Kamil Kosowski: Najpierw będziemy się bić, a potem grać w piłkę
W Czarnogórze będziemy się bić, a potem grać w piłkę. Dopóki Robert Lewandowski jest zdrowy, o kadrę nie trzeba się bać. I kapitana musimy chwalić, ale jego ostatnia wypowiedź była niefortunna - ocenia były reprezentant Polski Kamil Kosowski.
WP SportoweFakty: Jedziemy do Czarnogóry bić się czy grać w piłkę?
Kamil Kosowski: - Po pierwsze jedziemy się bić, a gdy już po trzydziestu minutach skończymy to robić, gdy już wygramy walkę o środek pola, zaczniemy grać w piłkę. Wydaje mi się, że od pierwszego gwizdka będzie to nawet mordobicie, a później po pierwszym ciosie zacznie się gra w piłkę.
Tę walkę o środek pola wygramy bez Grzegorza Krychowiaka?
- To jest oczywiście trudne zadanie. Zamiast Grześka prawdopodobnie zagrają Krzysztof Mączyński z Karolem Linettym. Są waleczni, ale nie mają postury Krychowiaka. Na pewno trudniej będzie w walce fizycznej i powietrznej, ale środek pola musimy zamknąć. Musi być nasz, a Czarnogórcy nie mogą mieć miejsca na grę. U nas prawdopodobnie Piotrek Zieliński nie zagra od początku, więc nie sądzę, żebyśmy tym środkiem rozgrywali większość akcji. Piłka jak najszybciej będzie transportowana do Roberta Lewandowskiego i skrzydłowych.
Robert Lewandowski w rozmowie z Polsatem stwierdził, że piłkarze z pierwszej reprezentacji nie powinni już grać w U-21 i mistrzostwa Europy w Polsce powinni odpuścić. Ma rację?
- Roberta Lewandowskiego wychwalam praktycznie za wszystko. Za to, jakim jest zawodnikiem, profesjonalistą. Tutaj wydaje mi się jednak, że ta wypowiedź trochę była niefortunna. Piłkarz powinien zostać piłkarzem i pewne sprawy zostawić ludziom, którzy są decyzyjni. Od tego są prezes Zbigniew Boniek i trenerzy. Jasne, jako kapitan może się wypowiedzieć, ale sugerować decyzje? Jakoś mi to nie pasuje. Neymar też pojechał na Igrzyska Olimpijskie, to była impreza w Brazylii i raczej nikt tam nie miał o to pretensji.
Był pan zaskoczony, gdy Artur Boruc ogłosił rezygnację z gry w kadrze?
- Zaskoczyło mnie to. Wydawało mi się, że będzie jeszcze chciał pojechać na mistrzostwa świata. I dopiero wtedy podziękować. Jego tłumaczenie trzeba szanować, ale dobry moment na koniec reprezentacyjnej kariery mógł nastąpić też za pół roku. Na szczęście bramkarzy mamy w Polsce świetnych. I teraz ten nowy trzeci [powołanie dostał Łukasz Skorupski - przyp. red.] będzie miał sporo czasu, aby udowodnić selekcjonerowi, że jemu to miejsce w kadrze na mistrzostwa świata się należy.
Piotra Zielińskiego nadal widzi pan w Barcelonie?
- Tak jest, akurat szykują się tam wakaty. Na razie zbierał świetne recenzje, ale jak już się rozkręcił, to teraz Napoli go trochę schowało do kieszeni. Może po to, żeby za szybko nie wyfrunął. Jest na celowniku tych największych klubów, tylko potrzebny mu jest jeden spektakularny występ na tym najwyższym poziomie.
Rozmawiał Jacek Stańczyk
Obserwuj @Jacek_Stanczyk