Polska - Kazachstan. Uwaga, złodziej! Sędzia zabrał nam gola

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Bartłomiej Zborowski / Na zdjęciu: Robert Lewandowski (w środku)
PAP / Bartłomiej Zborowski / Na zdjęciu: Robert Lewandowski (w środku)
zdjęcie autora artykułu

To mógł być przełomowy moment meczu Polska - Kazachstan. Prowadziliśmy 1:0, a Robert Lewandowski podszedł do rzutu wolnego. Uderzył, piłka spadła za linię bramkową, ale sędzia Andris Treimanis gola nie uznał. To była kradzież.

Sport zna takie historie. Błędna decyzja arbitra, chwilowy szok, odpowiedź rywali i klops. Teraz mogło być podobnie.

Gola Lewandowskiego widzieli piłkarze, widział go też cały stadion. To była 72. minuta. Piłka leciała niemal w środek bramki, ale golkiper Kazachów David Loria odbił ją tak niefortunnie, że ta spadła za linią. Treimanis miał jednak na ten temat inne zdanie.

Nasi piłkarze zaczęli protestować, a rywale ruszyli z kontrą. Szczęście, że ją zmarnowali. A kilka minut później rozdrażnieni Polacy wyprowadzili wreszcie długo oczekiwany cios. Piotr Zieliński dośrodkował z rzutu wolnego, gola strzelił zaś Kamil Glik.

To przesądziło o losach meczu. Później z rzutu karnego trafił jeszcze Lewandowski. Polacy wygrali 3:0 i utrzymali prowadzenie w grupie eliminacji mistrzostw świata.

ZOBACZ WIDEO Paragwaj rozbił Chile - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: