MŚ 2018. Leo Messi po blamażu apelował do kolegów: "Podnieście głowy"

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Na zdjęciu: Manuel Lanzini (z lewej) i Leo Messi (z prawej)
Getty Images / Na zdjęciu: Manuel Lanzini (z lewej) i Leo Messi (z prawej)
zdjęcie autora artykułu

Reprezentacja Argentyny bez Leo Messiego została rozbita przez Hiszpanię (1:6). Po meczu gwiazdor Barcelony udał się do szatni i powiedział ważne słowa.

Bez Lionela Messiego ani rusz. We wtorek reprezentacja Argentyny najdobitniej przekonała się, ile dla drużyny znaczy 30-letni napastnik. Co ciekawe, piłkarz Barcelony nie dotrwał do końcowego gwizdka. W 78. minucie, kilka chwil po strzeleniu przez Hiszpanów szóstej bramki, postanowił opuścić trybuny. Momentalnie wychwyciły to wszystkie kamery.

Kapitan nie opuścił jednak tonącego okrętu. Według argentyńskiego dziennika "La Nacion", piłkarz Dumy Katalonii udał się wówczas do szatni, gdzie czekał na załamanych kolegów z zespołu. - Messi wygłosił ważną przemowę, którą zakończył słowami: "Podnieście głowy. Wyjdziemy z tego wszyscy razem" - opisuje wspomniane źródło.

Messi nie zamierzał wytykać błędów kolegom. Pochwalił ich za niektóre fragmenty gry w pierwszej połowie oraz dodał otuchy po sromotnej porażce. Zachował się jak prawdziwy lider, a jego słowa pozytywnie ocenił selekcjoner Jorge Sampaoli. - Pozostali piłkarze Argentyny byli pod wrażeniem wystąpienia Messiego i przyznali, że po takiej klęsce potrzebowali tego rodzaju wsparcia - tłumaczy "La Nacion".

Dla największej gwiazdy Dumy Katalonii mistrzostwa świata w Rosji będą wyjątkowe. To może być dla niego ostatni dzwonek, aby wygrać mundial. Mimo klęski z Hiszpanią, Albicelestes pojadą tam z wielkimi nadziejami.

- Czujemy, że jeśli tym razem nam się nie uda, to nie uda się już nigdy. Wiem, że stać nas na zwycięstwo. To moje marzenie, które nie daje mi spokoju, a przy każdym mundialu jest coraz silniejsze - tłumaczy Messi.

Na MŚ w Rosji Argentyńczycy zagrają w grupie D, z Islandią, Nigerią i Chorwacją.

ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Sami nie wiemy na co nas stać

Źródło artykułu: