Legia: W czarnym scenariuszu UEFA zamknie stadion

- Jeśli spełni się czarny scenariusz, to stadion Legii Warszawa na mecz z Realem Madryt zostanie zamknięty - przyznaje klub. Jest też dobra informacja, bo delegat UEFA nie stwierdził w trakcie meczu z Borussią Dortmund zachowań dyskryminujących.

Jacek Stańczyk
Jacek Stańczyk
Newspix / DAMIAN KUJAWA

W piątek stołeczny klub poznał zarzuty, jakie po meczu z Borussią Dortmund wobec niego kieruje UEFA. Obejmuje ona zamieszki na stadionie, odpalenie pirotechniki, rzucanie obiektów na murawę, nieodpowiednią organizację meczu, blokowanie ciągów ewakuacyjnych i co najgorsze zachowania dyskryminacyjne. To ostatnie może narobić najwięcej kłopotu, bo UEFA jest na tym punkcie wyczulona. W trakcie meczu warszawska publika śpiewała "Nutte Borussia" [Nutte to obraźliwe sformułowanie na prostytutkę], ale klubowi zarzuca się też, że na stadionie dało się słyszeć okrzyki "Jude Borussia". Tak przynajmniej do UEFA raportowała organizacja FARE.

 - Dla nas teraz najważniejsze jest, że w oficjalnym raporcie delegata UEFA nie ma informacji o zachowaniach dyskryminacyjnych. To, że taki zarzut usłyszeliśmy to sprawa raportu FARE - tłumaczył w piątek doradca zarządu Legii ds. komunikacji Seweryn Dmowski.

Niestety, UEFA mocno polega na raportach FARE [To organizacja walcząca z przejawami wszelkiej dyskryminacji na stadionach]. Uznaje, że w organizacji są specjaliści od takiej tematyki. I jeśli przychyli się do jej wniosku, to Legia Warszawa będzie w poważnych tarapatach.

- Istnieje ryzyko że w najgorszym scenariuszu UEFA przychyli się do wniosku FARE. Jeśli tak będzie, to istnieje ryzyko, że stadion na mecz z Realem zostanie zamknięty - nie ukrywa Legia słowami Dmowskiego. Twardo jednak stoi na stanowisku, że zachowań dyskryminujących ze strony jej kibiców nie było.

- Jeśli jednak okaże się, że poszczególne osoby ich się dopuściły, to w przypadku udowodnienia winy dostaną zakazy stadionowe - mówi. W internecie można znaleźć filmy z tego meczu, pokazujące, że tacy delikwenci się znaleźli.

Legia nie chce teraz spekulować, ile ewentualne zamknięcie stadionu na mecz z Realem (2 listopada) będzie ją kosztowało. Na razie klub wydaje kolejne zakazy stadionowe dla osób, które brały udział w zadymie pod koniec pierwszej połowy. - W piątek wydaliśmy kolejnych 25 zakazów stadionowych - relacjonuje Dmowski.

To już w sumie 40 osób, które na Legii mogą się nie pokazywać. Zakaz stadionowy obejmuje dwa lata, ale prezes Bogusław Leśnodorski już zapowiedział, że za jego kadencji, żaden z tych chuliganów na stadion nie wejdzie. Do tej pory na Łazienkowskiej wytypowano siedemdziesiąt osób, które mogły się awanturować. Policja szacuje, że było ich 170.

Klub ma teraz sześć dni na pokazanie UEFA wszelkiej dokumentacji, dowodów. -
Pracujemy nad tym. Przedstawimy bez pudrowania wszelkie okoliczności - zapewnia Dmowski.

UEFA nad tym meczem pochyli się 28 września.

Jacek Stańczyk

ZOBACZ WIDEO: Malarz: coś pozacinało się w głowach
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×