W marcu poznamy nowego właściciela Legii

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Bartłomiej Zborowski /
PAP / Bartłomiej Zborowski /
zdjęcie autora artykułu

Zakończyły się negocjacje między współwłaścicielami Legii Warszawa. W przyszłym tygodniu strony podpiszą umowę, a w drugiej połowie marca dowiemy się, kto zostanie właścicielem klubu - Dariusz Mioduski czy Bogusław Leśnodorski z Maciejem Wandzlem.

Niedawni partnerzy spotkali się na mediacjach w Warszawie w Pałacu Sobańskich (Aleje Ujazdowskie 13), gdzie znajduje się siedziba Polskiej Rady Biznesu.

Po niemal 4 godzinach negocjacji strony w końcu osiągnęły porozumienie. W przyszłym tygodniu mają podpisać dokumenty. W połowie marca odbędzie się tzw. "Texas shoot-out", czyli wygra ten, kto złoży lepszą ofertę (będą w zamkniętych kopertach).

Dariusz Mioduski, właściciel 60 procent akcji klubu, zabiegał, jak sam twierdził, o dwa istotne zapisy. Pierwszy jest taki, żeby żadna ze stron nie mogła spłacać konkurenta z pieniędzy klubu. A to oznaczałoby, że aż do momentu spłaty obie strony miałyby wgląd w dokumenty finansowe.

Drugi warunek był taki, że zarząd ma brać całkowitą odpowiedzialność za dotychczasowe działania.

Wiemy, że Maciej Wandzel i Bogusław Leśnodorski przystali na te warunki.

Co więcej, twierdzą, że nigdy nie było to przedmiotem sporu i nikt nigdy nie chciał kupować Legii za jej własne pieniądze. Jest to, według rywali, jedynie narracja Mioduskiego, element jego gry.

W ostatnich tygodniach doszło do kilku mocnych wymian na łamach mediów. Z jednej strony kilku pracowników zatrudnionych przez Leśnodorskiego groziło odejściem z klubu, co należało odbierać jako próbę wywarcia presji na Mioduskim. Z drugiej ten w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" zmienił narrację i obwinił za całą sytuację Wandzla, który, podobnie jak prezes Leśnodorski, posiada 20 procent akcji Legii Warszawa. Tyle, że w przeciwieństwie do prezesa nie jest ulubieńcem kibiców. Mioduski dodał też, że prezes za bardzo uwierzył w swoją nieomylność i zaczął balansować na krawędzi. Ciosy były dość ostre z każdej ze stron, ale wygląda na to, że nastąpił koniec wojny. O tym, że strony osiągnęły kompromis, poinformował na Twitterze Leśnodorski.

Konflikt między współwłaścicielami wybuchł zaraz po tym, jak strony spłaciły dług wobec ITI (został na to wzięty 30-milionowy kredyt komercyjny). Teoretycznie jest to więc walka o różne wizje prowadzenia klubu a w rzeczywistości o pozbycie się wspólnika.

ZOBACZ WIDEO Jakub Rzeźniczak o głośnym transferze Legii: To będzie bardzo duże wzmocnienie

Źródło artykułu:
Czy Legia zdominuje rozgrywki Ekstraklasy na lata?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (3)
avatar
Rafi Neo
8.02.2017
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
3 cwaniaczków nadających się do zarządzania parkingiem przy hotelu a nie największym klubem w Polsce i ich groteskowa batalia o wpływy.  
avatar
Witold Kot
8.02.2017
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Nie rozumiem. Jak Mioduski może mieć 60 % akcji, skoro wg. Leśnodorskiego, nie włożył do klubu ani złotówki? Takim "akcjonariuszem", może być każdy. Chyba, ze ekonomia jest dla mnie za trudna.