Futbol na końcu świata. Malediwy, śmieciowy raj

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Jamie McDonald / Reprezentacja Malediwów
Getty Images / Jamie McDonald / Reprezentacja Malediwów
zdjęcie autora artykułu

Biały piasek, niesamowity kolor wody, piękna pogoda przez cały rok - oto Malediwy, wakacyjny raj dla wielu turystów. Mimo niesprzyjających warunków do gry w piłkę miejscowi kochają futbol. Na 1200 wyspach są jednak tylko dwa trawiaste boiska.

W tym artykule dowiesz się o:

Można zaryzykować tezę, że większość pocztówkowych obrazków, na których widać palmę, ocean i biały piasek pochodzi z Malediwów. To raj dla turystów, kiedyś tylko dla tych bogatych, a od kilku lat również niemal na każdą kieszeń.

Malediwy położone na Oceanie Indyjskim tuż przy równiku, rozsiane na 1200 wyspach, posiadają tylko dwa trawiaste boiska w całym kraju. Przez cały rok panują tam wysokie temperatury oraz spora wilgotność, więc trenowanie nie jest komfortowe. - Druga sprawa jest taka, że nie mamy profesjonalnych piłkarzy, więc rano pracują, a wieczorem idą na trening - mówi WP SportoweFakty Shimaaz Ali, dziennikarz piszący na co dzień dla maldivesfootball.com. W 400-tysięcznym kraju Malediwy mają zarejestrowanych aż 4000 piłkarzy.

Robert Lewandowski? Jasne, że znamy

Kiedyś będąc w dalekim zakątku świata przedstawiając się miejscowym jako gość z Polski najczęściej dostawaliśmy w reakcji zwrotnej dwa nazwiska: Mariusz Pudzianowski i Andrzej Gołota. Teraz "łącznikiem" w nawiązaniu rozmowy często bywa Robert Lewandowski. - Pewnie, że znam. Jak mogę nie znać? To przecież gwiazda Bundesligi, a my, Malediwczycy kochamy futbol. To u nas sport numer 1 - zaznacza Shimaaz Ali.

I chociaż pada tak odważna deklaracja ze strony miejscowego dziennikarza, to grze w piłkę nie pomaga infrastruktura czy pogoda. Cały rok na Malediwach panuje taka sama temperatura - oscyluje ona w okolicach 30 stopni i jest bardzo duża wilgotność. Trawiaste boiska znajdują się tylko w Male, najmniejszej stolicy świata, oraz Addu City, drugim największym mieście na Malediwach (zaledwie 18 tys. mieszkańców). Obie wyspy dzieli jednak kilkaset kilometrów i praktycznie jedynym środkiem transportu są promy bądź motorówki. Podróż z Male do Addu City zajęłaby jednak cały dzień. Można jeszcze polecieć hydroplanem, ale przy drużynie piłkarskiej jest to zupełnie nieopłacalne, a te samoloty są zarezerwowane niemal wyłącznie dla bogatych turystów, którzy w ten sposób docierają do swoich wymarzonych resortów. Bilet w jedną stronę kosztuje kilkaset dolarów.

ZOBACZ WIDEO: Bartosz Sarnowski o meczu na Legii: Tak nie powinno być

Boisko na wyspie Dhiffushi
Boisko na wyspie Dhiffushi

- Premier League, Male League, Presidents Cup, FA Cup - wszystkie te rozgrywki odbywają się w Male. Tylko Minivan Championship na atolach. Turniej bazuje na zasadach gry meczów u siebie i na wyjeździe - tłumaczy dziennikarz. Większość zamieszkanych wysp na Malediwach jest bardzo mała. Często boisko piłkarskie to niemal 1/10 powierzchni całej wyspy. Tak jest chociażby na Dhiffushi. Tutaj piaszczyste boisko położone jest na południowym krańcu wysepki, tuż obok spalarni śmieci i plaży bikini [Malediwy to kraj muzułmański i nie można na publicznych plażach opalać się w stroju kąpielowym - przyp.red.].

W 2004 roku tsunami nawiedziło Malediwy (zginęło 31 osób), fale przeszły przez całe Dhiffushi, a warto dodać, że długość tej wyspy to niecały kilometr, a szerokość to ledwie 200 metrów. Boisko musiało zostać tak usytuowane, żeby po prostu zmieściło się na 22 hektarach, jakie zajmuje Dhiffushi. Oczywiście brak jest trybun, kilka dziur w płocie również szpecą ogólny obraz, ale nie na Malediwach. Boisko codziennie wypełnia się piłkarzami-amatorami, bo miejscowi kochają futbol i w trakcie dnia często przechadzają się po wyspie w koszulce czy to Barcelony, Realu, Chelsea czy Manchesteru United. Tak jest na każdej wyspie, gdzie jest boisko.

- Futbol jest bardzo popularny na Malediwach. W telewizji można zobaczyć nie tylko mecze lig zagranicznych, ale przede wszystkim rozgrywki na Malediwach. Puchar Prezydenta, mecze ligowe czy inne są pokazywane na żywo - opowiada Shimaaz Ali.

Śmieciowy raj

Coś czego nie widać w folderach biur podróży czy na zdjęciach z Malediwów, to śmieci. To wielki problem tego kraju. Już samo położenie sprawia, że człowiek zastanawia się: a gdzie oni wywożą śmieci? Te, które można spalić na wyspie, są po prostu wrzucane do wielkiego ogniska, które pali się często całymi dniami. Nieprzyjemny zapach i szkodliwy dym gwarantowane. Barka "śmieciarka" przypływa raz na kilka tygodni, żeby zabrać te śmieci, których nie udało się spalić. Oczywiście najpierw trzeba je pozbierać po całej wyspie, bo kosz na śmieci to zjawisko wręcz niespotykane.

Śmieci na Malediwach
Śmieci na Malediwach

Przez lata Malediwczycy każdy papierek, butelkę plastikową wyrzucali w miejscu, w którym akurat się znajdowali. Nikt ich nie nauczył, że wyrzuca się do kosza. Dlatego dzisiaj Malediwy w niektórych miejscach przypominają jedno, wielkie śmietnisko. Widać to doskonale w Male czy Hulhumale, na wyspie, na której znajduje się międzynarodowy port lotniczy. I miejscowym to nie przeszkadza. Nie przejmują się tym tak jak informacjami, że za 60 lat poziom wody w oceanach podniesie się tak bardzo, że zaleje Malediwy [najwyższy punkt Malediwów jest 1,5 metra nad poziomem oceanu] czy ciągle grożącym im widmem tsunami. Nikt się też nie boi rekinów, bo więcej osób ginie od spadającego z palmy kokosa.

Oburzają się tylko turyści. Ci bardziej świadomi zdawali sobie sprawę z "problemu śmieciowego", ale na miejscu okazuje się, że muszą zbierać szczękę z ziemi, bo skala zjawiska przerosła ich wyobraźnię. Z jednej strony piękny turkusowy kolor wody, biały piasek, palmy, a z drugiej stos butelek i innych śmieci, które wyrzucił ocean na brzeg. Pozbieranie ich to syzyfowa praca, bo ocean co chwilę wyrzuca coś nowego. Starsze pokolenie tak się nauczyło, że śmieci z domu pakuje do plastikowej torby i zanosi prosto do oceanu. Oczywiście mowa tutaj o lokalnych wyspach, a nie resortach, gdzie noc kosztuje kilka tysięcy złotych i zanim turysta się obudzi, to pracownicy uprzątną plażę.

Polska na mundialu? Będzie tylko faza grupowa

Wracamy jednak do piłki. Nasz rozmówca Shimaaz Ali to przedstawiciel dziennikarzy z Malediwów uprawniony do głosowania w plebiscycie FIFA. W swoich typach nie wskazuje na Roberta Lewandowskiego i całej reprezentacji Polski nie daje wielkich szans na mundialu w Rosji. - Nie sądzę, żebyście przebrnęli przez fazę grupową i awansowali do drugiej rundy. Ale spokojnie, najpierw poczekajmy na wyniki losowania grup, a później możemy rozmawiać - mówi.

Malediwy na arenie międzynarodowej pozostają bez żadnego sukcesu. Raz drużyna klubowa New Radiant Sports Club doszła do półfinału Pucharu AFC [mniej prestiżowe rozgrywki od Azjatyckiej Ligi Mistrzów - przyp. red.], co jak na ten kraj, to ogromny sukces. To był jednak 2005 rok, ale kibice wciąż wspominają go z sentymentem.

Na koniec pytamy, trochę kąśliwie, jak Shimaaz Ali widzi szanse Malediwów na awans na mistrzostwa świata (obecnie 156. miejsce w rankingu FIFA). - Bardzo mało prawdopodobne, ale jeśli będziemy nad tym pracować, to nie jest to niemożliwe!

Futbol na końcu świata: Wyspy Owcze - futbol, deszcz i rzeź grindwali 

Źródło artykułu: