Korona pokazała jak grać z Lechem. "Nie pozwoliliśmy im rozwinąć skrzydeł"

- Szczęście sprzyja lepszym. W pierwszej połowie powinniśmy już prowadzić jedną, może dwoma bramkami bo nie pozwoliliśmy Lechowi rozwinąć skrzydeł - powiedział Bartosz Rymaniak z Korony Kielce, która wskoczyła na 5. miejsce w tabeli.

Sebastian Najman
Sebastian Najman
Bartosz Rymaniak WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: Bartosz Rymaniak
Kielczanie przystępowali do zamykającego 24. kolejkę pojedynku z Kolejorzem z wiarą we własne możliwości i tajną bronią. - Trochę ich zaskoczyliśmy naszym ustawieniem wyjściowym, bo pewnie spodziewali się, że zagramy czwórką obrońców i ci skrzydłowi będą mieli więcej miejsca 1 na 1, a wyszliśmy bardzo wysoko na nich i to zdało egzamin - przyznał Bartosz Rymaniak.

O tym, że poznaniacy mieli problem mówił podczas pomeczowej konferencji prasowej trener gości Nenad Bjelica. Jednak w ocenie gospodarzy nie tylko zagrywka taktyczna sprawiła, że prezentowali się lepiej. - Szczęście sprzyja lepszym. W pierwszej połowie powinniśmy już prowadzić jedną, może dwoma bramkami bo nie pozwoliliśmy Lechowi rozwinąć skrzydeł. Oprócz tej "jedenastki" nie stworzyli sobie żadnej stuprocentowej sytuacji, dobrze wyglądała organizacja naszej gry obronnej.

Piłkarze Korony spodziewali się trudnej przeprawy. Lech może się bowiem pochwalić najmniejszą liczbą straconych goli w całej Lotto Ekstraklasie. - Wiedzieliśmy, że tych sytuacji nie będzie za wiele, bo Lech ma najlepszą defensywę w lidze i grali bardzo dobrze w ostatnich spotkaniach jeśli chodzi o obronę - stwierdził "Ryman".

Po bezbramkowej pierwszej połowie złocisto-krwiści nie zrezygnowali z ofensywnych prób i zostali nagrodzeni za swój upór. Jednocześnie pokazali, jak należy grać przeciwko Lechowi. - Pokazaliśmy, że jeśli się gra szybko, to można sobie stwarzać sytuacje, nawet jeśli zespół Lecha jest dobrze zorganizowany. Mieliśmy sporo tych okazji, ale taka jest piłka. W drugiej połowie szczęście przy tej bramce się do nas uśmiechnęło.

Niewiele brakowało a ekipa Gino Lettieriego straciłaby zwycięstwo w ostatnich sekundach. Zespół przed remisem uratował Zlatan Alomerović, który mimo uciążliwego mrozu i małej liczby interwencji zachował koncentrację i zatrzymał uderzenie z rzutu karnego Christiana Gytkjaera. - Duże brawa dla Zlatana bo w tej ostatniej sytuacji stanął na wysokości zadania, wytrzymał próbę nerwów i można powiedzieć, że to jemu zawdzięczamy te trzy punkty - zakończył Bartosz Rymaniak.

Dzięki ograniu Lecha (1:0) Korona wskoczyła na 5. miejsce w tabeli. W następnym meczu jej rywalem będzie Wisła Kraków.

ZOBACZ WIDEO Messi i Suarez błyszczeli. Siedem goli w meczu Barcelony [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Jak zakończy się mecz Wisła Kraków - Korona Kielce?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×