Ruch dwutorowy, komisja pod ścianą: Sprawiedliwość czy zabójstwo na zlecenie?

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski

Obejście przepisów wyszło przy okazji?

- Wiele wskazuje na to, że celem Ruchu nie było wykorzystywanie fundacji do tego, żeby oszukiwać Komisje Licencyjną, ale żeby płacić mniejszy ZUS. Obejście przepisów licencyjnych wyszło niejako przy okazji. Ale jednak wyszło i coś z tym trzeba teraz zrobić - mówi Sachs.

Ludzie związani z Ruchem zaprzeczają. Według Jacka Bednarza zawodnicy mieli pracować w fundacji wypleniając jej statutowe cele, czyli "wspierać we wszelki możliwy sposób powstającą Akademię Piłkarską".

Dlatego pytamy Dariusza Smagorowicza: dlaczego nie można było robić działań PR w ramach umów z Ruchem?

- Bo nie każdy chce dawać pieniądze na Ruch jako zawodowy klub. Sądziliśmy, że osobny podmiot ułatwi zbiórki. I były to dodatkowe działania, nie zawarte w kontraktach - odpowiada.

Pikanterii czy raczej komizmu sprawie dodaje fakt, że fundacją kierowali Mirosław Mosór i Dariusz Gęsior. Jeden był w zarządzie PZPN za pierwszej kadencji Bońka, zaś drugi jest od niedawna wykładowcą w szkole trenerów, a więc pracuje dla związku.

Niestety, w tej sprawie bardzo ważny jest też kontekst emocjonalny i personalny. Smagorowicz, akcjonariusz Ruchu, który od lipca formalnie nie pełni w klubie żadnych funkcji, w wyborach na prezesa PZPN poparł Józefa Wojciechowskiego, kontrkandydata dla Zbigniewa Bońka. I co ważne zaangażował się mocno w jego kampanię. Potem nastąpiła dziwna seria komentarzy działaczy związkowych. Wiceprezes PZPN, Andrzej Padewski na twitterze wymienił kilka osób, które Józef Wojciechowski powinien "rozstrzelać". Wśród potencjalnych ofiar był "Smagor".

Jednego spadkowicza już znamy

Potem, jak twierdzi Smagorowicz, inny wiceprezes związku, Eugeniusz Nowak, podczas kolacji PZPN w Bukareszcie (przy okazji meczu Rumunia - Polska) miał stwierdzić, że "jednego spadkowicza już znamy, to Ruch, który nie dostanie licencji". I zaznacza, że są na to świadkowie.

- To dla nas szokujące, ale to pokazuje, że oni uważają, że wszystko im wolno. Że jeśli będą chcieli, po prostu znajdą haki i zniszczą klub. Nie liczą się z nikim. Proszę zrozumieć, wygląda mi to na próbę zabójstwa na zlecenie. Zlinczowano nas medialnie - mówi Smagorowicz.

Ludzie związani z Ruchem są przekonani, że opublikowane papiery wypłynęły z PZPN. Podejrzenie o tyle uzasadnione, że związek już wcześniej kilkakrotnie robił tzw. przecieki kontrolowane. Umiejętne posługiwanie się mediami stało się nawet znakiem firmowym kadencji Bońka. Choćby w sprawie Roberta Lewandowskiego i reklamy firmy "Orange" przed meczem z Danią w Gdańsku, gdzie z naszego najlepszego piłkarza zrobiono małostkowego cwaniaczka myślącego jedynie o pieniądzach. Dziś w centrali wolą o tym nie pamiętać, bo Lewandowski ma status bohatera narodowego. Ale zadra pozostała. Nie wszyscy podają sobie ręce podczas zgrupowań kadry.

Dlatego pojawia się mocna sugestia, że to odgórna akcja zaplanowana w centrali.

