opisał.

Przed gdańszczanami przerwa na reprezentację. - Mamy kilka dni na przygotowanie z Cracovią. Musimy być gotowi na to spotkanie, choć zespół potrzebuje chwili odpoczynku. Musimy teraz odrobić to, co straciliśmy w niedziele - podsumował Lukas Haraslin.

ZOBACZ WIDEO Kadra głodna sukcesu przed meczem z Kazachstanem (źródło TVP)
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×