Eliminacje Euro 2020. Polska - Austria: Fabiański najlepszy, o reszcie lepiej milczeć. Zobacz oceny

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: piłkarze reprezentacji Polski
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: piłkarze reprezentacji Polski
zdjęcie autora artykułu

Ratujący kolegów Łukasz Fabiański, rozczarowujący Piotr Zieliński, irytujący Dawid Kownacki, pozostawiony sam sobie Robert Lewandowski i tchórzliwy Jerzy Brzęczek - oceniamy Polaków po meczu eliminacji Euro 2020 z Austrią (0:0).

Udana rehabilitacja

Łukasz Fabiański: 8,0. Od pierwszego gwizdka rządził na przedpolu, a gdy Austriacy zaczęli realnie zagrażać jego bramce, świetnie spisywał się też na linii. Jak w 33. minucie po woleju Valentino Lazaro, w 62. minucie po soczystym uderzeniu Konrada Laimera sprzed pola karnego i chwilę później w sytuacji sam na sam z Marko Arnautoviciem. Fabiański zrehabilitował się za błędy z Lublany i był najlepszy wśród Polaków. A gdy najlepszy w drużynie jest bramkarz, to o innych lepiej milczeć...

Czytaj również -> Jan Tomaszewski: Brzęczek do dymisji!

Skala ocen: 1-10 (wyjściowa: 6).  [nextpage]

Znów na zero

Tomasz Kędziora: 5,0. Kiedy miał piłkę przy nodze, był tykającą bombą. Nic dziwnego w tym, że im dalej w mecz, tym bardziej Kamil Glik i Jan Bednarek unikali go przy próbie budowania akcji. Na szczęście dla siebie i zespołu, przyzwoicie radził sobie w destrukcji.

Kamil Glik: 6,0. Dobrze, że wrócił. W swoim polu karnym przyciągał piłki jak magnes. Pomylił się tylko raz, kiedy w 10. minucie nie upilnował Marko Arnautovicia. Na jego szczęście Austriak ostemplował słupek bramki Łukasza Fabiańskiego. W 32. minucie za to sam zagroził rywalom - Ciran Stanković w wiadomy tylko sobie sposób obronił jego "główkę".

Czytaj również -> Jerzy Brzęczek: Nie jesteśmy zadowoleni ze stylu

Jan Bednarek: 5,0. Jako "ten drugi" w duecie stoperów czuje się pewniej. Na początku Marko Arnautović udzielił mu kilku surowych lekcji, ale w ogólnym rozrachunku zagrał lepiej niż ze Słowenią. Co nie oznacza, że od regularnie grającego w Premier League obrońcy nie wymagamy więcej.

Bartosz Bereszyński: 4,0. Popełnił dwa rażące błędy, ale dwukrotnie skórę uratował mu Fabiański. W 33. minucie pozwolił Valentino Lazaro na oddanie strzału z kilku metrów, a w 66. minucie złamał linię spalonego, dzięki czemu Marko Arnautović stanął oko w oko z bramkarzem. O jego grze w ofensywie nie ma co mówić, ale to nie jego wina - gra na nie swojej pozycji i na lewej stronie czuje się jak każdy, kto po raz pierwszy raz siada za kierownicą "anglika" i musi zmieniać biegi lewą ręką.

Skala ocen: 1-10 (wyjściowa: 6).

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Lewandowski zostaje w Bayernie. "Przeliczył bilans zysków i strat. Ten ruch był najlepszy dla jego kariery"

[nextpage]

Kolejne rozczarowanie

Grzegorz Krychowiak: 5,0. Prochu nie wymyśli i zapomnijmy o tym, że przyda się w konstruowaniu akcji w sposób inny niż robienie za ścianę do klepki dla bardziej kreatywnych zawodników. Gdy trzeba było coś zbudować, cierpiał. Może zamiast Mateusza Klicha Krystian Bielik powinien zagrać w jego miejsce? W destrukcji czuje się jak ryba w wodzie i w meczu z Austrią to potwierdził, choć czasem brakowało go przed stoperami.

Krystian Bielik: 6,0. Zaczął ze zbyt dużym animuszem właściwym nowemu w drużynie, ale kiedy Krychowiak przywołał go do porządku, trzymał swoją pozycję i grał dojrzale. W odbiorze był przyzwoity, a z piłką przy nodze radził sobie bardzo dobrze - dużo lepiej od Krychowiaka. Szkoda tylko, że miał tak mało okazji do wyprowadzenia akcji, ale to już wynikało z taktyki narzuconej przez Jerzego Brzęczka. Jego występ to jeden z niewielu pozytywów meczu z Austrią.

Kamil Grosicki: 6,0. Polacy dwukrotnie zagrozili bramce Cirana Stankovicia i w obu przypadkach po centrach "Grosika". Najpierw wspaniale obsłużył Roberta Lewandowskiego, który w doskonałej sytuacji zagłówkował nad bramką, a potem z rzutu rożnego dośrodkował wprost na głowę Kamila Glika, którego uderzenie Stanković obronił. Nie zrobił dużo, ale i tak najwięcej ze wszystkich ofensywnych zawodników.

Piotr Zieliński: 3,0. Aż przykro to pisać, ale był jednym z dwóch najsłabszych ogniw reprezentacji Polski. Piłkarz, który rozegrał prawie 200 meczów w Serie A i do którego wzdycha pół Polski był zagubiony na boisku jak dziecko we mgle. Owszem, plan Jerzego Brzęczka nie zakładał prowadzenia gry, ale kiedy już Polska wchodziła w posiadanie piłki i akcja przechodziła przez Zielińskiego, to koledzy z zespołu zamiast ruszać do ataku, mogli ustawiać się pod kontrę rywali. Rozczarowanie jego występem jest proporcjonalne do oczekiwań (nadziei?) z nim związanych.

Dawid Kownacki: 3,0. Był nie tylko bezproduktywny, ale też irytujący i... niebezpieczny. Nie wspomagał Kędziory w obronie, a gdy miał piłkę, był rażąco nonszalancki. Nic dziwnego, że został zmieniony jako pierwszy.

Skala ocen: 1-10 (wyjściowa: 6). [nextpage]

Do zapomnienia

Robert Lewandowski: 5,0. Jest najlepszym polskim piłkarzem, ale nie cudotwórcą. Przez całe spotkanie koledzy stworzyli mu jedną okazję, której akurat nie wykorzystał. Austriacy poniewierali go od pierwszego do ostatniego gwizdka, ale to go nie zniechęcało i pracował dla drużyny jak na kapitana przystało. Nie był to jednak występ, o którym będzie opowiadał wnukom. Jego seria występów z golem na Stadionie Narodowym zatrzymała się na 12.

Skala ocen: 1-10 (wyjściowa: 6). [nextpage]

Pechowiec i debiutant

Jakub Błaszczykowski: bez oceny - grał zbyt krótko, by go ocenić. Wielki pechowiec. Wszedł do gry w 58. minucie, zastępując fatalnego Dawida Kownackiego i wniósł na skrzydło nową jakość, ale jego występ trwał kwadrans - musiał opuścić boisko z powodu urazu.

Sebastian Szymański: bez oceny - grał zbyt krótko, by go ocenić. W debiucie dostał od selekcjonera 20 minut. Trudno zrobić dobre pierwsze wrażenie w meczu, w którym drużynie nic nie wychodzi gra według przykazania: "po pierwsze, nie stracić".

Mateusz Klich: bez oceny - grał zbyt krótko, by go ocenić. Musiał awaryjnie zastąpić kontuzjowanego "Kubę". Wszedł głównie po to, by przeszkadzać Austriakom - więcej Jerzy Brzęczek od niego wymagał. [nextpage]

Czy leci z nami pilot?

Jerzy Brzęczek: 4,0. Polska zdobyła cenny punkt, obroniła pozycję lidera grupy i utrzymała Austrię na dystans, ale żadnej klasowej drużynie nie przystoi, by przed własną publicznością dać się zepchnąć do tak głębokiej defensywy tak przeciętnemu rywalowi jak Austria. Pochodzącemu spod Częstochowy trenerowi hasło "obrona Częstochowy" może być bliskie, ale nikt nie chce oglądać tak rozpaczliwie broniącej, tchórzliwej i nieudolnej w kreacji reprezentacji Polski. Pod tym względem Biało-Czerwoni za jego kadencji cofnęli się o dwie epoki.

Skala ocen: 1-10 (wyjściowa: 6).

Źródło artykułu: