Prezes Wisły Płock: Nie ma możliwości, by zimą doszło do jakichkolwiek osłabień
Wisła Płock nie sprzeda zimą żadnego z kluczowych piłkarzy. Z prezesem beniaminka, Jackiem Kruszewskim rozmawialiśmy też m. in. o spekulacjach wokół zwolnienia trenera Marcina Kaczmarka i nowym stadionie.
WP SportoweFakty: 11. miejsce i 24 punkty po jesieni - to wynik dobry, przeciętny, a może nie spełniający oczekiwań?
Jacek Kruszewski: Jesień zaliczam na plus, choć z pewnością pewien niedosyt pozostał. Ciężko zapomnieć choćby o meczach z Górnikiem Łęczna, czy Arką Gdynia, gdzie nie wykorzystaliśmy dużej przewagi i wielu doskonałych okazji bramkowych, tracąc punkty na własne życzenie. Dziś dla mnie najważniejsze jest jednak to, że zespół w bardzo trudnym momencie potrafił się podnieść i znakomicie zakończył ten wyjątkowy dla nas rok.
Latem sporo klubów było zainteresowanych Arkadiuszem Recą, ale piłkarz ostatecznie pozostał w Płocku i po rundzie jesiennej uznano go za jedno z rozczarowań. Nie żałujecie trochę, że wtedy nie doszło do transferu? Dlaczego w ogóle poszło mu tak przeciętnie?
- To młody zawodnik, na którym od razu spoczęła duża odpowiedzialność, bo w I lidze był gwiazdą. Niezwykłe zainteresowanie mediów, oczekiwania kibiców i ogólne zamieszanie wokół niego nie sprzyjały spokojnemu koncentrowaniu się na treningu i grze. W miarę upływu czasu Arek wyglądał jednak coraz lepiej i uważam, że w końcówce rundy pokazał już, że ekstraklasa to miejsce dla niego, a jestem pewien, że może grać na jeszcze wyższym poziomie. Nie żałuję, że nie sprzedaliśmy go latem. Na dobry transfer jeszcze przyjdzie czas.
Czy po rundzie jesiennej spływają jakieś oferty dotyczące czołowych zawodników? Uda wam się uniknąć utraty kluczowych ogniw?
- Nie ma na dziś zapytań. Nie dopuszczamy możliwości osłabień zimą, choć gościliśmy na meczach wielu obserwatorów z innych, także zagranicznych klubów.
Podczas serii dziewięciu meczów bez zwycięstwa dużo spekulowano o ewentualnym zwolnieniu trenera Marcina Kaczmarka. Było to w ogóle rozważane? Wytrzymaliście presję, co w Polsce nie jest regułą i chyba się opłaciło.
- Wiadomo, że jak zespołowi nie idzie, a nam już w połowie września licznik zwycięstw się zaciął, to rozpoczynają się spekulacje. Z Wisłą już był dogadany podobno Jan Urban, później Dariusz Wdowczyk, a prawda jest taka, że z żadnym z nich, ani z innym szkoleniowcem nie rozmawiałem o podjęciu pracy u nas. Absolutną bzdurą jest też kolportowana gdzieniegdzie plotka, że chcieliśmy zwolnić Marcina Kaczmarka, tylko nie pozwolił na to prezydent. Oczywiście moment był trudny, najtrudniejszy od lat, ale widząc cały czas dobrą grę zespołu, wierzyliśmy, że karta w końcu się odwróci i zaczniemy znowu wygrywać. Tak też się stało, drużyna, także szkoleniowcy, wszyscy w końcówce roku pokazali charakter i odzyskali w pewnym stopniu stracone wcześniej, niejako na własne życzenie pozycje.