Kto stoi za klubami Lotto Ekstraklasy? Rodzimi krezusi nie lgną do futbolu

Zdjęcie okładkowe artykułu: Prezes Legii Dariusz Mioduski
Prezes Legii Dariusz Mioduski
zdjęcie autora artykułu

Milionerzy, których firmy odniosły międzynarodowy sukces, lokalni przedsiębiorcy-fanatycy, gminy i spółka Skarbu Państwa - sprawdziliśmy, kto dokładnie stoi za klubami Lotto Ekstraklasy. Najbogatsi Polacy wcale nie lgną do futbolu.

W pierwszym kwartale 2017 roku polskie środowisko piłkarskie żyło przyszłością Legii Warszawa. Gdy jesienią rozłam w triumwiracie z Łazienkowskiej 3 przestał być tajemnicą poliszynela, pewne było, że największy polski klub zmieni właściciela. Ostatecznie wszystkie udziały skupił Dariusz Mioduski, który do tej pory posiadał 60 procent akcji. Nowy samodzielny właściciel klubu pozyskał udziały swoich dawnych wspólników za ok. 40 mln zł. Bogusław Leśnodorski i Maciej Wandzel nieźle zarobili na inwestycji w klub, bo swoje pakiety kupili za ok. 1,6 mln zł.

Lada dzień właściciela zmieni także Korona Kielce. Od 2008 roku klub należy do miasta, ale w czwartek radni wyrazili zgodę na sprzedaż 72 proc. akcji spółki niemieckiemu konsorcjum Phenecia Burdenski Investment GmbH Dietera  Burdenskiego, które za przejęcie władzy w klubie ma zapłacić ok. 3,7 mln zł.

Krezusi nie lgną do futbolu

Zmiany w Legii i Koronie skłoniły nas do przyjrzenia się temu, kto stoi za klubami Lotto Ekstraklasy. Wniosek najważniejszy: najbogatsi Polacy nie chcą inwestować w rodzimy futbol. Na liście "100" najbogatszych Polaków wg magazynu "Forbes" jest tylko dwóch, którzy mają dziś związek z klubami ekstraklasy: Jacek Rutkowski, do którego należy Lech Poznań i Janusz Filipiak, który jest głównym właścicielem Cracovii. Pierwszy zajmuje na liście 87. miejsce, a jego majątek jest wyceniany na 508 mln zł, a drugi jest sklasyfikowany na 67. pozycji z majątkiem w wysokości 628 mln zł.

Tak się składa, że Rutkowski i Filipiak to równocześnie dwaj najdłużej działający w polskim futbolu mecenasi. Rutkowski, wcześniej poprzez Amicę, a teraz za sprawą Invesco, do którego w całości należy Lech, inwestuje w piłkę już od połowy lat 90. XX wieku. Z kolei Filipiak, czyli profesor nauk technicznych, jest zaangażowany w futbol od 2002 roku. Najpierw był sponsorem III-ligowej wówczas Cracovii, a w 2003 roku objął pierwszą część akcji krakowskiego klubu. W 2013 roku jego Comarch został większościowym udziałowcem MKS Cracovia SSA - do informatycznej firmy bydgoszczanina należy 66,7 procent akcji klubu.

ZOBACZ WIDEO Piotr Zieliński: Wszyscy musimy ciągnąć ten wózek

Na liście 100 najbogatszych Polaków znajdziemy jednak nazwiska tych, którzy jeszcze niedawno byli właścicielami klubów ekstraklasy, ale zabawa w futbol im zbrzydła: Bogusława Cupiała (Wisła Kraków), Zygmunta Solorza-Żaka (Śląsk Wrocław), Józefa Wojciechowskiego (Polonia Warszawa), Mariusza Waltera (Legia Warszawa), Antoniego Ptaka (Łódzki Klub Sportowy, Pogoń Szczecin) czy Krzysztofa Klickiego (Korona Kielce). Ten ostatni w 2008 roku, gdy wyszło na jaw, że jego klub był zamieszany w aferę korupcyjną, sprzedał udziały miastu, ale w 2014 roku jego Kolporter został sponsorem tytularnym stadionu w Kielcach.

