Nokautujący pierwszy cios - relacja z rewanżowego meczu półfinału Remes Pucharu Polski Ruch Chorzów - Legia Warszawa

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po ubiegłotygodniowej porażce na własnym stadionie z Ruchem 0:1, piłkarze Legii przystępowali do rewanżu z nadzieją na odrobienie strat i awans do finału. Plan zespołu prowadzonego przez Jana Urbana runął już po 120 sekundach. Na nic zdały się późniejsze wysiłki gości. Legia po raz drugi musiała uznać wyższość Niebieskich i pożegnała się z rozgrywkami o krajowy puchar, którego była obrońcą.

Niepewny ligowego bytu Ruch pokonał aspirującą do mistrzowskiego tytułu Legię Warszawa i zasłużenie wywalczył awans do finału Remes Pucharu Polski. Niebiescy, którym w lidze idzie "jak po grudzie", zanotowali w szóstym meczu pucharowym szóste zwycięstwo.

Ponad pięć tysięcy kibiców Ruchu już po 120 sekundach mogło szaleć z radości. Po długim zagraniu z głębi pola, Słowak Pavol Balaż stanął oko w oko z Janem Muchą, minął swojego krajana i wpakował piłkę do pustej bramki. Goście tak byli zaskoczeni takim obrotem sprawy, że przez długie minuty, mimo optycznej przewagi, nie potrafili poważniej zagrozić bramce Krzysztofa Pilarza. Dopiero w 41 minucie Roger wpadł z piłką w pole karne, ale jego strzał po ziemi z 14 metrów poleciał wprost w bramkarza Niebieskich. Chorzowianie jeszcze przed przerwą powinni definitywnie rozstrzygnąć losy półfinału. Po wzorcowo wyprowadzonej kontrze, powracający do składu Ruchu po kilkumiesięcznej przerwie, Grzegorz Domżalski po zagraniu Marcina Nowackiego strzelił wydawało się do pustej bramki, ale Mucha cudem wybił futbolówkę z linii. Sytuacja bardzo przypominała okazję Marcina Zająca w jesiennym meczu obydwu drużyn na Stadionie Śląskim.

W drugiej połowie Jan Urban postawił wszystko na jedną kartę. Na boisku pojawili się Takesure Chinyama i Maciej Iwański. Legia w dalszym ciągu posiadała optyczną przewagę, ale w bramce Niebieskich kapitalnie prezentował się Pilarz, któremu wyraźnie pomogło przesunięcie na kilka meczów na ławkę rezerwowych. Golkiper Niebieskich m.in. w 47 minucie obronił potężny strzał Chinyamy z rzutu wolnego z 23 metrów. Po kolejnych ośmiu minutach, po precyzyjnej centrze Iwańskiego z lewej strony boiska, z bliska głową uderzał Roger, ale ponownie znakomicie interweniował Pilarz. Po kolejnych dwóch w zamieszaniu w polu karnym Ruchu i strzale Chinyamy na spółkę interweniowali bramkarz Niebieskich i Rafał Grodzicki, ale futbolówka ostatecznie po odbiciu się od poprzeczki opuściła boisko. W 66 minucie świetnie z ostrego kąta uderzył czarnoskóry napastnik Legii, ale golkiper Ruchu potwierdził, że przed tygodniem nie przez przypadek został ochrzczony przez Inakiego Descargę Ikerem Casillasem.

Z każdą upływającą minutą goście ze stolicy coraz mniej wierzyli w odrobienie dwubramkowej straty. Natomiast Niebiescy coraz groźniej kontratakowali i w pewnym momencie to Ruch był bliżej podwyższenia prowadzenia niż Legia doprowadzenia do remisu.

W końcowych minutach nerwy puściły aktywnemu w szeregach Legionistów Piotrowi Rockiemu, który za dwie żółte kartki słusznie musiał opuścić boisko. Należy jednak dodać, że tylko dzięki sędziemu Adamowi Lyczmańskiemu napastnik Legii nie otrzymał od razu czerwonej kartki. Jeszcze schodząc z boiska były gracz Groclinu prowokował kibiców Niebieskich.

Końcowy gwizdek piłkarze i kibice Ruchu przyjęli z dużym entuzjazmem. Mimo trudnej sytuacji finansowej chorzowianie pokazali, że mają charakter i potrafią jak równy z równym walczyć z najlepszymi. Jednak prawdziwy egzamin czeka Niebieskich w niedzielę, gdy na Stadionie Śląskim w pojedynku o wszystko podejmą Piast Gliwice. - To będzie mecz nie tylko o ligowy byt, ale również o byt Ruchu jako klubu - zauważył były świetny snajper Niebieskich Mariusz Śrutwa.

A Legia? Przed sobą ma chyba najważniejszy mecz sezonu. Przy Reymonta w pojedynku z Wisłą Kraków rozstrzygnie się wiele. - Przed nami jeszcze cztery kolejki i wszystko może się wydarzyć - tonuje nastroje pomocnik warszawian Maciej Iwański.

Dodajmy, że finał Remes Pucharu Polski odbędzie się na Stadionie Śląskim 19 maja.

Ruch Chorzów - Legia Warszawa 1:0 (1:0)

1:0 - Balaż 2'

Składy:

Ruch Chorzów: Pilarz - Jakubowski, Adamski, Grodzicki, Brzyski, Domżalski (46' Straka), Baran, Nowacki (90' Kieruzel), Pulkowski, Balaz, Jezierski (74' Janoszka).

Legia Warszawa: Mucha - Rzeźniczak, Kumbev, Descarga, Komorowski, Radović, Giza, Borysiuk (46' Iwański), Roger (67' Jarzębowski), Ostrowski (46' Chinyama), Rocki.

Żółte kartki: Pulkowski, Brzyski (Ruch) oraz Kumbev, Iwański, Rocki (Legia).

Czerwona kartka: Rocki /89' za drugą żółtą/ (Legia).

Sędzia: Adam Lyczmański (Bydgoszcz).

Widzów: 5000.

Statystyki:

<b>Ruch - Legia I połowa II połowa Łącznie</b>
Gole1:01:01:0
Strzały7:133:64:7
Strzały celne4:73:31:4
Strzały niecelne3:60:33:3
Rzuty rożne3:111:62:5
Faule24:2010:814:12
Spalone0:01:21:2
Słupki/poprzeczki0/0:0/00/0:0/10/0:0/1
Kartki1:31:52:3
Żółte kartki1:31:42:3
Czerwone kartki0:00:10:1
Źródło artykułu: