Objawienie Kolejorza

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

<B>Grzegorz Wojtkowiak</b> większą część tego sezonu spędził lecząc kontuzje. Obrońca Lecha Poznań niedawno pozbył się wszystkich problemów zdrowotnych i wrócił do gry w pierwszym składzie. W ostatnich dwóch meczach wystąpił jako środkowy defensor, co jest dla niego nowością. Spisał się jednak bardzo dobrze i najprawdopodobniej zakotwiczy na tej pozycji dłużej.

Wojtkowiak, gdy trafił do poznańskiego klubu grał na lewej obronie. Trener Franciszek Smuda zapowiadał jednak, że nominalną pozycją "Dyzia" jest prawa obrona. W Lechu był jednak deficyt lewych obrońców. Kontuzja, której doznał w meczu z Groclinem Grodzisk Wlkp. wykluczyła go na długi okres czasu z gry. Wrócił pod koniec rundy jesiennej bieżącego sezonu, ale podczas zimowych przygotowań nabawił się kolejnego urazu. Tym razem jego absencja nie trwała długo. Wojtkowiak wrócił i grywał zarówno na lewej obronie, jak i prawej, w zależności od potrzeby.

Sytuacja zmieniła się podczas meczu z Ruchem Chorzów, gdzie z powodu urazów innych defensorów wychowanek Celulozy Kostrzyn musiał zagrać na środku obrony. Spisał się bardzo dobrze, wygrywał prawie wszystkie pojedynki główkowe i ustrzegł się błędów. W meczu z Odrą Wodzisław szkoleniowiec Kolejorza znów wystawił go jako partnera Bartosza Bosackiego. - Na pewno był to trudny mecz. Odra postawiła nam ciężkie warunki. Momentami cofała się całą drużyną na własną połowę i ciężko było rozegrać jakieś akcje. Nie rozegraliśmy zbyt dobrego spotkania, aczkolwiek wygraliśmy i należy się z tego cieszyć - mówił po meczu Wojtkowiak, który po raz kolejny zaprezentował się z dobrej strony i na początku spotkania zdobył swoją pierwszą bramkę w Orange Ekstraklasie. - Zawsze mogłoby być lepiej, ale cieszę się ze strzelonej bramki i z tego, że zagraliśmy na zero z tyłu.

Wojtkowiak pokonał Adama Stachowiaka strzałem głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Luisa Henriqueza. - Każdy z nas ma przy stałym fragmencie wchodzić w określony sektor boiska. Udało mi się dobrze trafić piłkę i wpadła do bramki - opisuje swoje premierowe trafienie obrońca Lecha. Na pomeczowej konferencji prasowej Franciszek Smuda mówił, że szybko strzelony gol źle zadziałał na jego drużynę i wolałby, aby bramka padła kilkanaście minut później, gdy Kolejorz złapałby rytm gry. - Na pewno będę rozmawiał z trenerem i wtedy się okaże czy to było dobre, czy złe - żartował Wojtkowiak pytany o to, czy zrobił coś złego strzelając szybko gola. - Cieszę się ze zdobytej bramki i życzyłbym sobie kolejnych.

24-letni zawodnik Lecha powoli staje się coraz bardziej uniwersalnym obrońcą. Gdzie będzie występował w następnych spotkaniach? - To jest pytanie do trenera, ja gram tam gdzie mnie wystawia. Na środku obrony brakuje mi trochę ogrania, ale z meczu na mecz będzie coraz lepiej - zakończył były reprezentant młodzieżowej reprezentacji Polski.

Źródło artykułu: