Marek Wawrzynowski: Dlatego Odjidja-Ofoe był lepszy od Vassiljeva (felieton)

Od dłuższego czasu trwa spór między kibicami i dziennikarzami: który z piłkarzy polskiej ekstraklasy był najlepszym zawodnikiem tej jesieni? Moim zdaniem Vadis Odjidja-Ofoe zdeklasował konkurencję, z Konstantinem Vassiljevem włącznie.

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski
WP SportoweFakty / Dawid Gaszyński
Dyskusja jest ostra, jak cudowne noże reklamowane przez bazarowego magika-handlarza. I każda ze stron ma jakieś argumenty.

Faktem jest, że Konstantin Vassiljev grał równo i dobrze w tym sezonie. Czasem nawet bardzo dobrze. Ale to Vadis Odjidja-Ofoe dał jakość, jakiej od lat w polskiej Ekstraklasie nie widziano.

I co ważne, w starciach w Lidze Mistrzów pokazał, że potrafi tę jakość utrzymać także na innym niż ligowy poziomie.

Faktycznie, nie zaczął najlepiej. Przyjechał do Polski bez okresu treningowego, sprawiał wrażenie ociężałego (choć sam powiedział, że miał zaledwie 3 kilogramy nadwagi), grał poprawnie i nic ponadto.

ZOBACZ WIDEO Lotto Ekstraklasa zapadła w zimowy sen. Kto zaskoczył, kto rozczarował?

Jednak z czasem, gdy nabrał rozpędu, miał jakość nieosiągalną dla pozostałych ligowców. Jeśli po latach kibice będą wspominać coś z tego sezonu, to przede wszystkim mecze Legii Warszawa z Realem Madryt i Sportingiem Lizbona.

To mecze, które dały mistrzom Polski awans z grupy śmierci (choć tylko do Ligi Europy). W tych spotkaniach Vadis stawał naprzeciwko wyjątkowych piłkarzy. I zawsze wychodził z tych pojedynków zwycięsko. Czy to był fenomenalny Toni Kroos, czy doskonały mistrz Europy William Carvalho.

Nikt tak dobrze nie reklamował polskiej piłki. Oczywiście nie był sam, bo Legia zbudowała najlepszą chyba, od czasów Kasperczakowej Wisły, drużynę klubową w kraju.

W końcu ta Legia zaskoczyła też w lidze i szybko zaczęła odrabiać straty do prowadzącej dwójki - Lechii i Jagiellonii. Dorobek Vadisa w sezonie może nie robi wielkiego wrażenia - 15 meczów, 2 gole, 6 asyst, ale gdy weźmiemy pod uwagę, że te statystyki zrobił w ostatnich 10 meczach, a do tego zaliczył 8 tzw. asyst drugiego stopnia (ostatnie zwykle kluczowe w akcji podanie przed asystą), to już robi wrażenie.

W bezpośrednim pojedynku Vadis stłamsił "Cesarza Estonii". Przepiękna bramka i trzy kluczowe w akcji podania dały Legii wyjazdową wygraną 4:1. Klub z Warszawy to dziś potwór. Rekin z filmu "Szczęki", który goni przerażonych plażowiczów. Słusznie przerażonych.

Vassiljev grał świetnie, nie ma co do tego dyskusji. Ma znakomite statystyki - 10 goli i 9 asyst. Jest bardzo dobrym piłkarzem. Ale piłkarzem jedynie zwykłym. Najlepszym ze zwykłych ofensywnych zawodników w naszej lidze. Nie jest w stanie wejść na poziom, który w kilku meczach zaprezentował Vadis. A przecież po latach te spotkania będziemy wspominali. Statystyki są bardzo dobrym wsparciem, ale też każdy z nas ma wzrok i umiejętność oceny.

Ludzie mówią: "Vadis nie zasłużył na tytuł najlepszego piłkarza rundy, bo miał słaby początek". Ale myślę, że to raczej ludzie, którzy tak myślą, nie zasłużyli na takiego piłkarza. To zawodnik, który w naszej ligowej rzeczywistości trafia się raz na wiele lat. Frank De Leyn, trener juniorów z belgijskiego Gent, powiedział mi niedawno, że miał tylko dwóch zawodników na takim poziomie. Właśnie pomocnika Legii i Kevina De Bruyne. To wiele mówi.

Dziwię się ludziom, którzy za wszelką cenę chcą udowodnić, że wcale nie jest taki wyjątkowy. Jak na polskie warunki jest. Argument, że "Cesarz Estonii" prezentował równą, dobrą formę, jakoś do mnie nie trafia.

Marek Wawrzynowski  

Zobacz inne teksty autora

Kto był lepszym piłkarzem tej jesieni?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×