Jacek Zieliński: Była gonitwa, odrabianie strat
- Jak się przegrywa 0:2 i wyciąga w ostatnich sekundach na 2:2, to naprawdę trzeba być zadowolonym z tego punktu - mówił po meczu ze Śląskiem Wrocław Jacek Zieliński. Trener Cracovii odniósł się także do sytuacji związanych z Miroslavem Covilo.
Cracovia zremisowała 2:2 z WKS-em, chociaż przegrywała już 0:2. Decydujący gol padł z rzutu karnego w ostatnich sekundach spotkania. Szkoleniowiec Pasów na pomeczowej konferencji prasowej pytany był o przyczynę słabszej gry swojego zespołu w pierwszej połowie meczu.
- Zawsze coś szwankuje, jak wynik jest niekorzystny. Trzeba przyznać, że Śląsk zagrał naprawdę dobre spotkanie - agresywnie, pressingiem. Trudno się było wyzwolić z tej agresywnej gry. Dopiero w końcówce tej pierwszej połowy ułożyliśmy swoją grę, ale byliśmy nieskuteczni. Całą drugą połowę goniliśmy wynik - skomentował Zieliński.
- Początek meczu graliśmy za wolno w środku pola i dlatego Śląsk miał czas na to, żeby się wrócić, ustawić dziewięcioma zawodnikami pod piłką i na nas po prostu czekać. Gdybyśmy zagrali szybciej, tak jak chcieliśmy, na jeden, dwa kontakty, byłoby zdecydowanie lepiej. Zdajemy sobie sprawę, że to nie wyglądało tak, jak trzeba, dlatego też taki, a nie inny wynik - dodał.
ZOBACZ WIDEO Mógł być najlepszy, ale... Portugalczycy wspominają Andrzeja JuskowiakaTrener Cracovii odniósł się także do rzutu karnego dla swojego zespołu oraz wydarzeń w czasie meczu dotyczących Miroslava Covilo.
- Nerwowa końcówka, szaleństwo z rzutem karnym, pretensjami po nim - nie byłoby tego, gdyby sędzia nie wykazał się może odwagą, co konsekwencją i dwukrotnie podyktował rzuty karne po faulach na Covilo. Czasami jego pojedynki z obrońcami wyglądają jak walki w klatkach KSW. Tak nie może być. To jest ciche przyzwolenie na to, żeby ten chłopak - nie wiem - był cały czas trzymany, demolowany. On gra dobrze głową, ale nie może niestety ze swojej broni skorzystać, bo jest cały czas faulowany. Wszyscy o tym wiedzą, ale każdy kiwa głową i przychodzi następny mecz - podsumował Jacek Zieliński.