Jacek Stańczyk: Miroslav Radović. Wrócił koszmar marnego aktora (komentarz)

Wybitny piłkarz Miroslav Radović wybitnie w meczu z Wisłą Kraków się skompromitował. To był powrót do jego najgorszych czasów.

Jacek Stańczyk
Jacek Stańczyk
Ivan Gonzalez (z prawej) Newspix / PIOTR KUCZA/FOTOPYK / Na zdjęciu: Ivan Gonzalez (z prawej)
- Przepisy gry powinny się zmienić, symulantów od razu wyrzucałbym z boiska. - Tak. - Moje "symulki" z dawnych lat w polu karnym dziś mnie bardziej żenują niż śmieszą. - Tak.

To fragment programu "Liga + Extra" w stacji Canal Plus sprzed kilku tygodni. Piłkarzem, który symulantom dawałby czerwone kartki, był Miroslav Radović. Zawodnik Legii Warszawa w niedzielę najpierw skompromitował się żenującą próbą wymuszenia rzutu wolnego i czerwonej kartki dla Ivana Gonzaleza z Wisły Kraków. A następnie ten swój obraz marnego aktora pogłębił, przekonując w przerwie, że faul był oczywisty. Choć w sumie może i powinienem napisać, że dobrego aktora, bo przecież sędzia główny i jego asystent na upadek Serba dali się nabrać i Gonzaleza co prawda nie czerwoną, ale żółtą kartką ukarali.

Sytuacja miała miejsce w 21. minucie. Gonzalez ścigał mknącego na bramkę Radovicia. Ten wyłożył się jak długi na trawie. Chwilę później oburzał się, że rywal nie został wyrzucony z boiska, bo przecież miałby przed sobą już tylko bramkarza. Porównania do Luisa Suareza, mistrza ról aktorskich z filmów klasy C pojawiły się szybko.

Radović, którego człowiek chce oglądać, to ten kładący jednym zwodem bramkarza Wisły na ziemi i strzelający gola. Na jego zagrania (typowo piłkarskie) nabierają się nie tylko przeciętni polscy ligowcy, ale też gwiazdy Realu Madryt w Lidze Mistrzów. 33-latek jest w Lotto Ekstraklasie po prostu piłkarzem wybitnym.

Jednak kilka lat temu, gdy jeszcze nie był legendą Legii Warszawa i swoją grą nie porywał tłumów, w lidze był znany z tego, że lubił "nurkować". Nabieranie sędziów było jego zagraniem popisowym, wszyscy w lidze to wiedzieli. Kiedyś trener Korony Kielce Marcin Sasal oburzał się po jednym z meczów, gdy arbiter dał się na zagrywkę Serba nabrać i podyktował rzut karny. - Wszyscy wiedzą, że Radović gra w Polsce już od kilku lat i w polu karnym robi po prostu nurka. Po raz kolejny arbiter dał się nabrać na to zachowanie. Dla mnie to jest koszmar i ja tego nie rozumiem.

Teraz koszmar wrócił.

Jacek Stańczyk

Remontady nie było. Sensacyjna porażka Barcelony [ZDJĘCIA ELEVEN]

Czy za chamskie symulowanie piłkarze powinni być surowo karani?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×