Trójmiejscy zdrajcy. Lechia jak żona. Arka to kochanka

Jacek Stańczyk
Jacek Stańczyk

Kapowali na Bobo Kaczmarka

Człowiekiem Lechii na pewno jest trener Bogusław Kaczmarek. - Lechia dała mi wszystko i tu jest mój dom. To właśnie w tym klubie otrzymałem pierwszy przydział na mieszkanie, tutaj ukształtowano mnie jako piłkarza ekstraklasy i zostałem szkoleniowcem z prawdziwego zdarzenia - mówił rok temu gdy na starym stadionie Lechii przy ul. Traugutta odbywał się jego benefis. W 1977 roku Kaczmarek stał się nagle piłkarzem Arki Gdynia. Zarzeka się jednak, że Biało-Zielonych nie zdradził.

W serwisie Lechiahistoria.pl jest jego wspomnienie tamtego transferu. Lechia jest klubem budowlanym i w ramach budowlanej współpracy jego i dwóch innych piłkarzy (w tym Tomasza Korynta) miała wypożyczyć do jednego ze szwedzkich klubów.

"Przyszedł do Lechii trener śp. Józef Walczak i część zarządu dała zgodę na wyjazd naszej trójki za morze. Spotkałem się dwoma ludźmi i mówią, że jutro promem wypływam do Szwecji, powiedzieli ile mam tych koron zarabiać, nie powiem, ile to było razy więcej niż miałem tu w Polsce. Mieliśmy być wypożyczeni w ramach resortu budowlanego, przynajmniej dwójka z nas trzech miała dostać zgodę.

Pierwszemu dali zgodę mnie, ale cześć zarządu dała mi zgodę, jedynie część! O tym nie wiedział trener Walczak. Poszedłem po paszport na komisariat milicji na Piwną, naczelnik wydziału paszportu założył łańcuch i przeczytał, że jestem własnością publiczną, bo ta cześć zarządu, która nie dała zgody na wyjazd nakapowała na mnie i zabrali mi paszport do depozytu. A Józek Walczak mnie zawiesił. Przestał mnie traktować jako piłkarza swojej drużyny.

Miałem dwie możliwości, wrócić do Łodzi do Widzewa lub ŁKS. Jak mnie trener nie widział, a część zarządu mnie zawiesiła, to nie miałem wyjścia. Cała trójka nasza dostała propozycję przejścia do Arki, ja pojechałem do Łodzi, bo stamtąd przecież pochodziła moja rodzina. Zorientowałem się jakie możliwości miałem grając w Widzewie, wtedy początkowo wchodziłbym na zmiany, bo to już była mocno drużyna.

W Arce był natomiast trener Pekowski, były szkoleniowiec Stoczniowca, który widziałem, że bardzo mnie chce, pasowaliśmy mu do drużyny.

Czyli na pewno nie było tak, że ja zdradziłem Lechię, tylko trener Walczak, czuł się oszukany, nie przeze mnie. Koniec końców z mojego wyjazdu do Szwecji nic nie wyszło. Znalazłem się w Arce" - opowiada.

Jako trener prowadził Lechię, a w 2008 roku miał trenować Arkę. Oburzyli się wtedy gdyńscy kibice. Po dwóch dniach Kaczmarek sam zrezygnował.

Idiotyczny numer Ziółka

Bezpośrednio z Lechii do Arki przechodzili m.in Piotr Nierychło, zdobywca historycznej, bo pierwszej bramki w ekstraklasie czy już w nowszych czasach Karol Piątek. Serwis lechia.gda.pl przypomniał też ciekawą historię związaną z Markiem Ziółkowskim, jednym z większych talentów Lechii.

"W czasie gry w biało-zielonych barwach był to jeden z lubianych przez kibiców zawodników. Jesienią 1991 roku stracił miejsce w składzie gdańskiego zespołu i przeszedł do Arki. Z tego już okresu gdańscy fani zapamiętali idiotyczny "numer Ziółka", gdy na jego wezwanie kilkudziesięciu arkowców spacyfikowało studencki lokal "Wysepka" w Gdańsku, gdyż obsługa źle, zdaniem gracza, go tam potraktowała".

W drugą stronę szli między innymi Mirosław Tłokiński, późniejsza gwiazda Widzewa Łódź, czy Zbigniew Żemojtel. Jeszcze raz lechia.gda.pl: "Piłkarz, który grał w I-, II- i III-ligowej Lechii. Był obrońcą. Zaczynał w Lechii na początku lat 60., u boku Romana Korynta. W 1969 roku na trzy lata opuścił Lechię. Rozczarowany brakiem awansu przeszedł do rywala zza miedzy, który właśnie awansował na zaplecze ekstraklasy. Latem 1972 roku chciał powrócić do swojego macierzystego klubu. Na jego podanie o zwolnienie Arka odpowiedziała... skreśleniem z listy zawodników, co oznaczało brak możliwości gry przez cały sezon. Ostatecznie Zbigniew Żemojtel zagrał w Lechii od III kolejki. Został zatwierdzony do gry tuż po drugim spotkaniu sezonu... Arka – Lechia. Ot, taka drobna złośliwość!"

Tomek, ty śledziu

Tomasz Korynt, wychowany w Lechii legendarny arkowiec grał w tym klubie przez 5 lat. Strzelił 41 goli. W temacie złośliwości, ale już trochę innej, też może co nieco powiedzieć. - W domu najbardziej przekomarzałem się z mamą. Była co prawda na każdym meczu Arki, ale pół żartem, pół serio nazywała mnie śledziem.

Jacek Stańczyk

ZOBACZ WIDEO Primera Division: błysk Messiego dał zwycięstwo Barcelonie [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Która drużyna wygra trójmiejskie derby?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×