Grzegorz Baran: Bramka dla Chojniczanki słusznie nieuznana
Ogromne kontrowersje wzbudziła sytuacja z meczu Sandecja Nowy Sącz - Chojniczanka Chojnice. Przy stanie 1:1 padł gol dla gości, pierwotnie uznany. Tomasz Wajda zmienił jednak swoją decyzję i zespoły zdobyły w 11. kolejce I ligi po punkcie.
- Dobrze, że w końcówce nie straciliśmy gola i nie przegraliśmy 1:2 - mówił po spotkaniu pomocnik Grzegorz Baran. Gracz Sandecji miał na myśli sytuację z rzutem karnym z 86. minuty meczu.
- Łukasz Radliński odbił pierwszy strzał z jedenastego metra, a przy dobitce Tomasz Mikołajczak nakładką trafił w jego rękę, więc nie miał możliwości, żeby piłkę wybić. Był faul, bo noga napastnika Chojniczanki była prawie na wysokości głowy bramkarza - opisywał Baran.
- Przeforsowaliśmy zmianę decyzji sędziego, bo nasz bramkarz po obronie rzutu karnego był faulowany - podkreślał doświadczony gracz biało-czarnych, pełniący w tym spotkaniu rolę kapitana. Zupełnie inaczej widzieli to goście z Chojnic. Ich zdaniem gol powinien zostać uznany.
Drużyna z Nowego Sącza prowadziła od 61. minuty, wykorzystując wpadkę graczy Chojniczanki. Patryk Mikita wybijał piłkę sprzed własnej bramki tak nieszczęśliwie, że trafił w nogę Mariusza Kryszaka i futbolówka wpadła do siatki.
- Udało się nam stworzyć sporo sytuacji. Wykorzystaliśmy jedną i to przy pomocy przeciwnika. Później mieliśmy piłkę meczową, ale nie udało się strzelić na 2:0. Skończyło się remisem, ale trzeba docenić ten punkt, bo graliśmy z wiceliderem - podkreślił Grzegorz Baran.
Chojniczanie wracaliby do domu z niczym, gdyby nie świetna postawa Łukasza Budziłka między słupkami. - Łukasz jest dobrym bramkarzem. Świetnie obronił groźny strzał Michała Gałeckiego, zmierzający w samo okienko. Wyszedł też obronną ręką z sytuacji sam na sam Maćka Korzyma, wybijając piłkę końcówkami palców. Tak samo nasz golkiper Łukasz Radliński pomógł w paru sytuacjach - zakończył Baran.
ZOBACZ WIDEO: Lewandowski: teraz mamy "czyste" głowy