Trent Alexander Arnold. Mieszka z mamą i zagra w finale Ligi Mistrzów

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Clive Brunskill / Na zdjęciu: piłkarze Liverpoolu
Getty Images / Clive Brunskill / Na zdjęciu: piłkarze Liverpoolu
zdjęcie autora artykułu

- To wciąż do mnie nie dochodzi - mówi o perspektywie gry w Kijowie 26. maja Trent Alexander-Arnold. Jeszcze rok temu 19-latka znali jedynie najbardziej zagorzali kibice Liverpoolu. Aktualnie młody piłkarz jest na ustach całej Anglii.

Nastolatek wskoczył do pierwszego składu The Reds po kontuzji pleców, której nabawił się pod koniec poprzedniego sezonu etatowy prawy obrońca zespołu Nathaniel Clyne. Z początku układ był prosty: Trent Alexander-Arnold gra dopóki jego rywal nie wyleczy urazu, czyli do okolic marca bądź kwietnia. Minęły jednak tygodnie, a młody Anglik wciąż znajduje się w podstawowej jedenastce Juergena Kloppa.

Niemiecki szkoleniowiec jest na tyle zachwycony formą nastolatka, że ani myśli ściągać go z powrotem na ławkę rezerwowych. W obecnym sezonie Alexander-Arnold zaliczył aż 31 występów w koszulce 18-krotnego mistrza Anglii. We wtorkowy wieczór Anglik zgarnął do tego nagrodę młodego zawodnika roku przyznawaną przez klub. Nie jest ponadto tajemnicą, że nastolatek otrzyma powołanie do szerokiej kadry na mundial od selekcjonera reprezentacji Anglii Garetha Southgate'a. Stąd wielkie zainteresowanie tamtejszych mediów jego osobą. Przed niedzielnym meczem z Brighton (początek o godz. 16) 19-latka odwiedzili z kamerami dziennikarze BBC: - Trent czy to prawda, że mieszkasz z rodzicami? - usłyszał. - Tak. Mama i moi bracia to wyjątkowo bliska rodzina. Są przeciwni temu abym wyprowadzał się za wcześnie. To błąd, który podziela duża ilość młodych zawodników - odpowiada Anglik po czym dodaje: - Zarabiamy pokaźne sumy pieniędzy i wydaje ci się, że umiesz sobie ze wszystkim poradzić. Stajesz się niezależny i wtedy wszystko obraca się przeciwko tobie. Oprócz bliskich nastolatek pozostaje wdzięczny swojemu szkoleniowcowi Juergenowi Kloppowi, który od początku obdarzył piłkarza dużą dozą zaufania: - Nasz trener jest osobą prawdomówną. To atrybut, który powinni używać wszyscy trenerzy. Mówi ci co masz poprawić, aby być w drużynie, i jeśli to robisz, od razu wskakujesz do pierwszej jedenastki - wyznaje Trent.

ZOBACZ WIDEO: Fulham Londyn przeważało, ale przegrało. Derby County bliżej awansu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 1]

Swoje pierwsze kroki w zespole z Anfield zawodnik zaczął stawiać w wieku 6 lat. Wówczas szkoła do której uczęszczał, otrzymała kilka zaproszeń na letni obóz z trenerami juniorów "The Reds": - Spytali się nas kto chce iść. Wszyscy w klasie podnieśli rękę. Włożono wszystkie imiona do czapki i rozpoczęto losowanie. Na szczęście wypadło również moje imię - mówi z uśmiechem na ustach Alexander-Arnold. 13 lat od tego wydarzenia Anglik może podnieść za 2 tygodnie trofeum za zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Stanie się tak jeśli jego Liverpool pokona 26 maja w Kijowie obrońcę tytułu Real Madryt. Mało kto pamięta, iż droga do finału rozgrywek rozpoczęła się dla Anglików od ostatniej fazy eliminacji z niemieckim Hoffenheimem. Wynik dwumeczu otworzył wówczas kapitalnym uderzeniem z rzutu wolnego…Trent Alexander-Arnold: - Wciąż do mnie nie dochodzi, że zaszliśmy tak daleko. Nie możemy jednak wychodzić za bardzo do przodu. Najpierw skupmy się na meczu z Brighton, który w tym momencie jest o wiele ważniejszy od finału. Wówczas możemy przerzucić nasze myśli - kończy nastolatek.

Źródło artykułu: