Rengifo nie zagra z Legią

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

- <I> Robię wszystko, aby zagrać z Legią</i> - mówił jakiś czas temu <B>Hernan Rengifo</b>. Napastnik Lecha Poznań ostatecznie nie wystąpi w Warszawie, bowiem nie jest jeszcze w pełni zdrowia. Oznacza to, że poznaniacy na bardzo ważne spotkanie pojadą z jednym nominalnym napastnikiem.

Hernan Rengifo kontuzji nabawił się podczas meczu z Wisłą Kraków w Remes Pucharze Polski. Kilka dni temu wydawało się, że istnieje spora szansa, aby zagrał w niedzielnym spotkaniu z Legią Warszawa, które będzie miało bardzo duży wpływ na walkę o mistrzostwo Polski.

Peruwiańczyk nie zdołał jednak wyleczyć urazu i jego występ jest wykluczony. - Jak zagra z Ruchem Chorzów będę szczęśliwy. Nie chcę go zmuszać do przedwczesnego powrotu na boisko, bo to jest taki zawodnik, który chce grać dopiero, jak jest w pełni zdrowy. I ma rację, ponieważ niewyleczone kontuzje mogą powodować następne - mówi Franciszek Smuda, trener poznańskiej drużyny.

Absencja Rengifo oznacza, że Lech do Warszawy pojedzie z jednym nominalnym napastnikiem, Robertem Lewandowskim. W kadrze znajduje się jeszcze 19-letni Haris Handzić, ale on nie nadaje się jeszcze do gry na najwyższym poziomie, mimo iż zdobył bramkę dla reprezentacji Bośni i Harcegowiny w swojej kategorii wiekowej. Na grę w pierwszej drużynie Kolejorza nie ma na razie szans. - Jego nawet nie ma jeszcze w Poznaniu, więc nie mogę go zabrać do Warszawy. Robiłem już różne "harakiri", ale to jest melodia przyszłości - opowiada Smuda.

Szkoleniowiec Lecha narzeka na wąską kadrę, która znacznie krzyżuje mu walkę o mistrzostwo Polski. Lechici przez cały sezon grają właściwie 13-14 zawodnikami. Na ławce rezerwowych brakuje zawodnika, który byłby wstanie odmienić losy meczu. Jedynym graczem, będącym wstanie rozruszać zespół jest Anderson Cueto. - Jak sobie kupię karty, to będę miał jokera. Cueto można co prawda wpuścić bez ryzyka, ale przydaliby nam się przykładowo Quinteros i Zając, którzy po wejściu potrafiliby ruszyć zespół. Kiedyś mieliśmy mocniejszą ławkę, niż obecnie - zakończył "Franz".

Źródło artykułu:
Komentarze (0)