Mocne słowa Pepa Guardioli: Nigdy nie wrócę do Barcelony

u siebie (chociaż ten pucharowy to przypominał raczej obronę Częstochowy) i zwycięstwo na wyjeździe ale i tu druga połowa to rozpacz. Dalej. Sevilla - wyjazdowe zwycięstwo po bardzo dobrej końcówce meczu chociaż pierwsza połowa to totalna dominacja Sevilli jakimś cudem nie zakończona bramkę. Dalej. Real - remis u siebie. Podobno wynik szczęśliwy dla Realu (bo wyrównał Ramos 90+) ale też kilka kontrowersyjnych sytuacji na niekorzyść Madrytu, a i z gry nie widziałem wcale jakiejś dominacji Barcy. Dalej. MC. Wysoki wynik u siebie (z przebiegu gry zbyt wysoki) i praktycznie podobny w drugą stronę na wyjeździe. No i wreszcie srogi wp...l z PSG. Te dwa ostatnie zespoły to przecież starzy znajomi z LM - praktycznie nigdy nie mieli z Barcą wiele do gadania, a teraz proszę. To pokazuje niestety zjazd Barcelony i pewną degrengoladę tego zespołu. Po drodze masa wpadek ligowych i darmo oddanych punktów tylko dopełnia obrazu całości. Dosyć smutnego obrazu. A ile razy byli ratowani TYLKO przez piłkarski geniusz Leo Messiego? Nawet nie analizuję. Zapewne wciąż należy uznawać ich za drużynę z szeroko rozumianego topu, ale jeśli chodzi o ścisły to się już IMO nie łapią. Nie z tą formą jaką prezentują.