PP: Zdecydowały rzuty karne - relacja z meczu Polonia Warszawa - Lech Poznań

Lech Poznań pierwszym finalistą Remes Pucharu Polski. Rewanżowe spotkanie 1/2 finału pomiędzy Polonią Warszawa a Kolejorzem zakończyło się remisem 1:1, a więc takim samym wynikiem, jaki odnotowano w stolicy Wielkopolski. Dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia i o awansie decydowały rzuty karne. Więcej zimnej krwi zachowali podopieczni Franciszka Smudy, którzy w konkursie jedenastek triumfowali aż 3:0.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński

Kolejorz rozpoczął rywalizację z, powracającym do składu po kontuzji, Hernanem Rengifo i właśnie Peruwiańczyk jako pierwszy podjął próbę strzału. Miało to miejsce w 6. minucie. Piłka uderzona z dystansu poleciała jednak w sporej odległości od bramki strzeżonej przez Radosława Majdana. W dalszej części meczu lechici takich szans już nie mieli, bowiem spisywali się bardzo słabo. W pierwszej połowie ekipa Franciszka Smudy nie stworzyła w praktyce żadnego zagrożenia i nie miała szans, by pokusić się o gola na wagę awansu.

Czarne Koszule natomiast nie forsowały tempa, wszak wynik 0:0 w pełni je satysfakcjonował. Nie można jednak powiedzieć, że ekipa Jacka Grembockiego skupiała się wyłącznie na defensywie. Gospodarze grali bardzo mądrze i gdy tylko mieli ku temu okazję, starali się kontratakować. W 20. minucie dobrą decyzję podjął Jarosław Lato, który oddał kąśliwy strzał z dystansu. Futbolówka leciała wprawdzie w środek bramki, ale skozłowała przed Ivanem Turiną i chorwacki bramkarz do końca musiał zachować czujność.

Dwanaście minut później Polonia mogła prowadzić 1:0. Świetną okazję miał Filip Ivanovski, który znalazł się z piłką pod polem karnym Kolejorza i od stuprocentowej sytuacji dla jednego z kolegów dzieliło go tylko dokładne podanie. Macedończykowi zabrakło jednak zimnej krwi i zagrał fatalnie. W samej końcówce pierwszej połowy szansę na trafienie miał jeszcze Łukasz Trałka. Były zawodnik Lechii Gdańsk chciał wykorzystać nieporadność defensywy Lecha, ale goście w porę opanowali sytuację i Manuel Arboleda do spółki z Turiną powstrzymali pomocnika Czarnych Koszul.

Na drugą część spotkania podopieczni Franciszka Smudy wyszli już dużo lepiej usposobieni i ruszyli do ofensywy. Efektem mogła być bramka w 50. minucie, gdy przytomnym podaniem popisał się Marcin Kikut, a przed szansą stanął Semir Stilić. Bośniakowi zabrakło jednak precyzji i z niewielkiej odległości posłał piłkę obok słupka.

Kolejorz dopiął swego w 60. minucie, tyle że przy wydatnej pomocy sędziego. Mirosław Górecki popełnił fatalny błąd, dyktując rzut karny za rzekomy faul Vlade Lazarevskiego na Tomaszu Bandrowskim. Tymczasem w tej sytuacji o nieczystym zagraniu nie mogło być mowy i wszystko powinno skończyć się żółtą kartką dla zawodnika Kolejorza za symulowanie przewinienia. Lechici nie zmarnowali jednak nadarzającej się okazji i jedenastkę pewnym strzałem wykorzystał Rengifo, który zupełnie zmylił Majdana.

Po utracie gola, Czarne Koszule przesunęły się bliżej bramki poznaniaków, a trener Jacek Grembocki desygnował do gry drugiego napastnika. Na boisku pojawił się Jacek Kosmalski, który zastąpił Łukasza Piątka. Mimo to gospodarze mieli problemy ze sforsowaniem defensywy Lecha, bowiem od momentu objęcia prowadzenia ekipa Franciszka Smudy czuła się zdecydowanie pewniej. W 77. minucie dobrą okazję miał wprawdzie Trałka, który chciał oddać strzał z woleja z 14 metrów, lecz w ostatniej chwili zablokował go Arboleda.

Trybuny stadionu przy ul. Konwiktorskiej oszalały ze szczęścia w 87. minucie. Wówczas podopieczni Jacka Grembockiego uzyskali wyrównanie. Kapitalną centrą z lewej strony boiska popisał się Adrian Mierzejewski, a w roli egzekutora wystąpił Jodłowiec, który wpakował piłkę do siatki mocnym strzałem głową z najbliższej odległości. W ten sposób ekipa ze stolicy doprowadziła do dogrywki, bowiem w Poznaniu również odnotowano remis 1:1.

Dodatkowy czas gry przyniósł nieco uspokojenia na boisku. Oba zespoły starały się wprawdzie czymś zaskoczyć rywala, ale przyjęły asekuracyjną taktykę i trudno im było przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

W 108. minucie niezłą okazję miał, zdecydowanie najlepszy na boisku, Jodłowiec, który minął kilku rywali i oddał groźny strzał z 17 metrów. Po odbiciu się od nogi Dawida Kucharskiego piłka poleciała tuż obok słupka. Tak klarownych sytuacji było w dogrywce jak na lekarstwo i ostatecznie o losach awansu do finału Remes Pucharu Polski decydował konkurs rzutów karnych.

Wojnę nerwów zdecydowanie wygrali podopieczni Franciszka Smudy, którzy wykorzystali trzy jedenastki pod rząd, podczas gdy Czarne Koszule nie potrafiły zamienić na gola ani jednej. Lech awansował zatem do ostatecznej rozgrywki, w której zmierzy się ze zwycięzcą dwumeczu Ruch Chorzów - Legia Warszawa.

Polonia Warszawa - Lech Poznań 1:1 (0:0, 1:1, 1:1), karne 0:3
0:1 - Rengifo (k.) 60'
1:1 - Jodłowiec 87'

Rzuty karne:
0:1 - Kucharski
X - Mynar
0:2 - Stilić
X - Lato
0:3 - Cueto
X - Majewski

Składy:

Polonia Warszawa: Majdan - Lazarevski (76' Zasada), Jodłowiec, Skrzyński, Mynar, Piątek (67' Kosmalski), Kozioł, Trałka, Lato, Majewski, Ivanovski (84' Mierzejewski).

Lech Poznań: Turina - Kikut (120' Cueto), Tanevski, Arboleda, Wilk, Injac (46' Bandrowski), Murawski, Peszko, Stilić, Lewandowski (72' Kucharski), Rengifo.

Żółte kartki: Mynar (Polonia) oraz Lewandowski, Injac, Arboleda (Lech).

Sędzia: Mirosław Górecki (Katowice).

Widzów: 3000.

Najlepszy piłkarz Polonii: Tomasz Jodłowiec.

Najlepszy piłkarz Lecha: Ivan Turina.

Najlepszy piłkarz meczu: Tomasz Jodłowiec.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×