- Niestety nie mogę oprzeć się wrażeniu, iż w aferze medialnej "Ruch oszust licencyjny" komuś bardzo zależało żeby sztucznie wywołać medialny skandal. Dlatego pan Wachowski, "spontanicznie oczywiście", nie czekając na posiedzenie komisji i wyjaśnienia czegokolwiek oraz na komentarz jej przewodniczącego, udzielił wywiadu, z którego wynikało, że w zasadzie wszystko jest jasne. Jakby to już zostało postanowione i rozpoczął dywagacje na temat kary jakby on już była przesądzona, a przecież nie jest i nie był członkiem Komisji - mówi Jacek Bednarz, który zresztą poczuł się osobiście dotknięty medialnymi doniesieniami. Przez wpływowych dziennikarzy został nazwany oszustem, podczas gdy wyprowadził już drugi po Wiśle klub ze sporych tarapatów finansowych.

Sachs zaznacza, że jego komisja nie ma nic wspólnego z kontrolowanym przeciekiem: - Żadne dokumenty nie wypłynęły z Komisji Licencyjnej. Proszę zauważyć, że komisja zebrała po raz pierwszy w tym składzie 13 grudnia, dwa dni po publikacji w portalu "weszło". I dopiero wtedy dostaliśmy dokumenty, z których niektóre znaliśmy już z internetu.

Za wybory

W każdym razie nagle zaczyna się dziwna sekwencja zdarzeń. Najpierw nowy Rzecznik Prawa Związkowego przywraca półroczny zakaz transferowy dla Ruchu (poprzedni, Krzysztof Malinowski, zawiesił go, bo uznał, że były błędy formalne, a poza tym Ruch już poniósł karę). I potem dochodzi do sprawy "fundacji".

Dlatego wątek zemsty za wybory musi być bardzo poważnie brany pod uwagę.
Sachs jest tak naprawdę w najtrudniejszej sytuacji. Do tej pory był postrzegany nie tylko jako wybitny ekspert, ale też człowiek niezależny i niepodlegający naciskom. Ktoś go w tej sytuacji postawił. Sam też wyraźnie prosi, żeby nie przedstawiać go jako strony w konflikcie.

Gdy pytam o sytuację jednego z właścicieli klubów Ekstraklasy, mówi: - Sytuacja jest niesmaczna. Komisja Licencyjna była postrzegana jako największe osiągnięcie poprzedniej pierwszej kadencji Bońka na stanowisku prezesa PZPN. Składa się ze znakomitych ekspertów, pracujących na rzecz podniesienia standardów w lidze. I teraz próbuje się na tej komisji wywierać niezdrową presję, likwidować jej niezależność i wymusić określoną karę.

Sachs wzbrania się przed tym by postrzegano go jako wykonawcę wyroku.

- Komisja Licencyjna nie jest zainteresowana udziałem w wojnie medialnej. Oczywiście wiem na jakim świecie żyję i dociera do mnie ten kontekst, ale to mnie po prostu nie interesuje. Mogę tylko zapewnić, że komisja wyda w tej sprawie decyzję zgodnie ze swoim sumieniem, a nie oczekiwaniem jakiejkolwiek grupy. Tak na marginesie, co właściwie komisja miałaby zrobić, wiedząc, że zdaniem niektórych klub, w którym wykryto nieprawidłowości, jest w konflikcie z władzami związku? Uznać, że sprawy nie ma? Na wszelki wypadek podjąć decyzję łagodniejszą niżby należało? Odmówić rozpatrywania sprawy i podać się do dymisji? A może na wszelki wypadek przekazać sprawę nieuwikłanej w lokalne konflikty Komisji Węgierskiego Związku Piłki Nożnej? Co Pan proponuje? - pyta retorycznie.

- Ja wybieram rozstrzygniecie sprawy w sposób uczciwy i obiektywny na podstawie dokumentów i faktów, a następnie szczegółowe wyjaśnienie opinii publicznej motywów podjętej decyzji - zaznacza.

Marek Wawrzynowski

Jak powinien zostać ukarany Ruch Chorzów?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×