Tu "Ecik" strzelał gole, a Ruch Radzionków ośmieszał gigantów. Stadionu już nie ma, będą sklepy

Trzecioligowy Ruch Radzionków dziś już nie myśli o powrocie do Ekstraklasy. Najpierw chce mieć nowy dom. Ten, na którym w latach 90. rodziła się piękna historia, został sprzedany i zburzony. Tekst powstał w ramach akcji #ŚląskiTydzień w WP.

Robert Czykiel
Robert Czykiel
w miejscu stadionu Ruchu Radzionków powstaje centrum handlowe WP SportoweFakty / Daniel Lekszycki / Na zdjęciu: w miejscu stadionu Ruchu Radzionków powstaje centrum handlowe
Przy ulicy Narutowicza w Bytomiu ruch jest od samego rana. Kręcą się robotnicy, wjeżdżają ciężarówki, a po całej okolicy roznoszą się odgłosy prac budowlanych. Zza wysokiego płotu zaczynają być widoczne ściany. Robotnicy budują centrum handlowe. Kolejne w tym mieście, bo Bytom jest miastem marketów, które wyrastają jak grzyby po deszczu. Na pierwszy rzut oka jest to po prostu następna taka sama inwestycja. W tym przypadku jest jednak inaczej.

Niedawno w tym samym miejscu nie było słychać młotów, koparek i ciężarówek. Zamiast tego po okolicznych blokowiskach roznosił się doping, okrzyki radości po strzelonych golach, ale też i rozczarowania po straconych bramkach lub zmarnowanych okazjach. Nie było murów - były trybuny, klubowy budynek i piękna murawa. To wszystko zaczęło znikać w lipcu tego roku. W kilka tygodni wyburzono niemal wszystko. Kolejne pokolenia zapewne nie będą wiedzieć, że to tutaj grał Ruch Radzionków. Klub mały, ale dumny. Skromny, ale groźny dla każdego. Klub, który w drugiej połowie lat 90. zdobył serca kibiców w całej Polsce.

- Ruch Radzionków stracił swoją macierzystą arenę przez długi. Komornik zdołał ją sprzedać dopiero za szóstym podejściem. Aby znaleźć kupca, cenę wywoławczą obniżono z 1,2 mln zł do 782 tys. zł. Stadion zlicytowano w 2015 roku, ale nowi właściciele pozwolili "Cidrom" (to pseudonim Ruchu - przyp. red.) grać na nim aż do tego roku. Nowy właściciel w miejscu historycznego stadionu "Cidrów" buduje właśnie nowy park handlowy, w którym mają znaleźć się markety z różnych branż, w tym dyskont spożywczy i elektromarket. Inwestorzy są zainteresowani też sąsiednimi działkami, na których znajdują się boiska treningowe. Jeśli udałoby im się je odkupić od miasta, to prawdopodobnie powstałyby tam nowe bloki mieszkaniowe, ale dotąd nie ogłoszono jeszcze przetargu na ich sprzedaż - tłumaczy Daniel Lekszycki, redaktor naczelny portalu bytomski.pl.
W miejscu stadionu Ruchu Radzionków trwa budowa centrum handlowego. Fot. Daniel Lekszycki W miejscu stadionu Ruchu Radzionków trwa budowa centrum handlowego. Fot. Daniel Lekszycki
Następne pokolenia będą tutaj przychodzić na zakupy, nie wiedząc, że przy Narutowicza rozgrywała się jedna z najpiękniejszych historii polskiego futbolu lat 90. Tylko starsi klienci będą pamiętać, że w tym miejscu Marian Janoszka strzelał piękne gole (najczęściej po uderzeniach głową), a prezes Paweł Bomba szalał z radości, gdy "Cidry" ośmieszały rządzące wtedy na krajowym podwórku ekipy: Widzew Łódź i Lech Poznań.

Gdy Ruch grał, Radzionków zamieniał się w wymarłe miasto

- Na tym stadionie przeżyłem jedne z najpiękniejszych chwil w życiu. Mecz Ruchu na własnym stadionie był dniem świętym. Wesele kolegi, impreza rodzinna czy randka z dziewczyną schodziły na dalszy plan. Na "Cidrach" trzeba było być, choćby się świat walił. Nie wyobrażałem sobie, by nie zobaczyć kolejnych bramek Mariana Janoszki. Jak oni wtedy pięknie grali... - wspomina 40-letni dziś Dariusz Werner, kibic, który na Ruch zaczął chodzić w latach 80., gdy klub tułał się po lidze okręgowej.

