Sędzia piłkarski jak policjant. Rafał Rostkowski: Zróbmy to, zanim ktoś zginie

- Przy przemocy wobec sędziów rosnącej tak jak w ostatnich latach, jakiś arbiter wcześniej czy później umrze w wyniku obrażeń zadanych mu przez sportowych bandytów - uważa Rafał Rostkowski, były piłkarski sędzia międzynarodowy.

Jacek Stańczyk
Jacek Stańczyk
Rafał Rostkowski jeszcze dwa lata temu był aktywnym sędzią, również międzynarodowym Newspix / TOMASZ WANTULA / Na zdjęciu: Rafał Rostkowski jeszcze dwa lata temu był aktywnym sędzią, również międzynarodowym
Opisaliśmy niedawno skandaliczną sprawę pobicia 17-letniego sędziego w meczu klasy B: Pomorzanka Jarosławsko - Zorza II Dobrzany. Jeden z piłkarzy gospodarzy uderzył arbitra głową w twarz, drugi go opluł - Czytaj więcej. W ostatnich miesiącach o podobnych zdarzeniach informowaliśmy już wielokrotnie. Nie ma weekendu z piłkarskimi rozgrywkami, w którym nie dochodzi do mniej lub bardziej poważnych ataków na sędziów.

Jednym z pomysłów na pomoc arbitrom i zatrzymanie fali pobić, jest nadanie im statusu funkcjonariuszy publicznych. Tak jak ma to miejsce z policjantami czy sędziami sądów powszechnych.

Jacek Stańczyk, WP SportoweFakty: Nasz najlepszy sędzia Szymon Marciniak powiedział nam, że państwo mogłoby chronić arbitrów piłkarskich, uznając ich za funkcjonariuszy publicznych. Tak jak we Francji. Czyli sędzia byłby jak policjant?

Rafał Rostkowski, były sędzia międzynarodowy: Świetnie, że Szymon o tym mówi, bo trzeba nagłaśniać i przypominać, że wpisanie sędziów sportowych na listę funkcjonariuszy publicznych jest nie tylko potrzebą, ale wręcz koniecznością. I to już od dawna. Jeśli tak się nie stanie, przy przemocy wobec sędziów rosnącej tak jak w ostatnich latach, jakiś sędzia wcześniej czy później umrze w wyniku obrażeń zadanych mu przez sportowych bandytów.

ZOBACZ WIDEO: 2. Bundesliga. St. Pauli straciło szansę doskoczyć do czołówki. Nieuznany gol Soboty [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

To jak jest z tą Francją i policjantami?

Tam ochrona prawna dla sędziów sportowych funkcjonuje świetnie. Podobnie byłoby u nas - wystarczy tylko zmienić prawo, rozszerzając listę funkcjonariuszy publicznych o sędziów sportowych i ewentualnie powiększając kary. Przecież polski parlament potrafi dokonywać zmian w prawie bardzo szybko, więc i z tym nie powinno być problemu. A zapotrzebowanie jest ogromne i kto niby jest przeciwko? Komu szkodzi, aby sędziów sportowych - nie tylko piłkarskich - objąć taką ochroną jak policjantów, sędziów sądów powszechnych, nauczycieli? Komu by to przeszkadzało? Odpowiedź jest prosta: tylko i wyłącznie bandytom kręcącym się w sporcie lub przy sporcie. Jednak ich opinie pozwólmy sobie zignorować.

Załóżmy, że sędziego w B-klasie, ale już funkcjonariusza publicznego, atakuje piłkarz. Co się zmienia?

Prokuratura tym atakiem zajmuje się automatycznie i sprawa szybko trafia do sądu. Sam sędzia, ten sportowy, nie musi już pisać prywatnego aktu oskarżenia. Nawet nie musiałby wynajmować prawnika. No i konsekwencje takiego napadu byłyby dużo poważniejsze dla sprawcy.

