Serie A. Jak Karol Linetty został kapitanem Sampdorii

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / Nicolò Campo/LightRocket / Na zdjęciu: Karol Linetty
PAP/EPA / Nicolò Campo/LightRocket / Na zdjęciu: Karol Linetty
zdjęcie autora artykułu

To był ważny wieczór dla Karola Linettego, mimo porażki 1:2 z Juventusem. Polak był kapitanem Sampdorii w meczu ligi włoskiej.

Z natury Karol Linetty trzyma się na uboczu. Jest nieśmiały, skromny, nie ubiega się o rozgłos. Z tego jest kojarzony w Polsce. Brakuje mu przebojowości, na pewno nie jest kimś, kto potrafi poukładać szatnię po swojemu. Od mundialu w Rosji przeżywa zły czas w reprezentacji i zagrał tylko w trzech meczach.

Odwrotnie w klubie. W Sampdorii Genua, jeśli dopisuje mu zdrowie, gra od deski do deski, jest liderem pomocy i wyrasta na przyszłego pierwszego kapitana.

Żołnierz

Może dlatego było tak cicho o jego wyjątkowym środowym wieczorze. Wtedy skorzystał na absencji Fabio Quagliarelli oraz Albina Ekdala i po raz pierwszy był kapitanem Sampdorii w meczu Serie A. Polak musiał poprowadzić swoją drużynę w starciu przeciwko Juventusowi. Linetty zanotował niezły występ, przez lokalnych dziennikarzy został oceniony na "6". "Mocno zaangażowany i walczy o każdą piłkę" - podsumowali jego grę. Czyli tak jak zwykle.

ZOBACZ WIDEO: Cristiano Ronaldo ma tam swój pokój, Lewandowski będzie kolejny? Byliśmy w ośrodku, w którym Polacy będą przygotowywać się do Euro 2020

- Linetty jest żołnierzem - chwalił piłkarza trener Claudio Ranieri, który czekał miesiąc, aż mógł sprawdzić Polaka w boju. 68-latek objął "Sampę" w październiku, a Polak wrócił do pełni zdrowia po urazie przywodzicieli dopiero pod koniec listopada. Od tamtej pory nie odpuścił żadnego meczu w Serie A.

Wcześniej pomocnik sprawdził się w tej roli w tym sezonie w Pucharze Włoch. - To był dla mnie zaszczyt - przyznał dla "Il Secolo XIX". Tym samym dołączył m.in. do Kamila Glika, Jakuba Błaszczykowskiego czy Roberta Lewandowskiego, którzy również mieli okazję być kapitanami europejskich zespołów.

Wychowanek Lecha Poznań rozegrał dla Sampdorii już 113 spotkań. Ta liczba będzie tylko rosła, bo zdążył już przyznać, że nie zamierza się stamtąd nigdzie ruszać. A niebawem najprawdopodobniej podpisze nowy kontrakt do 2024 albo 2025 roku. Jego zarobki urosną wtedy nawet do 900 tys. euro rocznie.

- Nie myślę o zmianach. Dobrze czuję się w Genui, świetnie mi się żyje w tym mieście. Można odpocząć i skoncentrować się na piłce. Poza tym cenię sobie stabilizację - mówił zawodnik dla WP SportoweFakty (więcej TUTAJ).

Czeka na szansę

Tymczasem w reprezentacji Polski Linetty czeka ponad rok na kolejny mecz. Ostatni rozegrał w październiku 2018 roku w Lidze Narodów z Włochami.

Od mundialu w Rosji 24-latek nie potrafi przebić się do składu Biało-Czerwonych. Na tamtym turnieju był przyspawany do ławki. - Nie było to przyjemne uczucie. Byłem zły. Nawet bardzo zły - wspominał.

Od tamtej pory w zasadzie nic się nie zmieniło. Linetty cały czas jest daleko od pierwszego składu.

- Na tę chwilę mówię "nie", ale chcę żeby było jasne, że nie skreśliłem Karola. Przywołuje tu przykłady Kamila Grosickiego i Thiago Cionka. Oni też początkowo nie byli powoływani, teraz są w kadrze - tłumaczył się rok temu Jerzy Brzęczek. Grosicki i Cionek się doczekali, Linetty - nie.

W eliminacjach do przyszłorocznego Euro 2020 pomocnik Sampdorii nie rozegrał ani minuty.

Czytaj też: Wyczekiwane zwycięstwo US Sassuolo z Brescią Calcio. Pech Mario Balotellego

Źródło artykułu:
Czy Karol Linetty powinien być podstawowym piłkarzem reprezentacji Polski?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (4)
avatar
smoker
20.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
pilka to cyrk jeszcze jedna umowa nie wygasa a juz pol roku negocjuja druga i jeszcze pol roku to potrwa.  
alebeka
20.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
avatar
slawolGN
19.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
napewno ciekawszy gracz niz taki Goralski z niszowej ligi, w ktorej nawet nie gra regularnie  
avatar
lnsu
19.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
I pyk - Linetty w kadrze na następny mecz. Tak oto Jureczek "sam układa skład".