Wielka piłka w małej wsi

Jeśli najbogatsi Polacy nie inwestują w polskie kluby, to kto je utrzymuje? Przede wszystkim prywatni właściciele. Sto procent akcji wspomnianej Legii posiada Dariusz Mioduski - doktor nauk prawnych, który stopień doktora uzyskał na Uniwersytecie Harvarda. W przeszłości był prezesem Kulczyk Investments. Do piłki wszedł w 2004 roku, zostając członkiem rady nadzorczej Legii, gdy klub przejął holding ITI. Dziesięć lat później wraz z Leśnodorskim nabył sto procent akcji Legii, a dziś jest samodzielnym właścicielem największego klubu sportowego w Polsce.

Jedynym właścicielem Bruk-Betu Termaliki Nieciecza jest firma "Bruk-Bet" - należący do Danuty i Krzysztofa Witkowskich potentat w produkcji kostki brukowej. Trzynaście lat temu "Bruk-Bet" zainwestował w wiejski klub, ponieważ z Niecieczy pochodzi Krzysztof Witkowski, a po jedenastu latach dawny Ludowy Klub Sportowy zadebiutował w ekstraklasie jako w pełni profesjonalny klub z nowym stadionem i zapleczem, którego trenerom z Niecieczy zazdrości większość ekstraklasy.

Jednego właściciela ma też Wisła Kraków. Od grudnia 1997 do lipca 2016 roku klub należał do "Tele-Foniki", która uczyniła z niego hegemona: w pierwszych 13 latach rządów Bogusława Cupiała Biała Gwiazda zdobyła osiem mistrzostw Polski! Cupiał wydał na Wisłę ok. 218 mln zł, a tłuste lata krakowskiego klubu skończyły się w 2011 roku. Gdy ze względu na sytuację finansową "Tele-Foniki" banki zmusiły myślenickiego milionera do sprzedania Wisły, w lipcu minionego klub trafił w ręce Jakuba Meresińskiego.

Mający wątpliwą reputację młody biznesmen był właścicielem Wisły przez niespełna miesiąc - 23 sierpnia klub z rąk Meresińskiego odbiło Towarzystwo Sportowe "Wisła", pod którego skrzydłami działają inne sekcje Białej Gwiazdy. Dzięki nowym właścicielom Biała Gwiazda staje na nogi. Kto wie, gdzie znalazłaby się dziś, gdyby nie interwencja Towarzystwa - w końcu w połowie marca okazało się, że poprzedni właściciel przejął Wisłę, posługując się sfałszowaną gwarancją bankową oraz sfałszowanymi listami intencyjnymi, które przedstawił "Tele-Fonice". Został zatrzymany przez policję i przyznał się do postawionych mu zarzutów. Sytuacja bez precedensu

Do prywatnych właścicieli należą też Arka Gdynia, Górnik Łęczna, Jagiellonia Białystok, Lechia Gdańsk i Pogoń Szczecin. Właścicielem większościowego pakietu akcji walczącej o mistrzostwo Polski Lechii jest Lechia Investment, za którą kryje się szwajcarska firma W&C Vermoegensverwaltung AG. Za Jagiellonią stoi dziewięciu różnych akcjonariuszy, a najważniejszym z nich jest Cezary Kulesza. To były piłkarz Jagiellonii, który majątek zbił na branży disco polo. Jego wytwórnia "Green Star" wydawała albumy między innymi takich zespołów jak Akcent i Boys.

Pogoń jest w rękach czterech właścicieli, a największy pakiet akcji (74 proc.) posiada firma "EPA Omnia", która zajmuje się obsługą biznesu poprzez zapewnianie profesjonalnych usług księgowych. Pozostałe należą do trzech podmiotów, w tym 0,45 procent akcji do stowarzyszenia kibiców.

Z sytuacją bez precedensu w zawodowym futbolu mamy natomiast do czynienia w Gdyni - 25 proc. akcji Arki należy bowiem do spółki "Football Club", której prezesem i większościowym udziałowcem jest... kapitan Pogoni Szczecin - Rafał Murawski. Nie dość, że Arka i Pogoń to rywale z ekstraklasy, to jeszcze kibice obu drużyn nie darzą się sympatią. Były reprezentant Polski bronił barw Arki w latach 2000-2004. Murawski został współwłaścicielem gdyńskiego klubu we wrześniu 2015 roku, gdy Arka występowała w I lidze, a jedenaście miesięcy później zagrał przeciwko w niej w meczu ekstraklasy.

- Moją przyszłość wiążę z Gdynią oraz klubem, w którym zaczęła się moja poważna piłkarska przygoda. Czuję się zobowiązany, by odwdzięczyć się ludziom, którzy wspierali mnie w początkach mojej kariery. Moja firma już od kilku lat inwestuje w przedsięwzięcia propagujące sport, głównie wśród najmłodszych, mam nadzieję, że krok, który poczyniliśmy, pozytywnie przyczyni się do rozwoju i przyszłych sukcesów Arki Gdynia - tłumaczył Murawski w dniu przejęcia akcji klubu.

Z pomocą państwa

Właścicielami bądź współwłaścicielami pięciu klubów Lotto Ekstraklasy są miasta: Chorzów (Ruch), Gliwice (Piast), Kielce (Korona), Kraków (Cracovia), Płock (Wisła) i Wrocław (Śląsk).

Przez lata piłkarska sekcja Wisły Płock kojarzyła się z Orlenem, ale od 2008 roku jedynym właścicielem klubu jest miasto Płock. Gliwice mają w Piaście ponad 66 procent akcji, Śląsk w 56 procentach należy do Wrocławia, udział Chorzowa w akcjonariacie Ruchu wynosi 20 procent. Miasto Kraków jest formalnie właścicielem ok 23 proc. akcji Cracovii, ale w przeciwieństwie do Chorzowa, Gliwic, Kielc, Płocka czy Wrocławia nie wspiera finansowo klubu z Kałuży 1 - ciężar utrzymania Pasów spoczywa w całości na Comarchu.

Korona lada dzień ma trafić w ręce Phenecia Burdenski Investment, ale miasto Kielce i tak będzie pomagało jej finansowo. Radni wyrazili bowiem zgodę, by przez najbliższe pięć lat wspomagać klub kwotą 2,5 mln zł w ramach wydatków na promocję miasta przez sport. Lokalne władze chętnie wspierają finansowo swoje kluby. 1 lutego Jagiellonia poinformowała, że otrzymała od Białegostoku dotację w wysokości 1,7 mln zł.

Z kolei Zagłębie Lubin to jedyny klub ekstraklasie, którego działalność w całości finansowana jest przez polską spółkę Skarbu Państwa - KGHM Polska Miedź, czyli czołowy producent miedzi i srebra rafinowanego na świecie.

Utrzymywanie piłkarskich klubów z publicznych pieniędzy od lat wzbudza kontrowersje, ale należy pamiętać, że nawet kluby, które w stu procentach należą do prywatnych właścicieli, na co dzień korzystają z obiektów wzniesionych z publicznych środków. W ekstraklasie tylko jeden stadion został zbudowany z prywatnych pieniędzy - ten w Niecieczy, za który zapłacił "Bru-Bet".

Źródło artykułu:
Kluby piłkarskie powinny być w stu procentach prywatne?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (3)
avatar
Estera Augustyniak
27.11.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tylko czterech piłkarzy z polskiej ligi znalazło się w 23-osobowym składzie kadry na mistrzostwa świata w Rosji. W XXI wieku nigdy nie było ich tak mało. Adam Nawałka na MŚ zabrał tylko czterec Czytaj całość
avatar
Spod bydgoskiej sosenki
30.03.2017
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Ciekawy artykul. Z pewnoscia fakt, iz ogromne czesci finansowania klubow ida na pensje dla pilkarzy prezentujacych kiepski poziom, a dodatkowo istnieje ryzyko, ze miejscowi kibole rozmontuja st Czytaj całość
avatar
Tony Adam
30.03.2017
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Ja bym się zdziwił, gdyby rodzimi krezusi lgnęli do kopanej. W Lidze Mistrzów raz na 20 lat, w Lidze Europy jak się uda, ponieważ przegrywa się z "egzotycznymi" europejskimi drużynami. Trzeba b Czytaj całość