Lechia - Legia. Jakub Kosecki: Ricardo Sa Pinto zmyślał. To był pajac

- Legia odżyła po zwolnieniu Ricardo Sa Pinto, ale fajniej ogląda mi się Lechię Gdańsk. Myślę jednak, że mistrzem Polski będzie Piast Gliwice - mówi Jakub Kosecki, były zawodnik między innymi Lechii i Legii. Mecz obu drużyn w sobotę o godzinie 20:30.

Mateusz Skwierawski
Mateusz Skwierawski
Jakub Kosecki Newspix / Sebastian Borowski / Na zdjęciu: Jakub Kosecki
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Więcej dała panu Lechia czy Legia? Jakub Kosecki, piłkarz Adana Demirspor, były reprezentant Polski: Lechia wyciągnęła do mnie dłoń w momencie, gdy przestałem łapać się do składu Legii. Rozegrałem niezły sezon 2010-11 na wypożyczeniu w ŁKS-ie, ale to była jednak I liga. Wróciłem do Warszawy, nie wychodziło. Lechia mnie na wiosnę wypożyczyła, trochę się bałem, że w Gdańsku też nie będę grał. Ale odbyłem jeden trening i wystąpiłem w pierwszym składzie w meczu z Wisłą Kraków. I poszło. W Gdańsku spędziłem świetny czas. Rundę wiosenną, a w zasadzie dwa miesiące.

W tym krótkim czasie Lechia ukształtowała mnie piłkarsko, pozwoliła się rozwinąć. To jej zawdzięczam to, że ruszyłem z przytupem, że następny sezon był moim najlepszym w karierze. Po powrocie do Legii zdobyłem mistrzostwo i Puchar Polski, strzeliłem dziewięć goli w ekstraklasie. Lechii zawsze będę wdzięczny za szansę. To świetny klub, ze świetnymi kibicami i wspaniałym miastem. W Gdańsku mieszkałem dwadzieścia metrów od plaży w momencie gdy było ciepło. Bajka.

Ale kibicuje pan Legii?

Oczywiście! Dobrze, że zwolnili poprzedniego trenera, bo na Legię się patrzeć nie dało. Denerwowałem się oglądając sposób gry zespołu. Trenerzy Vuković i Saganowski uzdrowili drużynę pod względem mentalnym. Dalej mam kontakt z chłopakami z drużyny i wiem, co tam się działo. Jak gęsto było i jak zawodnicy odetchnęli po odejściu Ricardo Sa Pinto. To był niezły pajac.

Jak to rozumieć?

Jeżeli chodzi o sprawę Krzyśka Mączyńskiego, te wszystkie zarzuty Sa Pinto pod jego adresem, to powiem tylko tyle, że Portugalczyk wszystko wymyślił. Wszystkim dookoła wciskał bajeczki, nie potrafił przyznać się do błędu, patrzył tylko na siebie, na swoje dobro. Nikt inny go nie interesował. W szatni mnie nie było, ale wiem, co się w niej działo. Jako kibic Legii cieszę się, że Sa Pinto nie ma już w klubie.

W Lechii gra natomiast pana przyjaciel.

Daniel Łukasik.

I jak to teraz pogodzić?

Będę cieszył się po golach dla obu drużyn, a Danielowi kibicuję, żeby był najlepszym zawodnikiem w swoim zespole. Jadę do Gdańska z żoną i dzieckiem, będę na trybunach i chciałbym zobaczyć kawał dobrego meczu. Takiego, po którym kibice powiedzą: to była jakość, prawdziwa walka o mistrzostwo Polski.

A kto będzie mistrzem?

Na teraz? Piast Gliwice. Solidni, nie tracą punktów, miło patrzy się jak grają w piłkę. Jestem pełen uznania dla pracy trenera Fornalika.

A przyjemniej dla oka gra w piłkę Lechia czy Legia?

Obejrzałem ostatnio po dwa spotkania obu drużyn. Moja odpowiedź: Lechia. Choć po zwolnieniu Sa Pinto Legia gra efektownie.

Lotto Ekstraklasa. Dusan Kuciak na dłużej w Lechii Gdańsk

To kto będzie wyżej w tabeli?

Lechia ma poukładany zespół, Legia gwiazdy. Obie drużyny posiadają wszystko, by zdobyć mistrzostwo. Lechia ma najlepszego trenera w ekstraklasie. Transfer Piotra Stokowca był najlepszą decyzją podjętą w klubie. Gdzie ten trener nie poszedł, robił wyniki ponad stan, jak na przykład w Zagłębiu Lubin, z którym grał w europejskich pucharach. Szkoda tylko, że w Lubinie nie wytrzymali presji i zwolnili trenera przy pierwszym kryzysie. Przykre to. Oby tego samego błędu nie popełniono w Gdańsku. Stokowiec ma głowę na karku oraz pomysł, który realizuje. I jaja. Potrafił zrezygnować z największych gwiazd, nie zraził się po ostatnich niepowodzeniach.

Mówi pan o porażkach z Cracovią (2:4) i Piastem (0:2).

Daniel Łukasik opowiadał, że Stokowiec bardzo dobrze ich motywuje. Są mocni mentalnie, nawet w małym stopniu nie podłamali się tymi porażkami. Oni wiedzą jak wygląda polska piłka, że każdy może wygrać z każdym. I idą po dublet, są zdeterminowani.

A co z panem?

Niestety leczę kontuzję, a szkoda, bo moja drużyna Adana Demirspor mocno się rozkręciła. Ja też dobrze wyglądałem, dałem kilka asyst, ale podczas meczu ligowego z Altinordu wpadł na mnie obrońca i zerwałem więzadło w stawie skokowym. Uraz przyszedł w najgorszym momencie, forma rosła, ale po przerwie w rozgrywkach mam być gotowy do gry.

Być może w tamtejszej ekstraklasie. 

Ciągle mamy duże szanse na grę w barażach o najwyższą ligę w Turcji. Trochę długo się rozkręcaliśmy, czasem na boisku sami sobie przeszkadzaliśmy, ale zaskoczyło. Prezesi byli cierpliwi i to zaprocentowało, a potencjał mamy ogromny. Mam nadzieję, że awansujemy do ekstraklasy.

Czyli z Turcji się pan nie rusza.  

Zostaję. Bardzo dobrze czuje się w tym kraju i zespole.

*Jakub Kosecki rozegrał ponad sto meczów w Legii i osiem spotkań w Lechii. Z Legią zdobył trzy mistrzostwa i trzy puchary Polski. Grał też w ŁKS-ie Łódź, Śląsku Wrocław, SV Sandhausen z 2. Bundesligi, a od tego sezonu jest zawodnikiem Adana Demirspor - drużyny z tureckiej pierwszej ligi. Jego kontrakt z klubem wygasa w czerwcu 2021 roku.

Jakub Kosecki: Wyjechałem do Turcji dla pieniędzy

Kto zostanie mistrzem Polski w sezonie 2018-19?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×