Ktoś mnie chyba mocno nie lubi - rozmowa z Semirem Stiliciem, gwiazdą Lecha Poznań

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po kilku miesiącach znakomitej gry Semir Stilić sięgnął szczytu polskiej ekstraklasy. Młodym Bośniakiem mocno zainteresowany był Celtic Glasgow, sprawa odejścia wydawała się przesądzona. Ostatecznie Stilić pozostał w Poznaniu i wiele wskazuje, że na dłużej niż pół roku. Pojawiły się pogłoski, że Lechita zaczyna się buntować i psuje w szatni atmosferę. <I>- Chyba ktoś mnie nie lubi, bo to są plotki</i> - zapewnia w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

W tym artykule dowiesz się o:

Sebastian Staszewski: Wydawało się, że mistrzostwo Polski jest już w Poznaniu a w kilka kolejek udało się roztrwonić to, na co ciężko pracowaliście cały sezon. Jak dziś wyglądają szansę Lecha na mistrzostwo?

Semir Stilić: Nie zmieniłem zdania. Mistrzem będzie Lech.

Nie za duża pewność siebie? Wasze ostatnie wyniki nie dają raczej powodów do optymizmu.

- Przecież jesteśmy na równi z Legią a do Wisły tracimy tylko jeden punkt. Do końca pozostały trzy mecze. Wierzę, że uda nam się odrobić tą minimalną stratę. To nie jest hurraoptymizm, to realia.

Seria remisów z drużynami raczej przeciętnymi świadczy więc o braku waszego zaangażowania czy błędach trenera Smudy w przygotowaniu drużyny do sezonu?

- Prawda jest taka, że te mecze były dla nas bardzo trudne. Borykaliśmy się z kontuzjami, które na jakiś czas wykluczyły z gry naszych czołowych piłkarzy. Teraz większość z nich wróciła do formy i gramy dużo lepiej. Przecież ze Śląskiem zagraliśmy naprawdę dobrą piłkę. Kilku zawodników odpoczęło. Jest świeżość. Przed ostatnimi meczami jesteśmy gotowi na 100 procent!

Ty też? Wydaje się, że twoja forma z jesieni i wiosny to niebo a ziemia. Zanotowałeś znaczący spadek dyspozycji.

- Jesienią zdobyłem pięć goli, a wiosną póki co cztery. Nie bardzo rozumiem, dlaczego pan tak uważa? W rundzie wiosennej nasi przeciwnicy grają inną piłkę niż jesienią. Nie pozwalają nam na taką swobodę jak pół roku temu. Wiedzą jak gram i dlatego ciężko czasami pokazać co potrafię.

Może w twojej głowie kłębią się myśli o odejściu i nie jesteś w stanie skupić się na grze?

- Każdy zawodnik myśli o swojej przyszłości, ale to nie jest tak, że moje myśli jakoś bardzo intensywnie krążą wokół zmiany barw klubowych. Nigdy nie powiedziałem, że odejdę z Lecha po tym sezonie, jak to napisały niektóre gazety. W tej chwili jestem w stu procentach skupiony na grze dla KKS. Walczymy o mistrza i Puchar Polski.

Naprawdę nie rozpamiętujesz oferty z Celticu Glasgow? Taka szansa czasem trafia się raz w życiu.

- Nie przesadzajmy. Jestem młodym zawodnikiem, mam dopiero 21 lat, dlatego teraz muszę w każdym spotkaniu dać z siebie wszystko. Zapewne przyjdzie taki moment, w którym zarówno ja, jak i zarząd klubu podejmiemy decyzję o moim odejściu, ale teraz nie zaprzątam sobie tym głowy. Powtórzę: dziś dla mnie Lech to najlepsze miejsce do gry w piłkę. Tu mam wszystko, co mi potrzebne do dalszego rozwoju.

