PZPN odwołał ambasadorów. "Dostaliśmy po głowie za cudzą winę"

PZPN rozwiązał kontrakty z ambasadorami młodzieżowych reprezentacji Polski. Oficjalnie: formuła się wyczerpała. Nieoficjalnie mówi się, że jeden z nich, Jacek Bąk, miał namawiać zawodników do nawiązania współpracy z menedżerem Przemysławem Pańtakiem.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut
Polski Związek Piłki Nożnej PAP / Bartłomiej Zborowski / Polski Związek Piłki Nożnej
Pańtak jest właścicielem agencji "Football Management Group", która zarządza interesami Arkadiusza Milika, Wojciecha Golli, Tomasza Kędziory, Krzysztofa Mączyńskiego i Pawła Wszołka. W jego "stajni" znajdują się też zawodnicy młodsi, jest kilku młodzieżowych reprezentantów kraju. A nieoficjalnie mówi się, że Bąk przy okazji pełnienia funkcji ambasadora dbał o to, by było ich jeszcze więcej.

Były reprezentant Polski miał wykorzystywać swoją pozycję oraz bliski kontakt z kadrowiczami i wciągać ich pod skrzydła agencji "Football Management Group". To nie spodobało się w Polskim Związku Piłki Nożnej i - jak słyszymy od jednego z rozmówców - "ambasadorowie dostali po głowie za cudzą winę". Zastosowano odpowiedzialność zbiorową. O tym, że "ktoś robi swoje interesy w środowisku, słyszało się od dłuższego czasu".

Stanowisko stracili Bąk, Jarosław BieniukRadosław Gilewicz oraz Andrzej Juskowiak. Ten ostatni pozostał jednak w sztabie kadry U-21 i będzie asystentem Marcina Dorny.

Wersja PZPN jest w tej sprawie jasna. - Po trzech latach uznaliśmy, że formuła ambasadorów drużyn narodowych się wyczerpała. Z dniem pierwszego marca wszyscy zakończą pracę na tym stanowisku - mówi nam rzecznik prasowy Jakub Kwiatkowski.

ZOBACZ WIDEO Na kłopoty Messi. Zobacz skrót meczu Atletico Madryt - FC Barcelona [ZDJĘCIA ELEVEN]

To samo mówi Bąk. - Dyrektor sportowy Stefan Majewski przekazał mi, że funkcja jest zlikwidowana - wyjaśnia. Kiedy pytamy go o jego rzekomą winę i przekonywanie zawodników do współpracy z Pańtakiem, wszystkiemu zaprzecza. - To pomówienia - wyjaśnia ze spokojem. - Pana Pańtaka znam od dziesięciu lat, ale namawianie zawodnika, by ten podpisał umowę z tym czy tamtym menadżerem... To nie miało miejsca.

Kiedy dzwonimy godzinę później, bo o wykorzystywaniu przez niego funkcji ambasadora do prywatnych celów opowiada nam kolejny rozmówca, traci cierpliwość. - Te pytania są niepoważne. Proszę przepisać sobie to, co powiedziałem wcześniej.

Z Przemysławem Pańtakiem nie udało nam się skontaktować.

Ambasadorowie drużyn młodzieżowych byli członkami sztabu szkoleniowego. Uczestniczyli w treningach oraz zgrupowaniach i doradzali trenerom. Teraz ich misja się kończy.

Czy stworzenie funkcji ambasadora reprezentacji młodzieżowej było dobrym pomysłem?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×