Radzionkowianie w I lidze (obecnej Ekstraklasie) zadebiutowali w 1998 roku. Ligowi rywale patrzyli na Ruch z politowaniem, bo niby jak nieznany dotąd klub miałby postraszyć Wisłę Kraków, Widzewa Łódź, Legię Warszawa czy Lecha Poznań? Uśmieszki jednak szybko zniknęły i zamieniły się w strach. W pierwszej kolejce do Bytomia (stadion znajdował się na terenie tego miasta) przyjechał Widzew. Zespół pełen gwiazd (w składzie znaleźli się m.in. Tomasz Łapiński, Dariusz Gęsior, Radosław Michalski, Maciej Terlecki czy Artur Wichniarek). Radzionkowianie zszokowali całą Polskę, rozbijając późniejszego wicemistrza kraju aż 5:0.

Ruch w tym samym sezonie na własnym stadionie zafundował srogie lanie także Lechowi (4:1) i ŁKS-owi Łódź (4:0). Przed własną publicznością przegrał tylko raz - z Legią Warszawa, po zaciętym spotkaniu. Goście przegrywali do 65. minuty, a zwycięskiego gola zdobyli dopiero cztery minuty przed końcem meczu.
Mecz Ruch Radzionków - ŁKS Łódź. Trybuny pękały w szwach. Fot. Newspix/Tomasz Markowski Mecz Ruch Radzionków - ŁKS Łódź. Trybuny pękały w szwach. Fot. Newspix/Tomasz Markowski
Siłą radzionkowian byli kibice, którzy tłumnie przychodzili na stadion przy Narutowicza. Beniaminek mógł pochwalić się jedną z najlepszych frekwencji w całej lidze. Normą było, że na trybunach zasiadało osiem tysięcy sympatyków, a wspomniany mecz z Legią obejrzało aż jedenaście tysięcy fanów.

- Często trybuny pękały w szwach. Wiele osób wcześniej kupowało bilety, aby potem uniknąć wielkich kolejek przed kasami. Przyjeżdżali do nas z okolicznych miast, a sam Radzionków w dniu meczu przypominał wymarłe miasto. Kiedy na ulicach robiło się pusto, wiadomo było, że swój mecz gra Ruch. Na trybunach panowała rodzinna atmosfera. Przychodziły całe rodziny i tak też było u mnie. Z ojcem skupialiśmy się na tym, co dzieje się na boisku i na dopingowaniu "Cidrów". Mama pilnowała siostry i na trybunach plotkowała ze znajomymi - opowiada Dariusz Werner.

Radzionków to niewielkie miasteczko, które dziś ma 16 tys. mieszkańców. Jest kościół, są sklepy, kilka barów i restauracji, park Księża Góra, centrum kultury i to w zasadzie wszystko. Młodzi ludzie atrakcji muszą szukać w pobliskich miejscowościach. Starsi cenią sobie ciszę i spokój, które tutaj panują. Tak samo było w latach 90. Dlatego mecze przy Narutowicza były dla wszystkich odskocznią, świętem i zetknięciem się z wielkim piłkarskim światem.

Transfery za półtusze i kiełbasę

Ruch tamtych czasów miał dwie wielkie gwiazdy. Jedną na boisku, a drugą poza nim. To Marian Janoszka i Paweł Bomba. Bez nich nie byłoby wielkich "Cidrów", awansu do I ligi, pogromu nad Widzewem oraz szóstego miejsca w debiutanckim sezonie.

NA DRUGIEJ STRONIE PRZECZYTASZ M.IN., KTÓREGO PIŁKARZA KUPIONO ZA... MIĘSO, A KTÓREGO ZA KIEŁBASĘ, CO ZINEDINE ZIDANE USŁYSZAŁ OD MARIANA JANOSZKI I GDZIE OBECNIE ROZGRYWA MECZE RUCH.
Czy byłeś kiedykolwiek na meczu Ruchu Radzionków?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×