Dariusz Tuzimek: Urządzanie igrzysk nienawiści zawsze źle się kończy (felieton)

Kiedyś było takie powiedzenie, że złość piękności szkodzi. I szkoda, że drugi trener Legii Aleksandar Vuković nie ograniczył się do takiej odpowiedzi dziewczynie, która stała w hallu stadionu Lecha i przechodzącemu "Vuko" rzuciła: "Ty frajerze!"

Dariusz Tuzimek
Dariusz Tuzimek
Aleksandar Vuković Newspix / LUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT / NEWSPIX.PL / Na zdjęciu: Aleksandar Vuković

Serb wrócił kilka kroków i złapał dziewczynę za ucho, tak jak dawniej łapało się za ucho gnojka, który nie szanuje starszych. Dziewczyna pokazała wyprostowany palec, coś tam jeszcze cisnęła przez zęby. Zrobiło się jeszcze bardziej nieprzyjemnie, bo przecież nieprzyjemnie już było.

Nie wiem, czy dziewczyna poczuła się tak mocno, że uznała, iż może sobie pozwolić na wszystko, czy wręcz przeciwnie: poczuła się tak słabo, że dopadła ją jakaś odmiana pomroczności jasnej, która kazała jej syczeć - niczym agresywna gęś - w kierunku Vukovicia. Jaki by powód to nie był, to efekt był taki, że krew jej odpłynęła z okolic mózgu, albo nastąpiło niedotlenienie tego organu. I nieszczęście gotowe.

Pewnie serce jej pękło po golu Hamalainena. Po ludzku się zagotowała, a że arsenał do wyrażania środków miała ubogi, to gniew wyraziła tak, jak potrafi. Zapominając, że obrażanie ludzi jest zabronione, także prawnie. Bo o wychowaniu i normach etycznych w tym przypadku nie ma co mówić.

Jedni podziwiają Vukovicia, że wytrzymał i w wymierzaniu sprawiedliwości ograniczył się jedynie do złapania dziewczyny za ucho, inni przypominają, że jest wiek XXI, obowiązuje nietykalność osobista, no i że to była kobieta. A za moich czasów to uczono, że dziewczynki nie wolno nawet kwiatkiem...

ZOBACZ WIDEO Stracona szansa i sensacyjna porażka Barcelony - zobacz skrót meczu z Malagą [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Rozumiem "Vuko", bo nikt nie lubi być obrażany i na to oczywiście nie może być przyzwolenia. Jak to było powiedziane w kabarecie "Dudek": "chamstwu trzeba się przeciwstawiać siłom i godnościom osobistom". I tak się właśnie trener Legii postawił. Serb jest wulkanem emocji, zareagował emocjonalnie. Pewnie Jacek Magiera na taką sytuację zareagowałby inaczej. Powiedziałby coś, albo rzuciłby wymowne spojrzenie, które bolałoby bardziej niż chwycenie za ucho. Ba! Magierze by się taka sytuacja w ogóle nie przytrafiła. Różne są osobowości, rożne temperamenty.

Może nad scenką z Vukoviciem i dziewczyną nie warto by się było dłużej zatrzymywać gdyby nie fakt, że to zdarzenie było smutnym dopełnieniem pewnej całości. W niedzielę za Kasprem Hamalainenem - który do Legii trafił z Lecha - latały obelgi: "Judasz! Judasz!". Na poprzedni mecz w Poznaniu warszawscy działacze przemycali go do hotelu potajemnie, bo pod adresem Fina przysyłano brutalne groźby. A swego czasu kibicom Lecha wymieniano koszulki z nazwiskiem Hamalainena na inne, w ramach akcji… „#odHam się”.

Urządzanie igrzysk nienawiści zawsze źle się kończy. Atmosfera linczu na - w sumie sympatycznym - Finie, jaka panuje na meczach Lecha z Legią w Poznaniu, nie może przynieść niczego dobrego.

Tym razem skończyło się na obeldze ze strony dziewczyny, którą dopadła dolegliwość chwilowej "przyduchy" rozumu. Jednak podsycanie nienawiści niezdrowymi emocjami może się skończyć czymś znacznie gorszym. Ktoś kogoś uderzy, czymś rzuci albo zrani. W nerwach ludzie robią często głupie rzeczy, cholernie nieadekwatne do sytuacji. Jak choćby ten facet z kebaba w Ełku, który pchnął kogoś nożem, bo w emocjach wydawało mu się, że to będzie najlepsza kara dla złodzieja butelki z colą. Późniejsze badanie okoliczności, szukanie przyczyn i motywów zbrodni jest sprawą wtórną. Znaczenie ma tylko to, że jedno życie ludzkie się skończyło, a drugie zostanie zmarnowane w pierdlu. Gdy konflikt się zaczynał, żadna ze stron nie mogła przypuszczać, że to tak daleko zajdzie.

Legia wygrała mecz z Lechem, ale świat się z tego powodu nie skończył. Warszawa się cieszy, Poznaniowi jest przykro. Niecałe dwa lata temu, na finiszu sezonu, było odwrotnie. I co? I nic. Koło fortuny się obróciło. Ale nikt nie wie, czy na przełomie maja i czerwca, przy rozdawaniu medali, nie odwróci się znowu o 180 stopni. Nie warto karmić potwora, który żeruje na naszych pierwotnych instynktach. Wyszliśmy z szałasów i jaskiń, nie zabijamy się o jedzenie, wszystkich przynajmniej liznęła kultura i cywilizacja.

Zwycięstwo zespołu Jacka Magiery wcale nie wykazało wyższości Warszawy nad Poznaniem, nikt nikogo nie zhańbił, nie upokorzył i nie zgwałcił. To był ważny mecz, ale tylko mecz. Ludzkie życie, zdrowie, godność są dużo ważniejsze. Przypominam to tym, którzy na chwilę rozstali się z własnym rozumem.

Dariusz Tuzimek, Futbolfejs.pl

Czy Legia obroni mistrzostwo Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×