Smektała liczy na kolejne bramki

Napastnik Piasta Gliwice - Jakub Smektała jest tym piłkarzem beniaminka, który jako jedyny w zespole może się pochwalić dwoma trafieniami w ekstraklasie. Do niedzielnej konfrontacji z ŁKS-em Łódź każdą z bramek dla niebiesko-czerwonych zdobył inny zawodnik. Pozyskany zimą z Jaroty Jarocin snajper wierzy, że w tym sezonie jeszcze nie raz trafi do siatki rywala.

Agnieszka Kiołbasa
Agnieszka Kiołbasa

W spotkaniu 25. kolejki ekstraklasy Piast pokonał w Łodzi tamtejszy ŁKS i ustabilizował swoją sytuację w tabeli. Beniaminek z Gliwic, którego przed startem rundy wiosennej wielu skazywało na spadek, jest bardzo bliski utrzymania w szeregach najlepszych. - Jechaliśmy do Łodzi z założeniem, żeby nie przegrać meczu, a udało się go nawet wygrać. Mamy 28 punktów, jeszcze trochę musimy ich zdobyć i na pewno utrzymamy się w tej ekstraklasie - powiedział Jakub Smektała w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Młody napastnik trafił do Piasta w przerwie zimowej. Do tej pory w ekstraklasie zdążył rozegrać osiem spotkań. Zdobył w nich dwie bramki. Najwięcej z grona zawodników gliwickiego zespołu. - Cieszę się z tego bardzo. Z takim założeniem tutaj przychodziłem, żeby jak najwięcej strzelać dla Piasta. Na pewno będę chciał jeszcze trochę tych bramek zdobyć - wyjaśnił. - Nieważne jak, ważne, aby ta piłka wpadała do siatki. Będę dążył do tego, by strzelić coś w meczu z Wisłą i w kolejnych spotkaniach - dodał.

Z tych dwóch zdobytych bramek większe znaczenie dla Smektały ma ta strzelona w Łodzi. - Ten gol dał nam trzy punkty. Z Lechem trafiłem do siatki, to byłą moja pierwsza bramka w ekstraklasie, ale tamto spotkanie przegraliśmy. Miałem w tamtym meczu kolejne okazje. W jednej sytuacji mogłem się lepiej zachować, dograć do kolegi, ale nie zrobiłem tego, a za błędy się płaci i przegraliśmy to spotkanie - zauważył.

Dla młodego napastnika to dopiero pierwsze pół roku w najwyższej klasie rozgrywkowej. Jeszcze jesienią napastnik zdobywał bramki dla Jaroty Jarocin. - To jak na razie dla mnie przygoda z piłką. Na pewno będę chciał się pokazać na tych boiskach ekstraklasy z jak najlepszej strony. Nie spodziewałem się, że to będzie tak wyglądało. W Jarocie Jarocin spędziłem tylko pół sezonu. Udało mi się tam strzelić jedenaście bramek. Kilka klubów się po mnie zgłosiło i teraz jestem tu, gdzie jestem - powiedział piłkarz.

W piątkowy wieczór na drodze Piasta stanie Wisła Kraków. W tym sezonie gliwiczanie już raz pokonali mistrzów Polski, ale to nie było spotkanie ligowe. - Puchar Ekstraklasy to zupełnie coś innego niż liga. Wisła walczy o mistrzostwo i będzie chciała wygrać za wszelką cenę, ale my tanio skóry nie sprzedamy. Powalczymy o trzy punkty. Mam nadzieję, że cel osiągniemy - zapowiedział zawodnik.

Spotkanie z Białą Gwiazdą będzie dla gliwiczan ostatnim pojedynkiem z zespołem ze ścisłej ligowej czołówki. Później czekają ich już starcia z niżej notowanymi drużynami. Smektała nie podchodzi jednak do tego w taki sposób. - Nie ma łatwiejszych meczów. Po starciu z Wisłą zmierzymy się z zespołami, które również bronią się przed spadkiem i na pewno zrobią wszystko, by wygrać. My jednak podejdziemy do tych spotkań z takim samym celem - wyjaśnił.

Do niedawna wydawało się, że z ekstraklasą karnie pożegna się Jagiellonia Białystok, więc o to utrzymanie będzie łatwiej. W środę okazało się jednak, że żadnej relegacji nie będzie. - Menedżer przekazał nam tą informację, że jednak tej degradacji nie będzie, tylko ujemne punkty, ale co zrobić. Taka jest piłka - skomentował decyzję Związkowego Trybunału Piłkarskiego Smektała.

W szeregach Piasta panuje jednak optymizm. Nikt nie wyobraża sobie, by po dobrej wiośnie zespół mógł spaść do niższej klasy rozgrywkowej. - Na pewno nastroje są dobre. Mamy 28 punktów, przed nami pięć kolejek. Teraz zmierzymy się z Wisłą. Jeszcze musimy trochę tych punktów ugrać, byśmy mogli być spokojni - zakończył napastnik.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×