Ten mecz przeszedł do historii polskiej piłki. Kibice Legii nie mogli uwierzyć

Każdy, kto oglądał ten mecz, doskonale go pamięta. I o wydarzeniach ze stadionu przy Łazienkowskiej jeszcze długo nie zapomni. Właśnie mija 20 lat od pamiętnego spotkania Legii Warszawa z Widzewem Łódź o mistrzostwo Polski.

Tomasz Skrzypczyński
Tomasz Skrzypczyński
PAP / Przemek Wierzchowski

Poprzedni sezon Lotto Ekstraklasy był dla kibiców najbardziej emocjonujący od lat. Do ostatnich sekund ostatniej kolejki o mistrzostwo Polski walczyły aż cztery zespoły. 20 lat temu o tytuł biły się wprawdzie tylko dwie firmy, jednak dramaturgii było tyle, że o tych wydarzeniach w Warszawie i Łodzi mówi się do dzisiaj. I będzie mówiło przez kolejne kilkadziesiąt lat.

W latach 90-tych XX wieku prawdziwymi klasykami polskiej ligi były starcia Legii Warszawa z Widzewem Łódź. Dwa najlepsze wówczas nasze kluby odnosiły sukcesy w Europie, a w kraju daleko z tyłu zostawiały konkurencje. Szczególnie w sezonach 1995/1996 i 1996/1997 walka o tytuł to była walka tych dwóch zasłużonych drużyn.

W maju 1996 roku naszpikowana gwiazdami Legia, mająca dopiero co za sobą wielkie mecze w Lidze Mistrzów, przegrała na własnym stadionie z Widzewem Łódź 1:2 i praktycznie straciła szansę na trzeci tytuł mistrza Polski z rzędu. Był to koniec epoki w klubie - latem ze stolicą pożegnało się dziesięciu zawodników, odszedł trener Paweł Janas, a ze sponsorowania klubu wycofał się możny sponsor Janusz Romanowski. Gazety przewidywały legionistom grę o utrzymanie w lidze.

W Łodzi nastroje były zgoła odmienne. Po pamiętnym dwumeczu z Broendby Kopenhaga zespół Franciszka Smudy awansował do Ligi Mistrzów, a w ekstraklasie był największym faworytem do obrony tytułu. I tak rzeczywiście było - Widzew pokonywał kolejnych rywali. Po piętach deptała im jednak Legia. Drużyna Mirosława Jabłońskiego nie przejmowała się wąską kadrą i siłą 14-15 zawodników goniła rywala.

ZOBACZ WIDEO Wojciech Szczęsny: Nie sądzę, że to przełom jeżeli chodzi o obsadę bramki

Tak było jesienią, tak było wiosną. Wszyscy z niecierpliwością czekali na 18 czerwca. Los chciał, że w przedostatniej kolejce Legia i Widzew miały zmierzyć się między sobą, podobnie jak rok wcześniej na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej w Warszawie. Ten mecz mógł rozstrzygnąć losy tytułu mistrza Polski. Tak też się stało.

Przed 33. kolejką jadący do stolicy Widzew miał punkty nad Legią. Z jednej strony znienawidzony przez kibiców z Żylety Maciej Szczęsny (rok wcześniej trafił do Łodzi właśnie z Warszawy), Tomasz Łapiński, Mirosław Szymkowiak, Radosław Michalski czy Jacek Dembiński. W ekipie gospodarzy Grzegorz Szamotulski, Paweł Skrzypek, Jacek Zieliński, Ryszard Staniek czy Cezary Kucharski. Sami najlepsi wówczas polscy piłkarze.

Zaczęło się błyskawicznie. 12. minuta, dośrodkowanie Sokołowskiego z rzutu rożnego, uderzenie główką Kucharskiego i Szczęsny bez szans. Legia szybko objęła wymarzone prowadzenie, wprawiając w ekstazę 8 tysięcy własnych kibiców. 1200 fanów z Łodzi musiało przełknąć gorzką pigułkę. Ich drużyna ruszyła do ataku, jednak łodzianom brakowało skuteczności. Gospodarze straszyli Widzew groźnymi kontratakami, jednak do końca pierwszej połowy bramek już nie było.

Druga część rozpoczęła się podobnie jak pierwsza. 12 minut po przerwie szybką kontrę gości zainicjował Staniek, który zagrał prostopadłą piłkę do Sylwestra Czereszewskiego. Ten wygrał pojedynek biegowy z Rafałem Siadaczką i celnie uderzył z 17 metrów. 2:0 dla Legii, która miała na wyciągnięcie tytuł mistrza Polski.

W 65. minucie trener Smuda dokonuje pierwszej zmiany - w miejsce Pawła Miąszkiewicza wprowadza Aleksandara Curtiana. - Wpuszczenie na boisku Curtiana to zawsze był dla nas znak, że jest już po meczu. Bo on nie miał prawa grać w prawdziwym meczu - mówił po latach z przymrużeniem oka Szczęsny, w dokumencie przygotowanym przez stację Canal Plus.

Po chwili to jednak gospodarze mieli szansę na dobicie rywali, ale Kucharski trafił w słupek. Gdy do końca spotkania pozostawało około 10 minut, doszło do niecodziennej sytuacji. Otóż kontuzji doznał sędzia tego spotkania, Andrzej Czyżniewski. Znów oddajmy głos Szczęsnemu: - W tym momencie pomyślałem, że wszystkie moje nadzieje prysły. Piłkarze Legii dostali czas aby odetchnąć, trochę się uspokoić, porozmawiać ze sobą i posłuchać rad od trenera.

Na kolejnej stronie przeczytasz o tym, co wydarzyło się w ostatnich minutach niesamowitego meczu Legia - Widzew w 1997 roku.

Czy pamiętasz mecz Legii Warszawa z Widzewem Łódź z 1997 roku?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×