Krystian B., który uderzył niedawno 17-letniego arbitra w meczu B-klasy, został zdyskwalifikowany na 5 lat. Karol W., który sędziego opluł, dostał 3 lata zawieszenia. A klub Pomorzankę Jarosławsko wykluczono z B-klasy.

Niektóre komisje dyscyplinarne zaczęły wymierzać surowsze kary dyskwalifikacji... Oczywiście to dobrze, choć te zmiany są bardzo spóźnione. Poza tym prawda jest taka, że nawet takie kary w niewielkim lub wręcz w minimalnym stopniu wpływają na standardy zachowań w środowisku piłkarskim. Takie kary mają sens w rozgrywkach Ekstraklasy, w wyższych ligach, gdzie piłkarze zarabiają grą na życie. Tak długie dyskwalifikacje oznaczałyby w praktyce utratę pracy lub co najmniej ogromnej części zarobków. A w B-klasie czy innych najniższych ligach piłkarze są amatorami, pasjonatami. Mają inne zajęcia w życiu i kara piłkarskiej dyskwalifikacji raczej niczego im w życiu nie zmienia. Tyle że nie pograją co tydzień w zorganizowanych rozgrywkach, zamiast tego pójdą sobie pokopać na orliku albo pojadą na ryby.

To co, mają iść do więzienia?

A niby dlaczego nie? Przecież nikt ich nie zmusza do atakowania sędziego, znieważania go, bicia, plucia, grożenia mu czy niszczenia jego mienia. Wystarczy być przyzwoitym. We Francji pomogło samo ogłoszenie zmian w prawie i możliwych konsekwencji niedozwolonych zachowań. Wizja dwóch lat więzienia i grzywny w wysokości 30 tys. euro za samo grożenie sędziemu robi wrażenie i potrafi wybić z głowy głupie pomysły. Albo pięć lat więzienia i grzywna 75 tys. euro za przemoc powodującą niezdolność sędziego do pracy przez okres dłuższy niż osiem dni. Właśnie takie jest prawo we Francji. Takie kary dużo w życiu zmieniają. I bałby się ich każdy piłkarski bandyta w Polsce.

Śmierć sędziego jest u nas tylko kwestią czasu?

Podobne przypadki miały miejsce w niektórych krajach, m.in. w Holandii, Meksyku i Brazylii. W Polsce coraz większa liczba ataków na sędziów sportowych, głównie piłkarskich, ale nie tylko, jest efektem zaniedbań z lat poprzednich. Będąc czynnym sędzią przyglądałem się temu z bliska i od lat alarmowałem władze sędziowskie i piłkarskie o rosnących zagrożeniach.

Michał Listkiewicz: Za agresywne zachowania wobec sędziów odpowiadają trenerzy - Czytaj

I co, nie słuchały?

W 2016 roku wysłałem maila do prezesa PZPN, w którym uprzejmie przekazałem PZPN pomysły, sugestie i wzory z Francji, gdzie sędziowie są chronieni prawem właśnie jako funkcjonariusze publiczni. W rozmowach z władzami sędziowskimi i w mailu do Zbigniewa Bońka starałem się ich przekonać, że to bardzo dobre rozwiązanie, bo lepszego nikt nie wymyślił. Niestety prezes Boniek nawet na tego maila nie odpowiedział i sprawa nadal leży niezałatwiona, choć pobitych lub nawet rannych sędziów jest coraz więcej.

Sędziowie nie czują wsparcia?

Wielu z nich już zrezygnowało z sędziowania widząc brak odpowiedniego wsparcia ze strony PZPN. Dosłownie, co tydzień słychać o kolejnych pobitych sędziach, a PZPN Bońka nadal milczy. Dokumenty, które otrzymałem od mojego znajomego z Francuskiej Federacji Piłkarskiej (FFF), przekazałem w całości do PZPN, więc wystarczy tylko nad tym trochę popracować i jak najszybciej pomóc sędziom.

Dziś nie ma ważniejszej sprawy w kwestiach sędziowskich?

Dla Kolegium Sędziów to powinien być absolutny priorytet w ostatnich latach, ale niestety nie był. Wtedy, trzy lata temu, też mieliśmy falę przemocy wobec arbitrów. Gdyby Boniek lub ktoś z Kolegium Sędziowskiego PZPN właściwie zareagował na mojego maila z 2016 roku, tej obecnej fali napaści mogłoby nie być. Wielka szkoda, że poważnymi problemami sędziowskimi prezes zajmuje się dopiero wtedy (choć też nie zawsze), gdy są odpowiednio nagłośnione przez media. Podobnie było choćby z VAR, którego Boniek długo był przeciwnikiem.

We Francji to zdało egzamin?

I to świetnie. Francuzi wprowadzili to prawo w 2006 roku, bo też się przekonali, że samo zaostrzanie kar dyskwalifikacji nic nie daje lub daje bardzo niewiele. Tam też są amatorzy, którzy bawią się piłką. I też dostawali zakaz uprawiania hobby i nic w ich życiu to nie zmieniało, nie wstrząsało ich życiowymi fundamentami. I dlatego uczynienie sędziów sportowych funkcjonariuszami publicznymi - podkreślam: sędziów wszystkich dyscyplin sportowych - jest tak ważne.

Jak więc to zrobić?

Jest kilka możliwości. Najszybciej byłoby skopiować rozwiązania z Francji. Tam wysokość kar jest absolutnie odpowiednia i przynosi pożądane efekty. Moim zdaniem nie ma sensu wymyślać polskiej drogi do zapewnienia sędziom bezpieczeństwa, skoro Francuzi dali przykład, podzielili się z nami dokumentacją i wiemy, że ich rozwiązania świetnie się sprawdzają. Co najwyżej można ich rozwiązania trochę zmodyfikować dostosowując do polskich realiów, ale i to powinno zająć mało czasu.

Jak mało?

To można załatwić naprawdę bardzo szybko. Przygotowanie projektu powinno zająć nie więcej niż parę dni, potem należałoby to przesłać do Ministerstwa Sportu i Turystyki, które samo niezwłocznie, ewentualnie po konsultacjach środowiskowych w różnych związkach sportowych, mogłoby nadać sprawie odpowiedni bieg. Znając tempo pracy polskiego parlamentu, nowe prawo mogłoby zacząć obowiązywać jeszcze w tym roku.

Francuzi jako jedyni zrobili z sędziów funkcjonariuszy publicznych?

Na świecie są różne rozwiązania, których celem jest ochrona sędziów sportowych. Tam, gdzie cieszą się oni znacznie większym szacunkiem, specjalne zapisy nie są potrzebne, bo nawet jeśli zdarzy się jakiś incydentalny przypadek nieodpowiedniego zachowania wobec sędziego sportowego, to organa ścigania i tak same z siebie traktują to odpowiednio. W innych krajach dla ochrony sędziów stosowane są różne paragrafy, na przykład "nieokazywanie należnego szacunku osobie pełniącej ważną funkcję", albo "zakłócanie porządku publicznego", gdzie indziej przemoc wobec sędziego traktowana jest jako "czyn niezwykle szkodliwy społecznie", w innym kraju jako zwykła przemoc, albo "rażąca przemoc wobec osoby istotnej dla życia publicznego".

Rozumiem jednak, że Francuzi stworzyli system idealny?

Przez 20 lat sędziowania w rozgrywkach UEFA i FIFA wielokrotnie rozmawiałem na ten temat ze znajomymi z różnych krajów i przykład francuski oceniany był najczęściej jako wzorowy. Jeżeli ktoś wymyśli coś lepszego, to oczywiście warto o tym będzie porozmawiać, ale póki co trzeba wykorzystać najlepszy przykład, jakim dysponujemy, czyli właśnie francuski.

Dziś sędzia w Polsce nie ma żadnych szans?

Ma, ale z reguły jest zdany na samego siebie. Wielu sędziów z tego powodu przemilcza incydenty. Sędziowie boją się konsekwencji, nie chcą narażać się na koszty prawnicze i sądowe. Wiedzą też, że przypadki przemocy wobec sędziów różnie były interpretowane. Zdarzało się, że sędziowie byli obwiniani o "sprowokowanie afery", "wyolbrzymianie sprawy" i czasem kończyło się tym, że to sędziemu doklejano łatkę: "Nerwus, radzi sobie tylko jak mecz jest spokojny, inaczej szasta kartkami i gwiżdże nerwowo", albo komentowano: "Skoro go opluli, to nieźle tam musiał nawywijać". Kwestionowanie autorytetu sędziego, który stał się ofiarą obrzydliwej przemocy, to smutna rzeczywistość polskiego futbolu.

Działacze chcą większych kar za agresję wobec sędziego - Czytaj więcej

Jedzie więc nasz B-klasowy sędzia sam na jakiś mecz. Młody chłopak, jest funkcjonariuszem. Opisuje, że ktoś go uderzył albo mu nabluzgał. Takich meczów każdego weekendu w Polsce są tysiące. Fantazja może ponieść i jakiegoś sędziego…

Słowo funkcjonariusza publicznego zwykle znaczy więcej. Oczywiście, powstaje pytanie: czy wszystkim sędziom sportowym można ufać? Problem na pewno jest złożony i trzeba go rozpatrywać na wielu płaszczyznach. Ale podstawowe fakty są proste: ktoś tych sędziów zaprasza na kursy, ktoś selekcjonuje, szkoli i deleguje na mecze, więc należy ich obdarzać zaufaniem i kompetencjami do rozwiązywania problemów. Trzeba ich wspierać, tu nie ma innej drogi.

Na drugiej szali jest odpowiedzialność karna funkcjonariusza publicznego. Ktoś taki z jednej strony jest chroniony prawem lepiej niż zwykły obywatel, ale z drugiej strony powinien być karany surowiej, jeśli prawo złamie. Jesteś uczciwy, to my cię chronimy. Ale jeżeli okażesz się oszustem, sorry, ale konsekwencje wobec ciebie będą dużo surowsze.

A nie będzie tak, że sędziowie piłkarscy prowadzący mecze w niższych klasach rozgrywkowych, czyli arbitrzy jeszcze niedoświadczeni, poczują się ważniejsi niż są?

To trochę jak z początkującym policjantem i komendantem policji - mają zupełnie inne doświadczenia, inną wiedzę, kompetencje, ale szacunek i nietykalność należy się jednemu i drugiemu. Podobnie byłoby z sędziami sportowymi. Wpisanie ich na listę funkcjonariuszy publicznych na płaszczyźnie sportowej nie powinno nic zmienić. Ich status prawny odgrywałby rolę dopiero w określonej sytuacji, tzn. w przypadku nieodpowiedniego zachowania wobec sędziego, czyli na przykład wtedy, gdy ktoś mu grozi, wyzywa go lub bije albo niszczy jego mienie. Zapewniam, że sędziowie sportowi będący funkcjonariuszami publicznymi nie będą mieli większych wymagań niż to jedno podstawowe, aby ich szanować jak każdego normalnego i uczciwego człowieka. Nic więcej, nic mniej.

Pojawią się zarzuty, że gdzie im tam do policjantów czy zwykłych sędziów.

Tak, już słyszałem hasła: "Nie wrzucajmy do jednego wora sędziów piłkarskich z sędziami sądów powszechnych". Nie wrzucamy do jednego wora. Natomiast sędzia piłkarski jest tak samo narażony na groźby, zniewagi czy przemoc jak policjant. Życie nam to właśnie pokazuje.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×