Adrian Mutu - sex, drugs, a dopiero później futbol

Tomasz Skrzypczyński
Tomasz Skrzypczyński
Prawdziwa bomba wybuchła jednak we wrześniu 2004. W jego organizmie wykryto kokainę. Początkowo piłkarz wypierał się i przekonywał, że doszło do pomyłki. W końcu jednak zrezygnował i przyznał się do winy. To oznaczało jego koniec w Chelsea - klub rozwiązał z nim kontrakt, jednak nie był to koniec jego problemów. Klub ogłosił wkrótce, że zawodnik musi zapłacić odszkodowanie. Jego wysokość The Blues ocenili na 22 miliony euro!

Po kilku latach apelacji i sądowych przepychanek do gry włączyła się FIFA, która nie miała litości i nakazała zawodnikowi zapłatę 17 mln euro. - Jak mam to zrobić? Nie mam takich pieniędzy - przekonywał Mutu, którego spór z Chelsea o wypłatę odszkodowania ciągnie się do dziś.

W 2005 roku wyrzuconemu z Anglii piłkarzowi pomógł Juventus Turyn, a on odpłacił się dobrą grą i był ważną częścią zespołu, który w 2006 roku zdobył mistrzostwo Włoch (wkrótce odebrane przez ujawnienie afery Calciopoli). Wydawało się jednak, że piłkarz wrócił na właściwe tory. Po skandalu korupcyjnym z Turynu odeszło wielu graczy, w tym Mutu. Nie brakowało chętnych na jego zatrudnienie, a on wybrał Fiorentinę, gdzie pracował już jego były trener z czasów Parmy, Cesare Prandelli.

On, jak nikt inny, potrafił trafić do niesfornego piłkarza. Pod jego wodzą Mutu znów zaczął strzelać gole - w kolejnych trzech sezonach zdobył dla Violi 55 bramek, ponownie zostając gwiazdą Serie A. Demony przeszłości po raz kolejny jednak do niego wróciły. W 2010 roku Włochy zelektryzowała informacja, że w organizmie Mutu wykryto środki dopingujące. Na nic zdały się jego tłumaczenia - Rumun został zawieszony na dziewięć miesięcy. Po odbyciu kary Fiorentina ogłosiła, że zrywa z nim jakiekolwiek kontakty.

Choć później Mutu grał m.in. w Cesenie i francuskim Ajaccio, a ostatecznie wrócił do Rumunii, to tak naprawdę druga wpadka dopingowa zakończyła jego karierę. Wciąż było jednak o nim głośno - raz pobił do nieprzytomności kelnera w jednej z restauracji, innym razem wdał się w bójkę z dwoma mężczyznami, którzy mieli podrywać jego żonę.

Mimo kolejnych problemów i skandali pozostawał najlepszym rumuńskim piłkarzem i był regularnie powoływany do reprezentacji. Rozegrał w niej łącznie 77 spotkań i strzelił 35 goli, tym samym wyrównał rekord trafień ustanowiony wcześniej przez Gheorghe Hagiego, dorównując mu chociaż po tym względem. Jednak nawet grając w barwach swojego kraju, nie potrafił nie plątać się w kolejne afery - został z niej wyrzucony w 2011 roku za picie alkoholu podczas zgrupowania. Wkrótce wrócił do kadry, ale dwa lata później nastąpił jego koniec reprezentacyjnej kariery, gdy porównał ówczesnego selekcjonera Victora Piturcę do Jasia Fasoli.

Swoją karierę zakończył jesienią tego roku. Raptem kilka tygodni temu Dinamo Bukareszt ogłosiło, że 37-latek został jego nowym dyrektorem generalnym. - To dla mnie zaszczyt - przekonywał po powrocie do swojego byłego klubu.

Pomysł z zatrudnieniem Mutu na tak odpowiedzialnym stanowisku wydaje się być równie zwariowany co jego kariera. On sam zapewnia jednak, że stał się poważnym człowiekiem. W Bukareszcie, gdzie wciąż ma status gwiazdy, wszyscy chcą mu wierzyć.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Czy Adrian Mutu to największy talent w historii rumuńskiego futbolu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×