Liga Mistrzów: Atletico lepsze od Leicester. Decydujący gol po dużym błędzie sędziego
Bez niespodzianki w pierwszym ćwierćfinałowym meczu Ligi Mistrzów pomiędzy Atletico a Leicester. Hiszpanie byli lepsi, triumfowali 1:0, ale decydującego gola zdobyli z niesłusznie podyktowanego rzutu karnego.
Gospodarze przypuścili szturm, którego efektem był m.in. strzał w słupek Koke, lecz trwał on dość krótko, a z upływem czasu rywale też dochodzili do głosu i kilka razy groźnie szarpnęli - głównie za sprawą Marca Albrightona i Jamiego Vardy'ego.
Obie drużyny lubią grać z kontry, ale w środę takiego nastawienia oczekiwano przede wszystkim od mistrza Anglii, bo to podopieczni Diego Simeone byli faworytem i oni mieli nadawać ton wydarzeniom na boisku. Tymczasem wynik otworzyli właśnie po szybkim wyjściu z własnej połowy, choć od razu trzeba zaznaczyć, że z dużą pomocą sędziego. Jonas Eriksson był dobrze ustawiony, mimo to nie zauważył, że Albrighton sfaulował rozpędzonego Antoine'a Griezmanna poza polem karnym i błędnie wskazał na "wapno". W dwumeczu z Sevillą Kasper Schmeichel obronił aż dwie jedenastki, ale tym razem nic nie poradził i sam poszkodowany pokonał go pewnym uderzeniem w prawy róg. To była 28. minuta.
Bramkę Atletico dostało niejako w prezencie, lecz gwoli sprawiedliwości trzeba zaznaczyć, że kilka minut później Wilfred Ndidi ewidentnie podciął w obrębie szesnastki Saula Nigueza i wtedy szwedzki arbiter gwizdka nie użył, popełniając drugi tego wieczora wielki błąd.
ZOBACZ WIDEO Ligue1: AS Monaco ucieka rywalom [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Craig Shakespeare nie chciał czekać, nie akceptował wyniku i już w przerwie dokonał pierwszej zmiany. Wejście Andy'ego Kinga nie było jednak sygnałem do skomasowanego ataku i tego po przerwie Lisom zabrakło. Jan Oblak miał niewiele pracy i więcej działo się pod drugą bramką, ale Schmeichel też nie był zmuszany do nadludzkiego wysiłku. Być może skapitulowałby w 62. minucie, gdyby nie dość komiczna pomyłka Fernando Torresa. Były napastnik Liverpoolu i Chelsea znakomicie wypracował sobie pozycję do strzału, miał wyborną okazję, ale w momencie gdy robił zamach stracił równowagę i upadł, wywołując jęk zawodu na trybunach.
Leicester takich czystych sytuacji nie miało i nie potrafiło nastraszyć gospodarzy. Efekt? Ci utrzymali skromne prowadzenie do końca i pojadą na King Power Stadium z jednobramkową zaliczką. Ekipa Diego Simeone pozostaje faworytem, jednak nic w tym dwumeczu nie jest jeszcze rozstrzygnięte. W starciu 1/8 finału z Sevillą Lisy pokazały u siebie wielką klasę i jeśli powtórzą ten wyczyn także w obecnej fazie, nie są bez szans na awans.
Atletico Madryt - Leicester City 1:0 (1:0)
1:0 - Antoine Griezmann (k.) 28'
Składy:
Atletico Madryt: Jan Oblak - Juanfran, Stefan Savić, Diego Godin, Filipe Luis, Saul Niguez, Gabi, Koke, Yannick Ferreira Carrasco (65' Angel Correa), Fernando Torres (75' Thomas Partey), Antoine Griezmann.
Leicester City: Kasper Schmeichel - Danny Simpson, Yohan Benalouane, Robert Huth, Christian Fuchs, Riyad Mahrez, Danny Drinkwater, Wilfred Ndidi, Marc Albrighton, Jamie Vardy (77' Islam Slimani), Shinji Okazaki (46' Andy King).
Żółte kartki: Marc Albrighton, Yohan Benalouane, Robert Huth (Leicester City).
Sędzia: Jonas Eriksson (Szwecja).
Widzów: 51 423.