Łukasz Brud: Nie wiem, co prezes Boniek powiedział, ale UEFA ze sprawą VAR nie ma nic wspólnego

Raptem 3,5 mln zł na sezon - i to maksymalnie - kosztować może Ekstraklasę wprowadzenie systemu powtórek wideo. Zważywszy na wydatki klubów - to kwota-żart. Dlaczego więc nikt z Polski nie wystąpił dotychczas o pozwolenie na wdrożenie systemu?

Paweł Kapusta
Paweł Kapusta
Radość piłkarzy Barcelony PAP/EPA / QUIQUE GARCIA / Radość piłkarzy Barcelony

- Polska jest zainteresowana tematem, jesteśmy w kontakcie z narodowym związkiem, ale trudno mi powiedzieć, czy PZPN albo Ekstraklasa zdecyduje się na przystąpienie do fazy eksperymentów. Polska jest w grupie wielu państw, które się przyglądają i czekają na rozwój sytuacji - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Łukasz Brud, członek organizacji IFAB, stojącej na straży przepisów gry w piłkę nożną, w tej sprawie nadzorującej również wdrażanie systemu VAR w świat futbolu.

Wydarzenia ostatnich tygodni na zarówno polskich, jak i europejskich stadionach wywołały lawinę komentarzy: sędziowie nie nadążają, mylą się na potęgę, więc jak najszybciej trzeba wprowadzić system powtórek wideo, tzw. VAR - Video Assistant Referee. Wątpliwości jest mnóstwo, okazuje się, że bardzo poważne ma nawet sam prezes PZPN, Zbigniew Boniek.

Po pierwsze - czy w ogóle można?

Prezes PZPN podczas wymiany zdań na Twitterze napisał wprost, że na powtórki wideo nie ma pozwolenia ze strony UEFA. W wymianie zdań z dziennikarzem naszego serwisu, który napisał o kosztach wdrożenia VAR w polskich warunkach, prezes użył nawet określenia "idiotyzm totalny". Sprawę postanowiliśmy więc zbadać u źródła.



– Nie wiem dokładnie, co pan prezes Boniek powiedział, ale sprawa, o której rozmawiamy, nie ma nic wspólnego z UEFA - mó‌wi nam Brud. - Projekt VAR jest globalny, każdy związek narodowy może się zgłosić albo już teraz do fazy eksperymentalnej, albo w przyszłości, gdy zostanie podjęta pozytywna decyzja w sprawie ostatecznego wprowadzenia systemu - dodaje.

IFAB jest w fazie eksperymentów, niedawno skończył się pierwszy etap testów. Do organizacji zgłosiło się dotychczas 14 związków narodowych. Najbardziej wyrazisty przykład to Bundesliga, która w tym momencie intensywnie przygotowuje sędziów. Szkoli ich, testuje technologię, bo już od nowego sezonu, czyli od sierpnia 2017 roku system VAR będzie w Niemczech stosowany. I co ważne, nie mówimy o próbach i przymiarkach, a o realnym działaniu. Decyzje będą miały bezpośredni wpływ na przebieg meczu i ewentualne zmiany werdyktów sędziowskich. - Taka sama sytuacja będzie miała miejsce we Włoszech, Francji, Portugalii, Holandii i kilku innych krajach - mówi nam Brud. Skąd więc wziął się taki tweet i wypowiedź prezesa Bońka, trudno powiedzieć.

ZOBACZ WIDEO Mateusz Klich: Chciałbym wrócić do reprezentacji, jestem na to gotowy

Formalnie wygląda to następująco: federacje bądź konkretne ligi przystępujące do projektu muszą podpisać z IFAB umowę, która zobowiązuje konkretny związek narodowy do przestrzegania wytycznych i reguł (na przykład ile meczów sędzia musi przesędziować off-line za monitorem, następnie ile zaliczyć musi specjalnie organizowanych meczów towarzyskich, zanim będzie miał prawo współpracować z arbitrem głównym zza monitora w takcie starcia o stawkę). Organizacja nadzoruje proces wdrażania systemu, udziela wskazówek. Co jednak ważne, decydując się na przystąpienie do eksperymentu, federacja nie musi być wcale zobowiązana do wdrożenia systemu powtórek w całej lidze i we wszystkich meczach. Niektóre federacje - na przykład holenderska - zdecydowały się na razie na testy tylko w krajowym pucharze, na dodatek - w wybranych meczach. Inni - jak wspomniani już Niemcy - poszli na całość.