Jacek Rutkowski jasno powiedział, że latem wyprzedaży nie będzie, więc i tak kibice nie powinni martwić się twoją przyszłością na Bułgarskiej.

- Nie muszą. Nigdy deklaracji o odejściu nie złożyłem. Tutaj mogę grać dobry futbol. Z Lechem mam szansę zagrać w Lidze Mistrzów. Na transfer jeszcze przyjdzie czas.

Chodzą jednak plotki, że psujesz atmosferę w szatni. Coraz więcej osób zaczyna pobąkiwać, że uderzyła ci do głowy sodówka.

- Chyba ktoś mnie nie lubi, bo rozpuszcza takie informacje. Nie mam się przeciwko czemu buntować. Atmosfera w szatni jest naprawdę dobra. Każdego dnia staram się dać z siebie wszystko i doskonalić swoje umiejętności. Nie ma mowy o nie przykładaniu się do gry. Nie wierzcie w te oszczerstwa.

A nie jest tak, że piłkarze z Bałkanów zamykają się we własnym gronie, co z boku może wyglądać na tworzenie się podziałów?

- Nie! Wszyscy jesteśmy zawodnikami jednego klubu, wszyscy mamy te same cele. Nasze miejsce urodzenia nie ma tu żadnego znaczenia.

Dlaczego z zimowego zaciągu Lecha nie gra ani Golik, ani Burić ani Handzić, którego tak mocno chwaliłeś?

- Na to pytanie nie mogę odpowiedzieć. To trener ustala skład meczowy. Ja się skupiam na swojej grze. Nie mogę i nie chcę oceniać formy i umiejętności moich kolegów. Do tego ma prawo tylko sztab szkoleniowy.

To może wobec nieudanych transferów zarekomendujesz działaczom Lecha jakiegoś utalentowanego Bośniaka, który jest w zasięgu Kolejorza?

- Bośnia ma bardzo wielu dobrych i utalentowanych piłkarzy, ale nie mi oceniać, kto z nich mógłby zagrać w barwach Lecha. W Poznaniu mają bardzo dobrą sieć skautingu, więc z pewnością mają wielu zawodników "na oku". Z Bośni także.

Dużo gorzej niż w Lechu idzie ci w reprezentacji. Ostatnio przesiedziałeś cały mecz przeciwko Belgom na ławce.

- Spokojnie, dopiero zaczynam poważną piłkarską karierę. Na mojej pozycji gra Sead Salihovic, który ma najwięcej asyst w Bundeslidze i Zvezdan Misimovic z Wolfsburga. To bardzo doświadczeni zawodnicy, od których mogę się wiele nauczyć. Trudno bym już teraz zajął ich miejsce w reprezentacji mojego kraju. Jeżeli będę ciężko pracował i nie dopadną mnie poważne kontuzję to wierzę, że wystąpię w pierwszej jedenastce, a póki co swoją pracą muszę zasłużyć na zaufanie trenera.

Podobno selekcjoner Miroslav Blazević nie przepada za tobą.

- Wygląda na to, że z wszystkimi mam problemy… Nie ma żadnego konfliktu. Powodem tego, że siedziałem na ławce był fakt, że na mojej pozycji trener mógł wystawić lepszych zawodników. I nie ma żadnych innych powodów.

Skowronki donoszą o kolejnych powołaniach?

- Jeszcze nie otrzymałem oficjalnego powołania, ale bośniackie media podają, że na dwa najbliższe spotkania naszej reprezentacji zaproszonych będzie tych samych 22 zawodników, którzy zostali powołani ostatnio. Oznacza to, że w tej grupie wymienia się również mnie. Bośnia ma naprawdę bardzo wielu dobrych piłkarzy, dlatego otrzymanie faksu z reprezentacji jest ogromnym wyróżnieniem, A zwłaszcza dla tak młodego zawodnika jak ja. Gdyby Blazević mnie nie lubił, pewnie by mnie nie powołał, prawda? Skupmy się na piłce.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)