Reprezentanci Anglii w 2006 roku mogli zginąć w katastrofie lotniczej. "Wszyscy płakaliśmy"

W 2006 roku podczas powrotu z mistrzostw świata reprezentanci Anglii obawiali się o swoje życie. Ich samolot wpadł w poważne turbulencje i mieli wrażenie, że dojdzie do katastrofy.

Michał Jankowski
Michał Jankowski
Rio Ferdinand East News / AFP/EAST NEWS / Na zdjęciu: Rio Ferdinand
O wszystkim po dwunastu latach opowiedział Rio Ferdinand. Anglia z mundialu odpadła w ćwierćfinale, gdy przegrała w rzutach karnych z Portugalią. Podczas powrotu samolot przewożący reprezentantów Anglii wpadł w poważne turbulencje.

- Mieliśmy najgorszy lot powrotny jaki można sobie wyobrazić. Wpadliśmy w okropną pogodę i myśleliśmy, że się rozbijemy. Wszyscy płakaliśmy. Siedziałem blisko Wayne'a Rooneya i Steven'a Gerrarda i ich żon, a wszyscy krzyczeli. To była turbulencja na innym poziomie - opowiada Rio Ferdinand.

Turbulencje były tak wielkie, że podręczne bagaże latały po kabinie. Przerażone były nawet stewardessy. - Zawsze można ocenić powagę sytuację obserwując ich wyrazy twarzy. Wszyscy usiedli na swoich miejscach z kamienną twarzą wyrażającą "f***, mamy kłopoty". Zazwyczaj jestem spokojny, ale gdy patrzyłem na stewardessy byłem wystraszony - dodaje były obrońca reprezentacji Anglii.

Na pokładzie znajdowali się wszyscy najlepsi angielscy zawodnicy. Oprócz Ferdinanda, Stevena Gerrarda i Wayne Rooney'a w samolocie byli również m.in. Frank Lampard, John Terry czy David Beckham.

ZOBACZ WIDEO Serie A: Niesamowita końcówka meczu Cagliari - Roma! Dwie czerwone kartki w jednej akcji [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×