Premier League: zmiennicy uratowali Liverpool

To były prawdziwe męczarnie dla Liverpoolu. The Reds po bardzo słabej pierwszej połowie przegrywali ze Stoke, ale dzięki trafieniom wprowadzonych z ławki Philippe Coutinho i Roberto Firmino wrócili z dalekiej podróży (2:1).

Sebastian Najman
Sebastian Najman
Reuters / Darren Staples

Britannia Stadium nie jest ulubionym obiektem piłkarzy Liverpoolu, co było widać od samego początku sobotniej rywalizacji. Gospodarze nie czekali na to, aż wyżej notowany rywal złapie rytm, tylko z wiarą we własne umiejętności ruszyli do przodu.

Stoke grało agresywnie w odbiorze, próbując szybko przenosić piłkę do ofensywy. Już w 3. minucie do siatki trafił aktywny Xherdan Shaqiri, lecz arbiter słusznie odgwizdał spalonego. Szukających swojej okazji The Potters nie podłamała nawet kontuzja, której nabawił się Joe Allen. Miejscowi nie pozwalali The Reds na zbyt wiele, zresztą sposób w jaki podopieczni Juergena Kloppa budowali swoje akcje nie zwiastował niczego dobrego.

Mimo to w 25. minucie przed doskonałą szansą mógł stanąć Ben Woodburn. 17-latek nie dał się wytrącić z biegu i popędził w kierunku bramki Lee Granta. Nie zrobił tego jednak zbyt dynamicznie, przez co został doścignięty przez rywali.

Nie da się ukryć, że Stoke wyglądało lepiej. Czujność golkipera LFC sprawdził uderzeniem z dystansu Marko Arnautović. Wtedy Simon Mignolet, mimo drobnych problemów, nie dał się pokonać. W 44. minucie był jednak bez szans. Skrzydłem przedarł się Shaqiri, dośrodkował na głowę pozostawionego bez opieki Jonathana Waltersa, który otworzył wynik. Sytuację poprzedził upadek Woodburna na pograniczu pola karnego, ale Mike Dean nie zdecydował się na przyznanie "jedenastki" ekipie zaskoczonego taką decyzją Kloppa.

ZOBACZ WIDEO Zabójcza skuteczność Moraty dała Realowi triumf z Leganes - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]


Drużyna z miasta Beatlesów prezentowała się źle i potrzebowała zmian. W związku z tym na murawie tuż po przerwie pojawili się Coutinho i Firmino. Zanim jednak postawiony pod ścianą Liverpool przycisnął, w 52. minucie na 2:0 powinno wyjść Stoke. Po katastrofalnym błędzie Georginio Wijnalduma przyjezdnych uratował Mignolet!

W dalszej części pojedynku oglądaliśmy coraz mocniejszy napór faworyta. Kąśliwym strzałem Granta postraszył Philippe Coutinho, poprzeczkę natomiast obił Dejan Lovren. Punkt zwrotny nastąpił między 70. a 72. minutą. To wtedy różnicę zrobili wprowadzeni z ławki Coutinho i Firmino. Ten pierwszy uderzył pewnie z okolic 13. metra, zaś jego 25-letni kolega oddał przepiękny strzał po koźle.

Kilkadziesiąt sekund później znów powinien być remis, lecz i tym razem fantastyczną paradę zanotował Mignolet, będąc jednym z bohaterów 18-krotnych mistrzów Anglii. Ostatecznie Stoke City nie zdołało odpowiedzieć i komplet punktów pojechał na Anfield.

Stoke City - Liverpool FC 1:2 (1:0)
1:0 - Jonathan Walters 44'
1:1 - Philippe Coutinho 70'
1:2 - Roberto Firmino 72'

Składy:

Stoke City: Lee Grant - Glen Johnson, Ryan Shawcross, Bruno Martins Indi, Erik Pieters - Xherdan Shaqiri, Geoff Cameron, Joe Allen (27' Charlie Adam (81' Ramadan Sobhi), Marko Arnautović - Jonathan Walters (69' Glenn Whelan), Saido Berahino.

Liverpool: Simon Mignolet - Nathaniel Clyne, Dejan Lovren, Ragnar Klavan, James Milner - Emre Can, Joel Matip, Georginio Wijnaldum - Trent Arnold (46' Philippe Coutinho), Divock Origi (69' Daniel Sturridge), Ben Woodburn (46' Roberto Firmino).

Żółte kartki: Ragnar Klavan, Roberto Firmino (LFC).

Sędzia: Mike Dean.

Czy Liverpool zakończy obecny sezon na podium?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×