Szkoleniowiec Legii, Jacek Magiera, podejmuje decyzje na Jasnej Górze

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / MARCIN SZYMCZYK/FOTOPYK/
Newspix / MARCIN SZYMCZYK/FOTOPYK/
zdjęcie autora artykułu

- Wszystkie najważniejsze decyzje życiowe podjąłem na Jasnej Górze - przyznaje w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Jacek Magiera. Trener Legii nie ukrywa, że również plan prowadzenia Legii powstał w klasztorze zakonu paulinów.

W tym artykule dowiesz się o:

- Kiedyś nie docierało do mnie, że ktoś może tęsknić za dwuletnim dzieckiem. Dziś się dziwię, że tego nie dostrzegałem. Kiedy byłem kawalerem, przynosiłem pracę do domu. Wstawałem o 7 rano, jechałem do klubu na 8, wracałem o 19, zjadałem kolację, włączałem komputer i siedziałem do nocy (...). Teraz, kiedy wchodzę do domu, chcę być przede wszystkim tatą. Od kilku lat nie pracowałem w domu, jestem dla dzieci - mówi Jacek Magiera w rozmowie "Przeglądem Sportowym".

Trener Legii Warszawa jest ojcem pięcioletniej dziewczynki i dwuletniego chłopca. Rola ojca kompletnie zmieniła jego postrzeganie zawodu trenera.

- Zmieniło się moje myślenie jako trenera. Kiedy w przeszłości ktoś tłumaczył, że nie przyjedzie na trening, bo musi jechać do lekarza z chorym dzieckiem, nie przyjmowałem tego do wiadomości. Uważałem, że ma być profesjonalistą. Dziś jestem bardziej wyrozumiały - mówi Magiera.

Szkoleniowiec aktualnego mistrza Polski uchodzi za osobę bardzo wierzącą. Przyznaje, że ważne decyzje podejmuje rozmawiając z Bogiem.

- Wszystkie najważniejsze decyzje życiowe podjąłem na Jasnej Górze: o końcu kariery, małżeństwie, pracy w Zagłębiu i Legii. Tam zaczynam dzień, zwykle chodzę o 7 rano, kiedy jest najmniej pielgrzymów. Jadąc z Sosnowca do Warszawy wstąpiłem na Jasną Górę koło południa, poszedłem do miejsca, w którym zawsze w ciszy i zadumie układam myśli. Wyszedłem z bazyliki z gotowym planem, jak pracować przez najbliższe tygodnie - mówi szkoleniowiec.

ZOBACZ WIDEO Puchar Anglii: przełamanie Leicester z Kapustką i Wasilewskim w składzie! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: