Katalonia kocha Messiego, czyli historia niezwykłej miłości
Barcelona zaadoptowała Lionela Messiego z rodzicielską czułością i nikt nie traktuje go tutaj inaczej niż jako syna. To więź pełna miłości i wzajemnego szacunku. Cristiano Ronaldo nigdy nie zostałby w Katalonii pokochany tak bezgranicznie, jak Leo.
Messi na każdym kroku. Messi w barach, Messi na straganach, Messi w sklepach z odzieżą sportową i w niezliczonych dyskusjach na temat futbolu. Co roku półtora miliona ludzi pielgrzymuje do muzeum klubowego Barcelony, by bić pokłony Najwybitniejszemu. Kibice kroczą jego śladami, odwiedzają każde miejsce, w którym stawiał stopy i zaznaczał swoją obecność. Właściciele hotelu, do którego Leo trafił po przylocie z Rosario 16 września 2000 roku chcieli stworzyć z pierwszego pokoju Messiego w Barcelonie coś na kształt miniaturowego muzeum. Zainteresowanie było olbrzymie, ale klub nie zgodził się na oficjalny patronat.
Wszystkie materiały wykonano Samsungiem Galaxy S7 (Więcej o Galaxy S7)
W Rosario, miejscu urodzenia napastnika, przedsiębiorczy rodacy zorganizowali pielgrzymki śladami bohatera. Kuszą chwytliwymi hasłami: "Poczuj się jak Messi, zobacz jego dom, pierwsze podwórko i pierwsze boisko". Setki tysięcy fanów dałoby się pokroić za taki wyjazd. Leo jest ambasadorem wszech czasów, największym marketingowym magnesem w dziejach. Lepszego nie było i nie będzie. Przegrywają z nim nawet Antoni Gaudí czy Pablo Picasso. Ich domy i muzea nie są tak chętnie odwiedzane jak katedra Blaugrany. Tętniące życiem miasto ma wiele cudów architektonicznych, ale jego największą atrakcją jest dziś zobaczenie Camp Nou i Messiego w akcji. Corocznie muzeum Barcey generuje zyski w wysokości 25 mln euro rocznie, jako jedno z trzech w całej Hiszpanii. To imponujący wynik.
Nagrane Samsung Galaxy S7 (więcej o Galaxy)
Barcelona to kraina Messiego, LeoLandia. Pełen wzajemnej lojalności i zaufania związek Argentyńczyka z butnym i suwerennym miastem trwa już piętnaście lat. To głęboka synowska więź, która kształtuje się dzięki niebywałemu talentowi i umiejętnościom napastnika, ale i introwertycznej osobowości i zwyczajności życia gwiazdy. - Messi jest integralną częścią miasta, można odnieść wrażenie, że był tu zawsze - mówi Andres Mariani, argentyński malarz pochodzący z Rosario. Przed ośmioma laty twórca obrazów, które Lionel zakupił do swojego domu, zdecydował się na podróż śladami rodaka. Kosmopolityczne miasto przytuliło go jak wielu imigrantów i stworzyło szansę zawodowego rozwoju.Nawet oszustwa podatkowe nie zmieniają nastawienia mieszkańców Barcelony względem Messiego. To skrajna czołobitność. Balague, twórca autoryzowanej biografii Argentyńczyka stworzył zestaw cech, które czynią go unikalnym graczem: fair play, elegancja, inteligencja, skuteczność i magia. Messi kieruje się w życiu katalońskim kodeksem wartości, choć artykułuje je po hiszpańsku. Gdyby nie przybył zza kałuży jak Argentyńczycy nazywają Ocean Atlantycki i nauczył się katalońskiego, byłby uosobieniem cech idealnego mieszkańca Barcelony. Wzoru cnót, wyrosłego z pragnącego suwerenności narodu. Ale ta relacja nie jest jednostronna. Leo znalazł w stolicy Katalonii swoje drugie Rosario.
Barcelona jest miastem pełnym sprzeczności. Johan Cruyff opisując mentalność Katalończyków w 1988 roku, kiedy został trenerem Barcy, używał słów: "zamknięci, siedzący cicho, szarzy". Za punkt honoru postawił sobie zmianę nawyków, wprowadził trzeci komplet strojów z fluorescencyjnymi barwami i wpajał swoim piłkarzom, że muszą się wyróżniać. Po latach zapytany o największy sukces w karierze, bez chwili zastanowienia odpowiedział: zmiana mentalności nie tylk graczy, ale całej Katalonii.
- Zrobiliśmy to wspólnie. To Barca dyktowała trendy i za nią szła cała społeczność - opisywał Holender. Jak w tych warunkach czuje się Messi? - Jest symbolem tego, co Barcelona może zrobić z ludzi - powiedział Gaggioli. - Przybył jako imigrant i dostał środki do wyrażania siebie. Podoba mi się u niego, że mimo oszałamiającej kariery, nieprzyzwoitych zarobków i statusu globalnej gwiazdy, pozostał taki sam. Nie zmienił się nawet o jotę.
Za te cechy Katalończycy kochają go miłością bezwarunkową. Messi jest wszędzie, ale nikt go nie widzi. Pozostaje niedostępny dla społeczeństwa poza występami na boisku, broni swojej prywatności, prowadzi prozaiczne życie osobiste. Ogląda seriale na kanapie, zawozi swojego syna do szkoły, gra na konsoli w FIFĘ i nie bryluje na bankietach. Zlatan Ibrahimović jadowicie powiedział kiedyś, że Messi w domu gapi się w obraz z kamery przemysłowej. To bolesne, choć oddające rzeczywistość zdanie. Argentyńczyk nigdy nie miał mentalności Cristiano Ronaldo i nie chciał brylować w mediach. Nie pojawia się w mixed zonach po meczach, umówienie się z nim na wywiad graniczy z cudem, otaczające go szaleństwo, mało go interesuje. Jest w stu procentach naturalny. Guillem Balague powiedział, że Barcelona ze swoim kosmopolityzmem zachowuje burżuazyjną dyskrecję i hołduje rodzinnym wartościom. To miasto kreatywne, ale nie ekstrawaganckie. Idealne dla Messiego, kłopotliwe dla Ibrahimovicia.
Nagrane Samsung Galaxy S7 (więcej o Galaxy)
Argentyńczyk nie jest traktowany z pogardą przez szowinistycznych mieszkańców Katalonii, którzy latynoskich imigrantów nazywają pogardliwie "sudaca". Tak krzyczeli na Diego Armando Maradonę, który z Barcelony wyszedł bocznymi drzwiami i dopiero w Napoli został legendą. Messiego nikt nie śmie tak nazwać. To ikona Barcelony, urodzona wprawdzie za kałużą, ale z zestawem unikalnych, katalońskich cech. Przeznaczenia nie da się oszukać. Nawet wówczas, kiedy człowiek rodzi się nie tam, gdzie powinien.
Wszystkie materiały wykonano Samsungiem Galaxy S7 (Więcej o Galaxy S7)
Kibicuj Lewemu i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)