Arka oddaliła Śląsk od celu. Smółka był pod wrażeniem akcji juniora
Tadeusz Pawłowski podkreślił, że Śląsk Wrocław nie może przegrywać takich meczów, jak z Arką Gdynia. Po zwycięstwie 2:1, Zbigniew Smółka przyznał natomiast, że dla takich chwil jak akcja Mateusza Młyńskiego pracuje w piłce.
Piłkarze Śląska Wrocław nie zdołali już odzyskać inicjatywy na boisku. - Do końca walczyliśmy o dobry wynik. Czasem graliśmy chaotycznie, czasem dobrze. Znów wróciła zmora i nie zdobywamy bramek. Mamy za mało celnych strzałów, ostatnich podań i dośrodkowań. Ucieka nam nasz cel. Graliśmy z naszym bezpośrednim rywalem w walce o niego. Dlatego jest to ostatni dzwonek, byśmy zdali sobie sprawę z tego, że jak chcemy go zrealizować, musimy zacząć wygrywać - dodał Pawłowski, odnosząc się do sytuacji w tabeli.
Zbigniew Smółka miał okazję poprowadzić zespół w rodzinnych stronach. - Przyjemnie jest rozgrywać mecze w domu. To było dziwne, szarpane spotkanie. Mieliśmy momenty, w których utrzymywaliśmy się przy piłce, jednak były też trudne chwile. Śląsk sprawiał duże zagrożenie dośrodkowaniami z bocznych sektorów boiska. Mam duży szacunek dla moich zawodników, którzy zostawili serce na murawie. Cierpieliśmy na boisku w końcówce spotkania, ale i tak dążyliśmy do kontrataków - zauważył trener Arki Gdynia.
- Jesteśmy głodni i nie chcemy się zatrzymać. Teraz czeka nas najważniejszy mecz w sezonie. Szkoda, że bez naszych kibiców, jednak zrobimy wszystko, by czekali na nas w naszym domu po spotkaniu. Pracujemy tak, jak bym tego oczekiwał. Nieco posypaliśmy się zdrowotnie i pojawili się debiutanci, Maghoma i junior Młyński, który wszedł słabo w mecz, ale wykonał taką akcję, że dla takich chwil pracuje się w piłce - dodał Smółka.
ZOBACZ WIDEO: Przyśpiewki, pamiątki, autografy i pistolety. Genua oszalała na punkcie Krzysztofa Piątka