Niemcy to zresztą ciekawy przypadek, bo Bundesliga sięgnęła po techniczne rozwiązania sprawdzone w... NBA. Obraz ze stadionów przesyłany jest światłowodami do centrum nadawczego w Kolonii. Tam powstało specjalne pomieszczenie, w którym zasiadać będą sędziowie obsługujący system i podpowiadający arbitrom na murawie. Wszystko będzie się odbywać na odległość, nie będą budowane specjalne stanowiska z monitorami na każdym stadionie z osobna. - W idealnej sytuacji, przy dobrze rozwiniętej infrastrukturze, od momentu zgłoszenia się do nas do pierwszego meczu z VAR mija od siedmiu do dziewięciu miesięcy na przygotowania. Bundesliga potrzebowała roku - mówi Brud.

Ile to kosztuje?

Podczas ostatniego wydania magazynu "Cafe Futbol" sędzia międzynarodowy Rafał Rostkowski poinformował, że koszt obsługi jednego meczu ekstraklasy może wynieść przy podpisaniu długoterminowej umowy pięć - sześć tysięcy złotych. Obecni w programie goście - Roman Kołtoń czy Michał Listkiewicz - nie wierzyli w tak niską kwotę. Okazuje się jednak, że arbiter ma rację, bo specjalne oświadczenie wydała firma Events Media oferująca takie usługi, będąca partnerem IFAB i FIFA w kwestii wdrażania systemu VAR. Oto fragment oświadczenia.

Rzeczywisty jednorazowy koszt instalacji systemu VAR wraz z obsługą przez operatora systemu, np. pracownika naszej firmy, może kształtować się w wysokości 10-12 tysięcy złotych za jeden dzień (jeden mecz). Powyższa kwota jest wstępną ceną jednostkową za dzień (mecz) w standardzie rekomendowanym przez IFAB i FIFA w pakiecie podstawowym. W przypadku podpisania umowy na kilka sezonów (wspomniane: „kilkaset meczów”) cena za jeden mecz może zmniejszyć się znacząco - to zależy od liczby meczy i czasu trwania umowy. Dodatkowe życzenia związku piłkarskiego, ligi lub organizacji sędziowskiej takie jak: dodatkowe lub inne monitory, instalacja monitorów w miejscach innych niż pomieszczenie na stadionie lub okolice boiska, zatrudnienie dodatkowych osób, lub ewentualnie niestandardowe uwarunkowania stadionu – naturalnie mogą wpływać na wysokość kosztów.

Zakładając więc najmniej optymistyczny wariant, czyli 12 tysięcy złotych za mecz, obsłużenie całego sezonu (296 meczów) kosztowałoby odrobinę ponad 3,5 miliona złotych. To kwota bardzo niska jak na realia polskiej piłki. Z naszych informacji wynika, potwierdził to zresztą Marcin Serafin zarządzający spółką Live Park (produkuje transmisje z meczów ekstraklasy), że wspomnianą kwotę można w znaczący sposób zbić. Czy ktokolwiek powinien się w ogóle zastanawiać nad podjęciem próby wdrożenia systemu w polskich realiach? Tym bardziej, że w zasadzie co kolejkę słychać narzekania na sędziowskie pomyłki?

Tym bardziej zresztą, że jak się okazuje, nie byłoby żadnych przeciwwskazań, aby z systemu korzystać również na zapleczu ekstraklasy, także w meczach, z których telewizja nie przeprowadza transmisji LIVE.

W Polsce możliwe jest korzystanie z powtórek wideo zarówno w meczach Lotto Ekstraklasy, jak i Nice I ligi. Jedyne trzy kwestie, które wymagałyby ustalenia i przygotowania, to: procedura korzystania z systemu VAR (to leży w wyłącznej gestii IFAB), selekcja i szkolenie sędziów asystentów wideo (to leży w wyłącznej gestii PZPN) oraz finansowanie systemu (Ekstraklasa SA przy ewentualnym współudziale partnera, sponsora lub sponsorów).

System powtórek nie zabije dynamiki meczu

Od kilku miesięcy system testowany był w Serie A off-line, czyli "na sucho". Okazało się, że średnio na mecz przypadają dwie sytuacje, w których następuje wideo weryfikacja. Co ważne - taka weryfikacja i ewentualna zmiana decyzji trwa około 30 sekund, czyli łącznie w meczu rzadko kiedy zdarzać się będzie, że z powodu wideo przerwy trwać będą dłużej niż dwie minuty (to już sytuacja ekstremalna). Dodatkowo - i to również należy wyraźnie podkreślić - IFAB bardzo dokładnie określił, w jakich sytuacjach boiskowych można w ogóle będzie system stosować: zdobycie gola, decyzje dotyczące podyktowania rzutu karnego, bezpośrednia czerwona kartka, identyfikacja zawodnika.

Paweł Kapusta

Czy jesteś za wprowadzeniem do piłki nożnej systemu powtórek wideo?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×