Marek Wawrzynowski: Szkoda, że Kucharczyk nie dostał talentu Wolskiego (felieton)

Gdyby Michał Kucharczyk miał talent Rafała Wolskiego, grałby dziś w wielkim europejskim klubie. Szkoda, że los obdarował ich odwrotnie.

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski
PAP / Leszek Szymański

Gdy Michał Kucharczyk po raz kolejny gubił obrońców Ajaksu Amsterdam, spora część kibiców pewnie złapała się za głowy - co? on? Przecież on nic nie umie!

Ojciec jednego z zawodników Legii Warszawa śmiał się z Kucharczyka: "Panie, gdyby nie było tej Żylety, to facet zatrzymałby się na ścianie Torwaru".

Nie wiem, czy jest drugi piłkarz w naszej lidze, który z taką regularnością teleportuje się z uwielbienia do szyderki. Przyznam, że sam często łapię się za głowę, gdy go oglądam. A potem myślę - przecież ten facet wszystko co ma, osiągnął ciężką pracą. To powinien być wzór dla młodych zawodników. Facet, który prześcignął wielu z tych, którzy mieli dar od Boga.

Z największym żalem patrzę na Rafała Wolskiego. Czysty talent. Dostał szansę we Fiorentinie, kontrakt życia. Tyle tylko, że nie bardzo wiedział, co z tym zrobić. Jest jak chłopaczek, który wygrywa na loterii milion dolarów i zamiast pomyśleć, jak zainwestować, sprasza znajomych i przepija wszystko w tydzień. Różnica jest taka, że Wolskiemu jeszcze coś tam zostało.

ZOBACZ WIDEO Miroslav Radović: Przepraszam kolegów za głupią kartkę

Ciekawie opisał to w książce "Dekalog Nawałki" Marcin Feddek. Piłkarz dostał od Adama Nawałki powołanie na mecz z Niemcami w Hamburgu.

Czytamy: "Selekcjonerowi podpadł jedynie Rafał Wolski. Pomocnik Fiorentiny nie zmieścił się w meczowej kadrze na ligowy pojedynek z Livorno i do Hamburga mógł przylecieć już w sobotę jako jeden z pierwszych. Tymczasem dotarł dopiero w niedzielę jako jeden… z ostatnich. Z miejsca przekreślił swoje szanse na grę w podstawowym składzie".

To wiele mówi o jego podejściu. W Legii był czczony jako wielki talent, bo właśnie sam talent wystarczał mu, by błyszczeć. Jego kilka akcji z PSV, czy gra w meczu z Lechią Gdańsk - to są te momenty, które mogłem oglądać do znudzenia. Niemalże kochałem tego piłkarza i marzył mi się kiedyś taki zestaw w środku reprezentacyjnej ekipy: Zieliński - Klich - Wolski. A dziś myślę, że Wolski po prostu nie zasłużył na to, co dostał.

Gdyby Bóg rozdawał talenty uczciwie, to powinien oddać Kucharczykowi to, co dał Wolskiemu, a ten niech by realizował się w innym zawodzie, jako taksówkarz albo bibliotekarz. Inteligentny chłopak, poradziłby sobie. A Kucharczyk grałby w topowym europejskim klubie i w kadrze narodowej.

Takich historii jest pełno. Najlepszym przykładem jest chyba historia Zbigniewa Bońka i Henryka Miłoszewicza. Chłopcy, którzy mieszkali niedaleko siebie na bydgoskim osiedlu Leśnym. Trener Konrad Kamiński mawiał do młodych piłkarzy Zawiszy Bydgoszcz: "Wy chłopcy jesteście dobrzy, ale Zbyszek jest od was lepszy. A od Zbyszka lepszy jest Heniek".

Ech, ta lewa noga Miłoszewicza, do dziś wszyscy ją wspominają w Bydgoszczy. Ale jeszcze coś ich różniło. Jak mówił starszy piłkarz Zawiszy, Ryszard Harmata: "Heniek był świetny, czytał grę, krawaty wiązał lewą nogą. Ale trzeba było go pilnować. Jak trener się odwracał, markował ćwiczenia. A Zbyszkowi mówiłeś: "100 razy masz przebiec" i biegł. Nie widziałem nigdy tak pracowitego zawodnika jak on".
Dziś Miłoszewicz jest legendą ŁKS i Lecha, a Boniek ikoną futbolu w całej Polsce. I na świecie.

Jeden z trenerów pracujących dawno temu w Zagłębiu Lubin opowiadał, że idealnym piłkarzem byłoby połączenie Szymona Pawłowskiego z Arkadiuszem Woźniakiem. Pawłowski mógł mieć wszystko, a jest gwiazdką polskiej ekstraklasy. Woźniak miał talent na IV ligę, a ma ponad 120 meczów na najwyższym szczeblu.

Pawłowski już nic wielkiego nie osiągnie. Ma 31 lat i zakończy karierę jako spełniony piłkarz ekstraklasowy, a dziennikarze po latach będą pytali, czy mógł osiągnąć więcej. Od razu odpowiem: mógł. Dużo więcej. Tak jak Patryk Małecki, który w końcu dojrzał, ale wydarzyło się to o 6 lat za późno. Jeszcze w 2010 roku sam głosowałem za tym, by Franciszek Smuda dał mu szansę w kadrze narodowej. Może niekoniecznie w podstawowej jedenastce, ale jako "joker" byłby idealny. Mało który zawodnik umie tak poderwać zespół do boju. A potem Małecki zniknął na 6 lat. I nagle się odrodził. 6 lat wyrzuconych do śmietnika.

Takich piłkarzy jest pełno. Taki Łukasz Madej. Jaki to był talent! Ale wszystkie jego złe wybory doprowadziły do tego, że 6-7 lat ze swojej kariery zmarnował. Dojrzał jako 30-latek. Mógł być naprawdę dużego kalibru piłkarzem. A został dobrym ligowcem. Patrzę, jak swoją szansę przegrywa Mateusz Klich, nie do końca ze swojej winy. Nie każdy ma w sobie tyle siły co Łukasz Fabiański, by po prostu się podnieść i zapomnieć o przeszłości.

Dlatego z biegiem lat, z coraz większym szacunkiem, patrzę na takich piłkarzy jak Kucharczyk. Nikt nie napisze o nim poematu i nikt nie wystawi mu pomnika.

Ale to jest facet, który mając siłę woli i ciąg na bramkę, zagrał 9 razy w kadrze, rozegrał 260 meczów w Legii, w których strzelił 50 goli i zaliczył 45 asyst. A ma dopiero 25 lat i kawał gry przed sobą.

Dariusz Dziekanowski mówił o nim, że to idealny piłkarz, gdy ma tylko jedno rozwiązanie. Gdy ma dwa, zaczyna się gubić.

Sam Kucharczyk mówi: - Ludzie nie lubią zawodników, którzy grają prosto. Wszyscy chcą bajecznej techniki, wspaniałych dryblingów, cudownych zagrań. Z czasem ci wszyscy mistrzowie dryblingów są mniej efektywni. Tylu zawodników tu przychodziło, na fantastycznym poziomie. A zawsze gdzieś ten Kucharczyk się pojawiał. Może ludzie spojrzą przez pryzmat czasu na mnie i zobaczą, co zrobiłem dla klubu.

Trzeba przyznać mu rację. Przynajmniej do kolejnego razu, gdy poślemy go do diabła.

Którego piłkarza wolałbyś w swoim zespole?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×