Liga Mistrzów 2019. Tottenham - Ajax. Pochettino o kontuzji Vertonghena: To nie była moja decyzja

- To nie była moja decyzja, decydujący głos mieli lekarze - tak Mauricio Pochettino ocenił kontrowersyjną sytuację z Janem Vertonghenem, który mimo urazu głowy wrócił na boisku w meczu Tottenham - Ajax (0:1). Wkrótce jednak musiał zostać zmieniony.

Tomasz Skrzypczyński
Tomasz Skrzypczyński
Jan Vertonghen Getty Images / Na zdjęciu: Jan Vertonghen
Była 32. minuta meczu, gdy Jan Vertonghen zderzył się w powietrzu ze swoim kolegą z drużyny, Tobym Alderweireldem.

Obrońca Tottenhamu padł na murawę i zalał się krwią w wyniku starcia uszkodził bowiem nos. Mimo że Belg wyglądał na oszołomionego, postanowiono, że jest gotowy do gry.

Wrócił na boisko, jednak już po kilku minutach musiał z niego zejść na dobre.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Dla kogo Puchar Polski? "Zazdroszczę im otoczki PGE Narodowego"

Vertonghen miał problemy z utrzymaniem równowagi, przy bocznej linii musieli podtrzymywać go członkowie sztabu medycznego Tottenhamu. Belg pluł krwią i zataczał się.



W mediach pojawiło się wiele komentarzy atakujących Mauricio Pochettino, że ten pozwolił na powrót swojemu zawodnikowi na boisko mimo urazu głowy. Internauci określili takie działanie jako lekkomyślność i brak odpowiedzialności.

Teraz argentyński szkoleniowiec zabrał głos w tej sprawie. Trener Tottenhamu wyznał, że to nie on zdecydował o powrocie Vertonghena na boisko, ale główny lekarz pierwszej drużyny.

Trener Ajaksu skomentował zwycięstwo w Londynie. Zobacz więcej--->>>

- To była decyzja lekarza, taki jest protokół, to do niego należy ostatnie zdanie. Jeśli uznali, że może wrócić i on sam tego chciał, to do tego doszło. Wkrótce zaczął się jednak czuć gorzej i dlatego zarządziliśmy zmianę - wytłumaczył.

Jak jest obecny stan Vertonhena? - Teraz czuje się dobrze, to najważniejsze. Będziemy kontrolować jego stan w najbliższych dniach, ale wydaje się, że wszystko jest w porządku.

- Oczywiście, że się martwiłem. Dla mnie najważniejsze jest zdrowie moich piłkarzy. Jeśli jeden z nich chce zejść z boiska z powodu urazu, nie dyskutuję z nim. W tej jednak sytuacji to lekarze są szefami, nigdy nie zamierzałem i nie zamierzam z nimi dyskutować - podsumował.

Sytuacja wygląda więc na opanowaną, jednak brytyjskie media przypominają, że to nie pierwszy taki przypadek w ostatnich latach w drużynie z Londynu. W 2013 roku, w meczu ligowym z Evertonem, lekarze pozwolili powrócić na boisko Hugo Llorisowi, pomimo że bramkarz miał zawroty głowy.

Wielki mecz w półfinale Ligi Mistrzów. Niezwykłe starcie w Barcelonie

Bramkarz Spurs stracił wówczas przytomność po zderzeniu z kolanem Romelu Lukaku, jednak mimo tego doktor Tottenhamu dał mu zielone światło na dalszą grę, za co klub został bardzo skrytykowany przez media.

Tottenham przegrał z Ajaksem 0:1 i to holenderska drużyna jest faworytem do awansu do finału Ligi Mistrzów.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×