Targnął się na życie przed meczem. Później dostał poruszający list od Schweinsteigera

- Każdy może popełnić błąd, tylko nie ty! - miał mu mówić szef komisji sędziowskiej. Babak Rafati miał już dość presji. Wybrał odejście nie tylko z zawodu, ale i z tego świata. Na szczęście przeżył, a dziś - jak sam twierdzi - radzi sobie doskonale.

Michał Fabian
Michał Fabian
Getty Images / Thorsten Wagner/Bongarts
To była 13. kolejka Bundesligi. 19 listopada 2011 r. Piłkarze 1.FC Koeln - ze Sławomirem Peszką i Adamem Matuszczykiem w składzie - szykowali się do meczu z 1.FSV Mainz. Goście z Moguncji zostali zakwaterowani w hotelu Hyatt. Kilka godzin przed rozpoczęciem spotkania wyruszyli na stadion. Nie mieli pojęcia, że w tym samym hotelu rozgrywa się dramat. Dramat, który prawie doprowadził do śmierci człowieka.Trzydzieści minut przed planowanym terminem rozpoczęcia spotkania spiker poinformował kibiców zgromadzonych na RheinEnergieStadion, że meczu nie będzie, bo nie pojawił się sędzia. Na telebimie wyświetlono komunikat: "Drodzy fani, z ważnych przyczyn dzisiejsze spotkanie musi zostać odwołane. Prosimy o zrozumienie".
Fot. PAP/DPA/Federico Gambarini Fot. PAP/DPA/Federico Gambarini
Rozległy się gwizdy, kibice nie wiedzieli, co się dzieje. Wkrótce wszystko stało się jasne. Gdy fani rozchodzili się do domów, 41-letni Babak Rafati - sędzia z wieloletnim stażem - znajdował się już pod opieką lekarzy w szpitalu.

Narastająca presja

Walczyli o jego życie, które chciał sobie odebrać. Arbiter kilka godzin przed pierwszym gwizdkiem próbował popełnić samobójstwo. Podciął sobie żyły w wannie w pokoju hotelowym. Jego asystenci wszczęli alarm, gdy nie pojawił się na zbiórce. Na szczęście został w porę znaleziony i przetransportowany do szpitala w Kolonii.

Dla Rafatiego - Niemca pochodzącego z irańskiej rodziny, na co dzień bankiera z Hanoweru - miał to być 85. mecz w Bundeslidze. Był bardzo doświadczonym arbitrem, prowadził spotkania od 25 lat. Jednak ostatnie dwa lata w jego karierze nie były udane. Popełnił kilka błędów, po których znalazł się na cenzurowanym. Skreślono go z listy sędziów międzynarodowych, odsunięto czasowo od prowadzenia meczów ligowych. Dziś wspomina, że był pod narastającą presją, z którą nie potrafił sobie poradzić.

Rafati po latach potrafi rozmawiać o swoim dramacie. Wydał nawet książkę zatytułowaną "Ich Pfeife auf den Tod" ("Gwiżdżę na śmierć"). Oskarżył w niej swoich przełożonych o mobbing. Twierdzi, że to przez nich zdecydował się na dramatyczny krok. 46-latek udzielił niedawno wywiadu szwajcarskiemu dziennikowi "Blick". Opisał w nim ze szczegółami, jak doszło do tragedii.

Były sędzia twierdzi, że jadąc na mecz nie planował próby samobójczej. - Wieczorem, w przeddzień spotkania, poszedłem z asystentami na kolację. Żaden nie zauważył, jak mi źle. Gdy tylko zamknęły się za mną drzwi pokoju w hotelu, rozpoczął się horror. Zacząłem się pocić, odczuwałem niepokój, strach przed porażką - wspomina.

Publicznie "zmasakrowany"

Ciągle słyszał słowa swojego przełożonego, szefa komisji sędziowskiej DFB (niemiecki związek piłkarski) Herberta Fandela. - Każdy może popełnić błąd, tylko nie ty, Babak! - miał mu powiedzieć Fandel.

Rafati twierdzi, że był ofiarą mobbingu, który trwał 18 miesięcy. W jednym z wcześniejszych wywiadów - dla "Der Spiegel" - były arbiter podał przykład. Miesiąc przed próbą samobójczą ponad 100 sędziów - niemiecka elita - spotkało się w bazie szkoleń w Berlinie. W tym gronie pokazano scenę z meczu Borussia Dortmund - Augsburg, który prowadził Rafati. W 80. minucie - przy stanie 5:0 - sędzia pokazał drugą żółtą kartkę zawodnikowi gości. Zdaniem jego przełożonych był to błąd, bo agresywnemu piłkarzowi z Augsburga należała się bezpośrednia "czerwień". - To była decyzja błędna, ale nieistotna dla przebiegu meczu. Przed całą ekipą sędziowską zostałem słownie zmasakrowany. Mówili: "To nie jest godne Bundesligi!" - wspominał Rafati.

NA DRUGIEJ STRONIE PRZECZYTASZ M.IN., CO STAŁO SIĘ W HOTELOWYM POKOJU I DLACZEGO RAFATI MYŚLAŁ O KOLEJNEJ PRÓBIE SAMOBÓJCZEJ

Czy sędziowie piłkarscy są pod zbyt wielką presją?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×